Tym samym po krótkiej pauzie spowodowanej śmiercią i uroczystym pogrzebem Kornela Morawieckiego liderom ponownie wyostrzyły się języki. Plonem tej niedzieli jest summa wszystkich strachów.
Czytaj także: PiS najwyraźniej sądzi, że będzie rządził dalej
Kaczyński w obronie „wolności i europejskości”
Podczas wystąpienia w Krośnie Jarosław Kaczyński otwarcie przyznał, że PiS realnie obawia się demobilizacji swojego zaplecza. Wskazywały na to publikowane w ubiegłym tygodniu badania. Wyborcy „dobrej zmiany” najprawdopodobniej już się nasycili regularnie dawkowanymi od ponad pół roku obietnicami. Serwowanie na finiszu kolejnych nie miało zatem sensu. Cały przekaz PiS z ostatnich dni sprowadzał się do hasła obrony już wprowadzonych transferów budżetowych przed rzekomo pragnącą je cofnąć opozycją.
W niedzielę Kaczyński poszedł zresztą znacznie dalej. Stwierdził, że „oni” (czyli opozycja) nie tylko odbiorą ludziom pieniądze, ale i demokrację. Za ilustrację jego wystąpienia mógłby służyć słynny komunistyczny plakat przedstawiający „olbrzyma” oraz „zaplutego karła reakcji”. PiS bezwzględnie panuje w sferze politycznej, ekonomicznej i kulturowej. Rozwija kraj, przywraca sprawiedliwość, niweluje nierówności. Z kolei opozycja nie ma argumentów, programu ani realnej siły społecznej. Dąży więc do przejęcia władzy podstępem, aby ostatecznie zniszczyć demokrację i rozkraść majątek narodowy. W uczciwej rywalizacji z obozem rządzącym nie ma jednak najmniejszych szans na zwycięstwo.