Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sondaże: Duda z Trzaskowskim w drugiej turze. Ile ich dzieli?

Plakaty Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego w Krakowie Plakaty Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego w Krakowie ASW/ArtService / Forum
Andrzej Duda może liczyć na 42 proc. głosów, a kandydat Koalicji Obywatelskiej na 29 proc. Na trzecim miejscu utrzyma się Szymon Hołownia – wynika ze średnich sondażowych.

Tuż przed pierwszą turą wyborów wydaje się niemal pewne, że będziemy musieli poczekać kolejne dwa tygodnie, aby dowiedzieć się, kto zostanie prezydentem. Skala zwycięstwa w pierwszej turze może mieć jednak istotny efekt psychologiczny. O ile modele oparte na wielu sondażach mogą pomóc w ustaleniu prawdopodobnego poziomu poparcia dla poszczególnych polityków, o tyle warto pamiętać, że badania przeprowadzane są tylko na niewielkiej próbce populacji, więc ostateczne wyniki mogą się od nich różnić.

IBRiS dla „Polityki”: Szacujemy wyniki pierwszej i drugiej tury

.Ben Stanley/Polityka.

Andrzej Duda powyżej progu 40 proc.

Każda z „górek” na wykresie pokazuje rozkład i prawdopodobieństwo poziomu poparcia dla każdego z kandydatów. Znajdując medianę, możemy ustalić, jaki będzie najbardziej prawdopodobny wynik w dniu wyborów, ale też rozstrzał głosów uzyskanych w pierwszej turze.

.Ben Stanley/Polityka.

W ciągu ostatnich czterech tygodni poparcie dla Andrzeja Dudy utrzymało się na stabilnym poziomie. Według obecnych sondaży urzędujący prezydent może najprawdopodobniej liczyć na 42 proc. głosów. Jak wiemy po analizie szerszych danych, jest 90-procentowa szansa, że przekroczy próg 40 proc., ale ledwie 8 proc. prawdopodobieństwa, że przebije 45 proc.

Czytaj też: Po co Duda pojechał do Trumpa? Coś poszło nie tak

.Ben Stanley/Polityka.

Rafał Trzaskowski tuż poniżej 30 proc.

W ostatnich dwóch tygodniach ustabilizowała się też sympatia dla Rafała Trzaskowskiego, który zanotował wyraźny skok poparcia po dołączeniu do walki o klucze do Pałacu Prezydenckiego. O ile w kilku sondażach przebił sufit 30 proc., o tyle najpewniej ostatecznie uplasuje się tuż poniżej tego progu z głosami 29 proc. wyborców.

Szansa na to, że Trzaskowski przekroczy 25 proc., wynosi aż 99 proc., a jednocześnie prawdopodobieństwo, że zbliży się wyraźnie do Dudy i przekroczy istotny psychologicznie próg 30 proc., wynosi ledwie 8 proc.

Czytaj też: Alfabet kampanii. Rzeczy istotne, kuriozalne, zabawne, pouczające

.Ben Stanley/Polityka.

Hołownia traci, ale pozostaje trzeci. Za nim Bosak

Trwa zarazem sondażowy zjazd Szymona Hołowni, który zdaje się tracić głosy na rzecz Trzaskowskiego. Jego najbardziej prawdopodobny wynik to 11 proc., bo o ile jest niemal pewne (90 proc.), że uzyska 10 proc. poparcia, to praktycznie nie ma szans na to, żeby przekroczyć 15 proc.

Dane dotyczące rozkładu poparcia kandydatów mogą też pomóc ustalić, w jakiej kolejności uplasują się kolejni pretendenci do prezydentury. Choć Krzysztofa Bosaka (7 proc.) i Władysława Kosiniaka-Kamysza (5 proc.) dzielą ledwie 2 pkt proc., to kandydat Konfederacji ma aż 99 proc. szans na to, by wyprzedzić lidera ludowców. Z kolei Robert Biedroń może uzyskać 4 proc. głosów – tylko punkt mniej od Kosiniaka-Kamysza – ale wydaje się nieuniknione, że uplasuje się dopiero na szóstym miejscu.

Czytaj też: W drugiej turze Trzaskowski już remisuje z Dudą

.Ben Stanley/Polityka.

Co może zakłócić te wyniki?

W kontekście niedzielnych wyborów warto pamiętać o trzech istotnych zastrzeżeniach. Po pierwsze, każda analiza zbiorcza sondaży polega na tym, że po uśrednieniu stanowią one realne odzwierciedlenie poparcia dla poszczególnych kandydatów. Jeśli wszystkie sondaże są przechylone w którąś stronę, to ten błąd będzie powielony w analizie zbiorczej. Na szczęście polski rynek oferuje szeroki wybór badań przeprowadzanych w różny sposób, co zmniejsza ryzyko wystąpienia takiego problemu. To wciąż nie jest jednak wykluczone.

Po drugie, istnieje znaczna mniejszość, która jeszcze nie podjęła decyzji: to ok. 7 proc. ankietowanych. Gdy brak innych informacji, najlepszym rozwiązaniem jest założenie, że ich głosy rozłożą się proporcjonalnie pomiędzy wszystkich kandydatów. To oczywiście nie jest wcale pewne: jeśli pośród niezdecydowanych jest nieproporcjonalnie wysoka liczba nieśmiałych wyborców Dudy, to oznacza, że skorzysta on na głosach tej grupy w największym stopniu. Ale nawet gdyby tak było, to bardzo mało prawdopodobne, aby prezydent mógł liczyć na zwycięstwo w pierwszej turze.

Po trzecie wreszcie, wpływ na ostateczny wynik będzie też miała frekwencja. Większość sondaży sugeruje, że do urn wybierze się w niedzielę 60–70 proc. wyborców, co biorąc pod uwagę ostatnie lata, nie jest niemożliwe. Jeśli frekwencja byłaby znacznie niższa, to także może pomóc niektórym kandydatom kosztem ich rywali. Brakuje nam dokładnych informacji, aby ocenić, jakie miałoby to przełożenie na wynik wyborów.

Czytaj też: Kiełbasa i gaszenie pożaru. MSWiA ogłasza „bitwę o wozy”

Ben Stanley – brytyjski politolog mieszkający w Polsce, profesor Uniwersytetu SWPS. Przy wyliczeniach szacowanego poparcia kandydatów na prezydenta używa modelu statystycznego, którego prekursorem był amerykańsko-australijski politolog prof. Simon Jackman. Pod uwagę wziął sondaże Estymator, IBRiS, IBSP, Kantar, Maison&Partners, Pollster i Social Changes.

Model śledzi zmiany w preferencjach wyborców w czasie poprzez zestawianie przeprowadzonych sondaży i koryguje zmienność wyników w różnych firmach badawczych, żeby precyzyjniej oddać intencje głosowania, niż jest to możliwe na podstawie pojedynczego badania.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną