Prezydencka ustawa ma doprowadzić do spełnienia warunków postawionych Polsce przez Komisję Europejską, aby możliwe było odblokowanie unijnych pieniędzy z postpandemicznego Funduszu Odbudowy. Brukseli chodziło o likwidację Izby Dyscyplinarnej, reformę odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów i przywrócenie zawieszonych sędziów do orzekania.
Zanim ustawę uchwalono, dużo było zamieszania z poprawkami partii Zbigniewa Ziobry, które miały być warunkiem poparcia prezydenckiego projektu. Na posiedzeniu sejmowej komisji w środę poprawki zostały z niego wyrzucone. W międzyczasie zmieniła się bowiem cena poparcia projektu przez ziobrystów. Teraz ceną było głosowanie przez PiS przeciwko wnioskowi opozycji o dymisję ministra sprawiedliwości. A na koniec jedną z poprawek uwzględniono – nie będzie można kwestionować bezstronności sędziego po wydanym już przez niego wyroku. Co ciekawe, w głosowaniu nad projektem nie uczestniczył premier Mateusz Morawiecki.
Co może zrobić Senat?
W Senacie nie należy się spodziewać przywrócenia poprawek wniesionych przez opozycję, a odrzuconych przez sejmową większość. W dużej mierze dotyczą one likwidacji tzw. neo-KRS (czyli upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa) i skutków jej działalności. To wykracza bowiem poza prezydencką wersję projektu, a więc też poza dopuszczalny zakres senackich poprawek.
Ale można się spodziewać wersji minimum, czyli wniesienia do projektu poprawek PSL: usunięcia z Sądu Najwyższego neosędziów Izby Dyscyplinarnej (czyli wybranych przez neo-KRS), wyboru do nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej sędziów z minimum siedmioletnim stażem w SN (co wyklucza neosędziów) i ustawowego przywrócenia do orzekania tych, którym w ramach represji zawieszono immunitet (