Walka informacyjna jest jednym z kluczowych sposobów, w który Rosja próbuje wpłynąć na zachowanie zachodnich społeczeństw, a więc i decyzje polityków. Dlatego warto polegać na sprawdzonych źródłach, a do informacji podawanych w sieci podchodzić z rezerwą i je weryfikować. Działania dezinformacyjne, tzw. fake newsy, są częściowo bądź całkowicie nieprawdziwe. Mają też służyć wzbudzeniu niepewności. W ostatnich tygodniach najbardziej chyba jaskrawy przykład dezinformacji dotyczył rzekomej ucieczki prezydenta Ukrainy do Polski – nieprawdziwa informacja miała złamać morale ukraińskiego społeczeństwa. Z kolei w Polsce nieprawdziwe informacje przyczyniły się do obaw o dostępność paliw, gotówki w bankomatach czy podstawowych produktów spożywczych. Dodatkowo – jak twierdzą instytucje odpowiedzialne za cyberbezpieczeństwo – działaniom tym towarzyszą próby oszustw i kradzieży danych osobowych oraz pieniędzy.
Do tworzenia dezinformacyjnych treści wykorzystuje się krzykliwe i emocjonalne tytuły, archiwalne zdjęcia innych wydarzeń, a także nagłaśnia odosobnione przypadki, nadając im nienależytego znaczenia. Tak było np. na Podkarpaciu: zagraniczne media opisywały rzekome negatywne podejście lokalnych mieszkańców do innych niż ukraińscy uchodźców. W końcu do szerzenia dezinformacji wykorzystuje się tzw. pocztę pantoflową i obawy zwykłych obywateli, którzy kolportują między sobą opowieści „kuzyna” lub „ciotki z ABW” – np. o rzekomym zamknięciu granicy polsko-ukraińskiej (podobny mechanizm obserwowaliśmy na początku pandemii).
O czym warto pamiętać:
• unikaj informacji z niesprawdzonych źródeł, nieznanych lub nowych kont w mediach społecznościowych
• unikaj emocjonalnych nagłówków informacji
• korzystaj ze sprawdzonych źródeł – tradycyjnych mediów, które weryfikują doniesienia z Ukrainy lub z oficjalnych źródeł administracji państwowej i samorządowej
• weryfikuj zdjęcia z tekstów internetowych (np.