Każdy, komu nieobcy jest trud oglądania wieczornego programu „informacyjnego” TVP1, doskonale się orientuje, że niewiele ma to wspólnego z dziennikarstwem. Można było się spodziewać, że pojawienie się Rafała Trzaskowskiego jako kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta spotka się ze szczególną atencją osób pracujących (celowo nie piszę „dziennikarzy”) przy tworzeniu programu. Czy tak się stało? Co z innymi kandydatami? Przez ostatni tydzień postanowiłem bliżej się przyjrzeć, jak wygląda kampania prezydencka w „Wiadomościach”.
Wyjście poza rywalizację dwóch dominujących obozów politycznych dobitnie pokazuje, jak bardzo „Wiadomości” mijają się z misją mediów publicznych. Inni kandydaci, poza prezydentem Andrzejem Dudą i Rafałem Trzaskowskim, pojawiają się w tym programie sporadycznie (Kosiniak-Kamysz, Bosak, Biedroń), część nie pojawia się wcale (Piotrowski, Żółtek, Tanajno, Witkowski). Nieważne, co sądzimy o samych kandydatach, ich szansach i programach wyborczych. Skoro zarejestrowali swoje kandydatury w Państwowej Komisji Wyborczej, mają pełne prawo do prezentowania się w „Wiadomościach”, choćby i przez dziesięć sekund.
Czytaj też: W świecie „Wiadomości” wszystko jest jasne
Narzędzia do ataku na Trzaskowskiego
Co ważne, sam fakt wystąpienia w programie też specjalnej satysfakcji kandydatom przynieść nie może, bo np. Władysław Kosiniak-Kamysz i Krzysztof Bosak stali się w praktyce narzędziami wykorzystanymi do ataku na Trzaskowskiego. W materiałach, które obejrzałem, przygotowując ten tekst (13–19 czerwca), bodaj dwa razy pojawia się wypowiedź pierwszego z wymienionych. Zacytowany w „Wiadomościach” fragment brzmi następująco: „Ja jeszcze samemu Trzaskowskiemu jestem w stanie zaufać, ale on jest kandydatem Platformy, a jak widzicie, jego środowisko polityczne nie pozwoli mu na to, żeby doszło do pojednania w Polsce”. Komentarz do wypowiedzi był taki, że nawet były koalicjant nie ufa kandydatowi KO. Jeszcze ostrzejsza wypowiedź podważająca wiarygodność padła z ust Bosaka: „Nikt państwu nie da tyle, ile Rafał Trzaskowski jest gotowy obiecać”.
A inni kandydaci? Dwa razy pojawiła się wzmianka o Robercie Biedroniu – gdy odmówił wizyty w Pałacu Prezydenckim i wezwał rywali do deklaracji w sprawie związków osób LGBT. Jedynym wyjątkiem od opisanego mechanizmu było wydanie „Wiadomości” z 18 czerwca, kiedy skrótowo relacjonowano przebieg debaty prezydenckiej. Przywołano w tym kontekście nazwiska ośmiu kandydatów, dowiedzieliśmy się, że część z nich bezpardonowo atakowała prezydenta – i tyle. Dla porządku warto odnotować, że w „Gościu Wiadomości” pojawił się Biedroń (15 czerwca) oraz Bosak (19 czerwca).
Czytaj też: „Wiadomości” notorycznie łamią kodeks wyborczy
Walka dobra ze złem w TVP
Chcąc nieco dokładniej pokazać, jak propagandowo skonstruowany jest przekaz „Wiadomości”, trzeba wyjść od uwagi, że rywalizację wyborczą ukazano jako walkę dobra ze złem. Mamy dwóch głównych graczy (Duda i Trzaskowski) reprezentujących dwie przeciwstawne siły i temu założeniu podporządkowana jest budowa całych serwisów „informacyjnych”. Od doboru tematów, poprzez osławione „paski”, zapowiedzi materiałów (w języku telewizyjnym to tzw. białe), komentarze osoby tworzącej materiał (głos lektora, tzw. zielone), aż po sondy uliczne, czyli głosy „zwykłych obywateli”.
Dobór tematów i „paski” pokazują zatroskanego losami obywateli prezydenta, który spełnia swoje obietnice („Plan Dudy: dostatnia Polska”, „Plan Dudy: szybki rozwój Polski”) i jako jedyny ma jakiś plan na dalszy rozwój kraju. Jest mężem stanu i poważnym graczem na arenie międzynarodowej („Przed spotkaniem Duda–Trump”, „Dobre relacje prezydentów”, „Duda: stawiamy na politykę propolską”, „Amerykanie o wizycie prezydenta Dudy”). Jest także obrońcą tradycyjnych wartości oraz tradycyjnej rodziny.
W kontrze do niego stoi Trzaskowski, kandydat skompromitowanego środowiska PO („Platforma obciążeniem dla jej kandydata?”), na dodatek lawiruje w swoich wypowiedziach („Mamy dość hipokryzji Trzaskowskiego”). Wspiera obce interesy („Trzaskowski pozwoli ograbić Polaków?”, „Trzaskowski odbierze Polakom 200 miliardów?”), co pokazał, rządząc Warszawą („Polityka skąpstwa uderza w najbiedniejszych”, „Sute pensje współpracowników Trzaskowskiego”). Wspiera „tęczową ideologię”, relokację imigrantów, był stypendystą George′a Sorosa i uczestniczył w spotkaniu tajemniczej grupy Bildelberg. Zwłaszcza wątek ideologii LGBT jest wdzięcznym polem do konstrukcji przekazu propagandowego, bo podpisana przez Trzaskowskiego jako prezydenta stolicy Karta LGBT+ z lubością zestawiana jest z Kartą Rodziny Andrzeja Dudy.
Także tematy niepowiązane wprost z kampanią stają się narzędziem do promocji jednego kandydata i bezpardonowej krytyki drugiego. Służyły temu materiały dotyczące polityki zagranicznej, inwestycji w obronność, polityki imigracyjnej Unii Europejskiej. Nawet wydarzenia, które wymykają się jednoznacznej ocenie, takie jak kwestia oddawania krwi (w Dniu Krwiodawcy 14 czerwca), służą promocji urzędującego prezydenta.
Kandydat ukrywa, TVP ujawnia
Niezwykle ważnym elementem budowania emocji związanych z pokazywanymi materiałami są zapowiedzi osób prowadzących wydanie. Tzw. biała jest krótką, często jednozdaniową podpowiedzią emocjonalną pozwalającą zrozumieć materiał, dla przykładu: „To już decydująca faza kampanii prezydenckiej. Do wyborów zostały niespełna dwa tygodnie. Kandydaci starają się przekonać Polaków do swoich pomysłów programowych, ale niektóre obietnice wydają się z góry niemożliwe do zrealizowania, inne pozostają poza kompetencjami głowy państwa. Zmusza to do stawiania publicznie pytań o wiarygodność niektórych kandydatów startujących w prezydenckim wyścigu. Niestety kandydat Koalicji Obywatelskiej konsekwentnie unika odpowiedzi” (Danuta Holecka, 15 czerwca).
Jeszcze większe pole manewru dają komentarze twórców materiałów („zielone”), przeplecione wypowiedziami bohaterów materiału czy głosami ekspertów, których ton i wydźwięk bywa dużo agresywniejszy, a jednocześnie są one trudniejsze do wychwycenia. W zestawieniu z wypowiedzią Dudy na temat tradycyjnego modelu rodziny Krzysztof Nowina-Konopka w następujący sposób ocenił postawę Trzaskowskiego: „W tej kwestii konkurent Andrzeja Dudy ma inne zdanie. Rafał Trzaskowski, który mówiąc o fascynacji ideologią XVII-wiecznego żydowskiego filozofa (Baruch Spinoza – red.), odrzucił Chrystusa i manifestuje swoją niechęć wobec Kościoła katolickiego, podpisał kartę LGBT. Wprost zadeklarował też, że chciałby udzielić ślubu parze homoseksualnej, a jego partia ma do programu wpisane związki partnerskie, co politycy Platformy Obywatelskiej najwyraźniej usiłują teraz ukryć” (15 czerwca).
„Zwykli Polacy” są zadowoleni
Nieodzownym elementem każdego materiału, który pozwala wzmocnić wydźwięk prezentowanych treści, są tzw. rozmowy ze zwykłymi Polakami. „Wiadomości” od pięciu lat bardzo chętnie korzystają z tej techniki propagandowej i zawsze są w stanie znaleźć takich rozmówców, którzy są zachwyceni serialowymi produkcjami TVP, „Sylwestrem w Dwójce”, ale i takich, którzy np. nie dostrzegają rosnących cen w sklepach.
W materiałach pokazujących kampanię obywatele są niezawodnie zadowoleni z posunięć i decyzji głowy państwa, natomiast opisując rządy PO, formułują jednoznacznie krytyczne opinie („tragedia”, „oni nic nie zrobili”). Umacnia to widzów w przekonaniu, że myślących podobnie jak oni jest więcej. Mamy tu więc klasyczne odwołanie się do głosu mitycznej większości, w badaniach nad propagandą określane, może niezbyt subtelnie, mianem „owczego pędu”.
Co z misją publiczną TVP?
Na zakończenie postawiłem sobie pytanie, czy w analizowanych materiałach jestem w stanie znaleźć jakiś pozytywny element, który chociaż minimalnie wpisywałby się w misję mediów publicznych. I z dumą donoszę, że jest taki element. W większości analizowanych wydań znalazł się materiał pokazujący film Państwowej Komisji Wyborczej tłumaczący procedury wyborcze związane z głosowaniem korespondencyjnym. I to by było na tyle...
Dr Łukasz Szurmiński, medioznawca, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, członek założyciel Polskiego Towarzystwa Komunikacji Społecznej i członek Polskiego Towarzystwa Nauk Politycznych.