Ze względu na problemy z raportowaniem, zwłaszcza w weekendy, postęp pandemii najlepiej jest śledzić, zestawiając dane tydzień do tygodnia. W porównaniu ze środą 3 listopada dzisiejszy wynik oznacza wzrost liczby zakażeń o ponad 70 proc. (tego dnia podano liczbę 10 429 zakażonych osób). Według informacji Kraski w ciągu ostatniej doby zmarło 269 osób.
Z kolei wczoraj Ministerstwo Zdrowia informowało o 13 644 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Najwięcej było na Mazowszu – 2823 i Lubelszczyźnie – 1605. Zmarło 220 osób z covid-19. Łącznie od 4 marca 2020 r., gdy wykryto w Polsce pierwsze zakażenie SARS-CoV-2, potwierdzono 3 mln 125 tys. 179 przypadków. Zmarło 77 980 osób z covid-19.
Czytaj też: Wirus zbiera żniwo, a władza śpi
Nowe szpitale, wraca Narodowy
W czasie wtorkowej konferencji prasowej wiceszef resortu zdrowia Waldemar Kraska powiedział, że baza łóżek w szpitalach jest powiększana o dodatkowe oddziały covidowe oraz łóżka dla pacjentów z covid-19. Zgodnie z oficjalnymi danymi z poniedziałku w szpitalach przebywało 11 010 osób z covid-19, w tym 914 chorych podłączonych do respiratorów. Dla pacjentów z covid-19 przygotowano 16 570 łóżek i 1477 respiratorów. W skali kraju wolnych pozostaje więc 5 560 łóżek covidowych i 563 respiratorów.
– W najbliższych dniach ta baza będzie powiększona do 20 tys. – zapowiedział Kraska. Zapowiedział, że zostanie uruchomiony kolejny szpital tymczasowy na Mazowszu. – 10 listopada rusza szpital tymczasowy w Płocku, a prawdopodobnie w połowie listopada uruchomimy szpital tymczasowy na Stadionie Narodowym. Potrzeba nam ok. 2 tygodni. Infrastrukturę możemy przywrócić szybciej, natomiast dużo więcej czasu potrzeba na zgromadzenie personelu medycznego – wyjaśnił Kraska.
Czytaj też: W warszawskich szpitalach już brakuje miejsc
Rząd przespał czas na działanie
„Ktokolwiek nie wierzył prognozom, że przy braku zapór dla koronawirusa jesienna fala rozleje się ze wschodu na kraj, już wie, że eksperci się nie mylą” – komentował w „Polityce” przekroczenie liczby 15 tys. zakażeń Paweł Walewski. „Za to rząd uparcie nie wyciąga z tego żadnych wniosków. A jeśli wyciągnie, to znowu będą spóźnione. Był czas, aby zminimalizować skutki tej tzw. czwartej fali, czyli spodziewanej jesienią zwyżki nowych zakażeń. Przy wciąż niewielkim odsetku zaszczepionych (wszak dopiero niedawno przekroczyliśmy próg 51 proc., ale w młodszych grupach wiekowych sytuacja wygląda dużo gorzej, zaszczepiono np. tylko 13 proc. nastolatków) ogniska zachorowań na covid w województwach wschodnich – zwłaszcza lubelskim i podlaskim – zwiastowały niepokojącą tendencję już od początku października”.
Zdaniem Walewskiego „można było wtedy wprowadzić lokalne obostrzenia, a jeszcze lepiej ograniczyć niezaszczepionym dostęp do miejsc, gdzie odbywa się najłatwiejsza transmisja wirusa. Przespano ten moment, choć Rada Medyczna (szkoda, że tylko nieformalnie) popiera rozwiązanie francuskie, czyli posługiwanie się certyfikatami covidowymi, dającymi prawo wstępu do miejsc użyteczności publicznej”.