Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Pacjent zero i inni nosiciele

Powodów do paniki nie ma. Wobec osób najbardziej zakażonych, opluwających nie tylko Zbigniewa Ziobrę i jego żonę, ale także Andrzeja Dudę, premiera i prezesa PiS, prowadzone są już działania prewencyjne.

Rząd skupia się na koronawirusie, ale są też inne zagrożenia. Jedno z nich to zagrożenie wywołane informacjami, że Patrycja Kotecka miała w przeszłości kontakty z gangsterami, a Zbigniew Ziobro pobiera kilka pensji plus nienależne dodatki, na skutek czego zarabia więcej od premiera i prezydenta. Zdaniem specjalistów zaraza ta może się rozprzestrzeniać wśród Polaków szybciej niż koronawirus. U Zbigniewa Ziobry i jego żony już wywołała ona pogorszenie samopoczucia.

Objawów paniki na razie u nich nie widać, ale specjaliści radzą sprawy nie lekceważyć. Informacje na ich temat są bardzo zaraźliwe, można się nimi zainfekować w tramwaju lub autobusie. Grupą największego ryzyka są osoby mające regularny kontakt z niezależnymi mediami. Na szczęście w odróżnieniu od koronawirusa, którego nie wiadomo, kto rozsiewa, ognisko informacji o przeszłości Patrycji Koteckiej i zarobkach Zbigniewa Ziobry szybko wykryto. Według ustaleń prokuratury pacjentem zero jest „Gazeta Wyborcza”, która pierwsza zaczęła tymi informacjami zarażać.

Prokuratura zapewnia, że zajmie się tym i innymi pacjentami. „Redakcje, które będą powtarzać fałszywe treści, powinny liczyć się z konsekwencjami prawnymi” – oświadczyła. Ale nie jestem pewien, czy konsekwencje prawne to wystarczający środek zapobiegawczy. I czy w tej sprawie, podobnie jak w przypadku koronawirusa, nie będzie konieczna specjalna ustawa, która pozwoli premierowi wspomniane redakcje zamykać, a następnie przymusowo repolonizować. Zaś dziennikarzy pracujących w tych redakcjach na podstawie ustnego polecenia premiera lub prokuratora generalnego kierować na długotrwałą kwarantannę.

Prokuratura uspokaja: powodów do paniki nie ma. Wobec osób najbardziej zakażonych, opluwających nie tylko Zbigniewa Ziobrę i jego żonę, ale także Andrzeja Dudę, premiera i prezesa PiS, prowadzone są już działania prewencyjne. Tym, którzy w miejscach publicznych roznoszą zaraźliwe treści za pomocą transparentów, transparenty te są zabierane. Ich nosiciele są na miejscu legitymowani i otaczani kordonem funkcjonariuszy w celu ochrony przed agresją osób, które nie chcą być niczym zarażane.

Służby państwowe zapewniają, że podejrzani o nosicielstwo są przez funkcjonariuszy diagnozowani natychmiast, dlatego na wyniki nie muszą czekać w izolatce 80 godzin, jak w przypadku zakażenia wirusem. Ocenia się, że zdecydowana większość zatrzymanych będzie mogła wyjść już po 48 godzinach.

Polityka 11.2020 (3252) z dnia 10.03.2020; Felietony; s. 90
Reklama
Reklama