Film „Jesteś mechanizmem niszczącym…” został zaprezentowany równolegle przez TVP i TVP Info w piątkowy wieczór. Podobno obejrzało go 2,6 mln widzów. Po emisji doborowe grono prorządowych komentatorów politycznych oświecało widownię, jak działa mityczny „układ trójmiejski”, jak skorumpowane są samorządy czy kto mógł stać za Stefanem W.
Czytaj też: „Taśmy Amber Gold” zamiast procesu zabójcy Adamowicza
Jeden ogień, dwie pieczenie
Trudno mówić o wielkim zaskoczeniu, bo już rok temu, w przeddzień rocznicy zamachu na prezydenta Adamowicza, „Wiadomości” TVP wyemitowały obszerny materiał poświęcony jego złym stosunkom z Platformą Obywatelską. Zaskoczeniem mogła być dwutorowość narracji. Bo w najnowszej produkcji z jednej strony chodzi o oskarżenie PO, że to ona atakowała i niszczyła, z drugiej zaś – o pogrążenie, zdeprecjonowanie w oczach opinii publicznej człowieka, który od trzech lat nie żyje i poniósł śmierć w tak szczególnych okolicznościach. Obsmarowywanie Adamowicza przeplatało się z rozczulaniem nad krzywdą, jaką wyrządziła mu PO, odmawiając wyborczego poparcia. Osobliwy miks. W innych okolicznościach byłby nawet śmieszny, w tych, które zaistniały, jest niesmaczny.
Jednocześnie Paweł Adamowicz został przedstawiony jako „władca, który dzieli frukty w mieście i stworzył sieć powiązań”, nieformalnych nacisków, i być może miał z tego wymierne korzyści. Tego typu przekazu i frontalnego ataku jeszcze rok temu nie było. Dlaczego? Chwilowo zabrakło śmiałości, by szkalować? Pamięć śmierci była zbyt świeża? Obawa przed opinią publiczną zbyt duża? Perspektywa, że dojdzie do procesu zabójcy, zbyt odległa?
Czytaj też: Działania dobrej zmiany po zabójstwie Adamowicza
Okoliczności wyborcze
Prawdą jest, że w 2018 r. ponowne ubieganie się Adamowicza o fotel prezydenta Gdańska było Platformie nie na rękę. Partia bała się poprzeć jego kandydaturę ze względu na przeciągającą się sprawę źle wypełnionych oświadczeń majątkowych, niejasności dotyczące liczby posiadanych mieszkań, bonifikat uzyskanych od deweloperów, pokrycia wydatków w dochodach. Śledztwo wszczęto za rządów PO w 2013 r., po kontroli CBA. PiS po dojściu do władzy zadbał, by sprawa nie została zamknięta prawomocnym wyrokiem. Kierownictwo PO musiało brać pod uwagę scenariusz, że jeśli po wyborach Adamowicz zostanie skazany, rząd zechce „uszczęśliwić” miasto swoim komisarzem (takim wariantem straszył w Łodzi Hannę Zdanowską).
Część wyborców sprawiała wrażenie znużonych Adamowiczem i jego problemami. On sam już wtedy od kilku lat nie był w PO. W związku ze śledztwem zawiesił członkostwo, a potem wystąpił z partii, by nie być dla niej obciążeniem (takie były wtedy obyczaje). Najpierw zapowiadał, że nie będzie startował, jeśli nie uzyska od PO poparcia. Potem nagle zmienił zdanie, stawiając Platformę w kłopotliwej sytuacji. PO układała się z Nowoczesną, dla której kandydatura Adamowicza była nie do przyjęcia. Koalicjanci postawili na Jarosława Wałęsę, który nie udźwignął kampanii. Za to wola walki i zwycięstwa wieloletniego włodarza przekonała wielu, że nie ma lepszego kandydata niż on. Mimo widocznych rys i skaz.
Czytaj też: Gdańsk pogrążony w ciszy
Kto zaszczuwał?
Niewątpliwie po obu stronach były twarde kalkulacje wyborcze. Nadinterpretacją, jeśli nie manipulacją, jest jednak dopatrywanie się w tej politycznej grze wrogości czy nienawiści. Pewnie był jakiś rodzaj zawodu, rozczarowania. Trudno też zgodzić się z twierdzeniem, że PO „zaczęła Adamowicza zwalczać, bo przestał być posłuszny”. To była kampania wyborcza. Wbrew temu, co chce wmówić opinii publicznej TVP, rozgrywana przez obu konkurentów nader czysto. Najlepszy dowód, że autor filmu znalazł zaledwie dwie przydatne frazy u Wałęsy: „republikę deweloperów” i tytułowe „jesteś mechanizmem niszczącym…”. Widać mizerne było to platformerskie zaszczuwanie.
Według przekazu filmowego resztę roboty wykonały lewicowo-liberalne media, które miały osłabić Adamowicza jako konkurenta Wałęsy. I zaczęły go „grillować” – podobno to jego określenie. Jako dowody Tulicki pokazuje artykuły z „Gazety Wyborczej”, „Newsweeka”, TVN24 i innych mediów, które wypełniały dziennikarski obowiązek, relacjonując poszczególne etapy zmagań prezydenta Gdańska z konsekwencjami nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych. Prawda, że ci dziennikarze dociskali i dociekali, nie stosowali taryfy ulgowej. Ale czy nie tak być powinno?
Ciekawe, co w tym czasie robili dziennikarze bliscy partii rządzącej. Nie tropili? Nie prześwietlali? Siedzieli jak trusie? Bo w filmie Tulickiego jest tu czarna dziura albo – jak kto woli – biała plama. Może ludzie nie pamiętają już tej gigantycznej nagonki w pisowskich mediach, a zwłaszcza w TVP, która próbuje się teraz wybielić, przypisując swoje grzechy innym. Bo to nie było zwykłe relacjonowanie spraw, ale zohydzanie człowieka na wielką skalę.
Baczyński: Wszyscy jesteśmy gdańszczanami
Ciągani po sądach
Zaraz po zabójstwie Pawła Adamowicza sporo osób uznało, że to ataki TVP mogły zapłodnić wyobraźnię Stefana W. – nieważne, chorą czy zdrową – zatem na TVP ciąży moralna odpowiedzialność za budowanie wokół zabitego atmosfery nienawiści. Muzyk Krzysztof Skiba na FB konstatował wtedy na gorąco: „Napastliwi »reporterzy«, tacy jak pan Sitek czy Rachoń, spuszczeni ze smyczy przez Kurskiego, są moralnie odpowiedzialni za ten polityczny mord. Oszustwa propagandy PiS, takie jak twierdzenie, że Adamowicz reprezentuje niemieckie interesy, jest złodziejem, zdrajcą itd., przygotowały podłoże psychologiczne do tego mordu”.
TVP wytoczyła Skibie sprawę o zniesławienie, ale sąd oddalił powództwo (prawomocnie w lipcu 2021 r.). „Sąd przyznał mi rację. Miałem prawo użyć słów o moralnej odpowiedzialności TVP” – komentował pozwany. Proces z TVP wygrała też Renata Grochal z „Newsweeka”. W jej przypadku poszło o sformułowanie „Paweł Adamowicz został zamordowany po nagonce w TVP”. Sąd uznał, że miała prawo do takiej opinii. TVP przegrała też proces z publicystką „Polityki” Ewą Siedlecką i Wojciechem Czuchnowskim z „Gazety Wyborczej”.
Wedle przekazu zawartego w filmie TVP nie szczuła, „tylko szeroko informowała o narastającym konflikcie”. Więc gdyby Stefan W. TVP oglądał, toby wiedział, że prezydent to nie PO. „Może Adamowicz skłócił się z grupami biznesowymi, może ktoś namówił Stefana W.” – podpowiada jeden z komentatorów. A może należałoby uznać, że PO wcale nie nękała Adamowicza, jak chce TVP, i dlatego Stefan W. nie połapał się w sytuacji? Zwłaszcza że zabity prezydent był najbardziej antypisowskim kandydatem tamtej kampanii.
Czytaj też: Testament prezydenta Gdańska
Bez cienia wstydu?
Film „Jesteś mechanizmem niszczącym…” to przygrywka do zbliżającego się procesu zabójcy. Jacek Kurski chce wyprzedzająco narzucić opinii publicznej swoją opowieść, która wybiela TVP, tubę propagandową PiS, kosztem przeciwników politycznych, żywych i martwych. Czy to się uda? Czy lud to kupi?
Upłynęło ledwie kilka lat, a tyle się zmieniło. Jakby inna epoka. Pomyśleć, że Adamowiczowi majątek do podszewki prześwietliło CBA, choć wtedy jeszcze był dobrym synem rządzącej PO. Niełatwo wyobrazić sobie analogiczną sytuację za obecnych rządów. Czy jakaś instytucja kontrolna rozlicza Daniela Obajtka z tego, czego się dorobił w erze Pcimia? A przejrzystość majątku premiera? Te zasoby przeniesione na żonę, która miała ujawnić stan posiadania, ale w końcu załatwiono, że nie musi. Ile było źle wypełnionych oświadczeń majątkowych, nad którymi rozciągnięto zasłonę milczenia? Albo afer, które spłynęły jak woda po gęsi czy kaczce.
Coraz trudniej dziś wskazać tych, którzy odchodzą z partii rządzącej, gdy tylko padnie podejrzenie. Misiewiczowie i Mejzowie się do tego nie rwą. A jeszcze kilka lat temu partie nie chciały w swoim gronie czarnych owiec – prawdziwie albo tylko potencjalnie czarnych. Teraz im bardziej owca czarna, tym większa pewność, że lojalna – to standardy władzy. Zero wstydu, zero honoru, zero respektu wobec wyborców. Ale tym większa potrzeba propagandowej manipulacji. Świeże „dzieło” TVP może śmiało startować w konkursie o palmę pierwszeństwa w tej kategorii.
Czytaj też: Czy zabójca Adamowicza odpowie przed sądem?