Nowy rok zacznie się mocnymi sprawami w Trybunale Julii Przyłębskiej. Na 19 stycznia wyznaczono termin rozpoznania wniosku prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry o uznanie za sprzeczne z konstytucją powoływanie się przez sądy na orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawach dotyczących ustroju sądownictwa, właściwości sądów oraz ustawy o KRS. Sprawę osądzą Stanisław Piotrowicz (przewodniczący), Mariusz Muszyński (sprawozdawca), Krystyna Pawłowicz, Jakub Stelina i Andrzej Zielonacki. Fakt, że sprawozdawcą jest tzw. dubler, zakrawa na kpinę z ETPCz, który niedawno orzekł, że sąd konstytucyjny w składzie z nim nie jest „sądem ustanowionym ustawą” (czego wymaga Europejska Konwencja Praw Człowieka i polska konstytucja). A jego werdykty nie są wyrokami.
Być może to zabieg celowy: żeby w przyszłości można się było z takiego wyroku wycofać?
Miesiąc później, 22 lutego, rozprawa w sprawie kolejnego wniosku prokuratora Ziobry: niekonstytucyjności kar finansowych nakładanych przez TSUE. I tu mamy tzw. dublerów, bo sądzi sprawę pełen skład Trybunału Julii Przyłębskiej. Skoro pełen, to znajdzie się w nim również prof. Rafał Wojciechowski, rządowy kandydat na… sędziego TSUE. Prof. Wojciechowskiego czeka przesłuchanie przed specjalną unijną komisją – złożoną z niezależnych ekspertów – oceniającą jego kwalifikacje i opiniującą kandydaturę. Ciekawe, jak im wyjaśni, dlaczego działalność organu, do którego aspiruje, uważa za bezprawną, i w takim razie dlaczego chce w tym „bezprawiu” uczestniczyć.
Czytaj też: