Kraj

Bezpieczeństwo energetyczne Polski – debata w NIK

Marian Banaś, Prezes NIK. Marian Banaś, Prezes NIK. materiały prasowe
Najwyższa Izba Kontroli zaprezentowała najnowszy raport dotyczący rządowego „Programu dla sektora górnictwa kamiennego w Polsce”. Program, który w założeniu miał odbudować branżę, jak do tej pory okazał się niewypałem, a sytuacja w górnictwie zamiast się poprawiać, tylko się pogarsza.

Raport NIK stał się punktem wyjścia dla debaty na temat bezpieczeństwa energetycznego Polski. Eksperci próbowali znaleźć odpowiedź na pytanie, czy bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju dalej można opierać na węglu, ale także czy jakimkolwiek rozwiązaniem dla Polski jest energia ze źródeł odnawialnych, w sytuacji gdy nie ma wydajnych magazynów, a budowa elektrowni atomowej to pieśń dalekiej przyszłości.

Dyskusję otworzył prezes NIK Marian Banaś, który podkreślił, że problemy polskiego górnictwa w zasadzie nie zmieniły się od lat. „Są to m.in. niska wydajność wydobycia, nieefektywny system zatrudniania i wynagradzania, wysokie koszty stałe działalności czy wrażliwość na wahania popytu i cen węgla” – wyliczał prezes NIK. Zaznaczył, że węgiel kamienny stanowi niemal połowę naszego miksu energetycznego, dlatego trudna sytuacja w sektorze górnictwa kamiennego będzie negatywnie wpływać na nasze bezpieczeństwo energetyczne.

Szczegółowe ustalenia kontroli zaprezentował Maciej Maciejewski, p.o. dyrektor Departamentu Gospodarki, Skarbu Państwa i Prywatyzacji NIK. Ósmy już program restrukturyzacji sektora górnictwa węgla kamiennego w Polsce, przyjęty w styczniu 2018 r. i przewidziany do 2030 r., miał na celu stworzenie warunków sprzyjających budowie rentownego, efektywnego i nowoczesnego górnictwa. Program został jednak przygotowany nierzetelnie, co przełożyło się na jego niską efektywność. Tymczasem wyniki sektora górnictwa węgla kamiennego ulegały systematycznemu pogorszeniu. I to zarówno wyniki finansowe, które z kwoty 3 mld zysku netto w 2017 r. spadły do 6,2 mld zł straty netto w 2020 r., jak i wydobycia i sprzedaży węgla kamiennego. Co istotne, spadkowi wydobycia o 17 proc. towarzyszyła redukcja zatrudnienia zaledwie o 3,2 proc. Jednocześnie znacząco wzrosło zadłużenie kopalń – z 7 mld zł w 2017 r. do 14 mld zł w 2020 r. Dyrektor Maciejewski podkreślił, że abstrahując od programu restrukturyzacji górnictwa, rząd dopiero niedawno przyjął politykę energetyczną i surowcową dla Polski, podczas gdy tak strategiczne decyzje powinny zostać podjęte wiele lat wcześniej.

„Górnictwo nie funkcjonuje w oderwaniu od ekonomii, dlatego musieliśmy likwidować trwale nierentowne kopalnie i redukować zatrudnienie” – przypomniał Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka. Jego zdaniem kolejne rządy przespały okres dobrej koniunktury na węgiel. Branża górnicza od lat praktycznie nie podlega żadnym mechanizmom, a płace są nieadekwatne do osiąganej wydajności.

Ekspert zaznaczył, że musimy być świadomi, że przy tych kosztach wydobycia i ze względu na warunki górniczo-geologiczne czas górnictwa węgla kamiennego w kopalniach na Górnym Śląsku się kończy. „Polska, podobnie jak UE, pomoc publiczną może wykorzystywać jedynie do celów restrukturyzacji przedsiębiorstw, a nie jako naruszającą konkurencję dotację do produkcji” – podkreślił Janusz Steinhoff. I dodał, że „w tej sytuacji pieniądze publiczne powinny być raczej przeznaczane na likwidację skutków społecznych nieuchronnych procesów dyktowanych ekonomią”.

Janusz Steinhoff zwrócił również uwagę, że UE nie ma narzędzi, które by pozwalały na likwidację wydobycia w kopalniach. Jednak rachunek ekonomiczny podpowiada, że program likwidacji mocy produkcyjnych w trwale nierentownych kopalniach powinien być skorelowany z redukcją mocy wytwórczych w elektrowniach opartych na węglu kamiennym. Koordynacją tego mogłaby zająć się powstająca Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego.

Ile tego węgla faktycznie mamy?

Na to pytanie odpowiedział Piotr Woźniak, były minister gospodarki i były prezes zarządu PGNiG. Otóż z bilansu zasobów złóż kopalin wynika, że węgla, objętego planem zagospodarowania złóż, jest pod ziemią 4 mld ton. Zgodnie z tym samym raportem w ubiegłym roku wydobyliśmy 49 mln ton węgla kamiennego, dlatego węgla zostało nam na mniej niż 200 lat.

Ekspert nie zgodził się z Januszem Steinhoffem, że KE nie ma instrumentów, by zamknąć kopalnie. „W tej chwili takim instrumentem jest rozporządzenie o kontroli emisji metanu z kopalń od 1 stycznia 2025 r., m.in. ze stacji odmetanowania. Niedługo trafi ono pod obrady Rady Europejskiej” – wyjaśnił Piotr Woźniak. To z kolei grozi zamknięciem kopalń o wiele szybciej, niż zakładają polskie plany, gdyż nasz kraj emituje najwięcej kopalnianego metanu w całej Europie. Niestety strona polska nie zabiegała w KE np. o specjalny fundusz na modernizację stacji odmetanowania, tak aby metan w całości zużywać na cele energetyczne.

Różne próby na arenie międzynarodowej były podejmowane, jednak nie przyniosły efektu. Dr hab. Grzegorz Tchorek z UW, kierownik Centrum Badań nad Transformacją Energetyczną, Mobilnością i Zmianami Klimatu tłumaczył, że „nie wystarczy mieć rację i argumenty, trzeba jeszcze przekonać interesariuszy. A tego akurat nie potrafimy. Jest wiele rzeczy, które próbowano zrobić na poziomie Komitetu Regionów, np. przekonać do wydłużenia okresów przejściowych czy do spalania metanu jako źródła energii”.

Panel ekspertów.materiały prasowePanel ekspertów.

Czy zabraknie mocy?

Dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk, dyrektor Programu Elektroenergetyka Forum Energii, zwróciła uwagę, że Polska ma określone terminy dotyczące funkcjonowania kopalń, brakuje jednak terminów i określonych procesów w przypadku energetyki oraz ciepłownictwa. „Koncentrowaliśmy się na tym, że bezpieczeństwo energetyczne to są dostawy gazu, to krajowy węgiel. W tej chwili zaczynamy mówić, że bezpieczeństwo energetyczne jest wtedy, kiedy mamy ciepło i prąd” – stwierdziła panelistka. Po 2025 r. w bardzo szybkim tempie z polskiego systemu elektroenergetycznego zaczną kolejno wypadać bloki węglowe. Do zastąpienia, m.in. z powodu wieku, stanu technicznego, ekonomiki oraz funkcjonującego systemu ETS (unijny system handlu uprawnieniami do emisji), będzie aż 8 GW mocy zainstalowanych. Wówczas trzeba będzie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy rzeczywiście stać nas na to, żeby w każdym kolejnym roku brakowało nam coraz więcej dostaw energii elektrycznej. Tym bardziej że całkiem niedawno mieliśmy już okres zagrożenia ogłoszony przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne.

Według Janusza Steinhoffa obowiązkiem państwa jest stwarzać warunki przedsiębiorcom do inwestycji pożądanych z punktu widzenia realizacji np. polityki energetycznej. Takim przykładem racjonalnego działania jest realizacja programu „Mój prąd”, w efekcie którego w bardzo krótkim czasie powstało 10 GW mocy z energetyki fotowoltaicznej. Z kolei na drugim biegunie – fatalnych działań – jest zablokowanie inwestycji w energetykę wiatrową na lądzie poprzez słynną ustawę 10H, która utknęła w Sejmie. Z powodu tylko tego jednego nieszczęśliwego ruchu legislatorów straciliśmy ok. 6 GW mocy.

Były wicepremier jest zdania, że obecny problem z brakiem węgla opałowego obciąża rządzących. Polska jest krajem o tyle specyficznym, że 90 proc. węgla opałowego w Europie spala się właśnie w Polsce. Prosty rachunek wskazuje, że ok. 10 mln polskich gospodarstw domowych korzysta z węgla opałowego. „Problem, który mamy w tej chwili, mamy na własne życzenie, ponieważ wprowadziliśmy z nieznanych mi powodów z dnia na dzień zakaz importu rosyjskiego węgla, czego nie zrobił żaden kraj europejski” – powiedział Janusz Steinhoff.

Zdaniem dr Aleksandry GawlikowskiejFyk przespaliśmy dyskusję o transformacji ciepłownictwa. Nie jest tak, że gaz w naszym systemie, w naszej energetyce nie jest potrzebny, bo przecież po coś budowaliśmy tę infrastrukturę. Na pewno nie po to, żeby teraz całkowicie z niej rezygnować. „Pan prezes Woźniak może się ze mną nie zgodzić, ale gaz powinien być spalany w systemach ciepłowniczych, a nie w indywidualnych gospodarstwach domowych” – tłumaczyła ekspertka.

Wąskie gardło: dystrybucja

Według Piotra Woźniaka za bardzo skupiamy się – zarówno zaproszeni eksperci, jak i NIK w swoich kontrolach – na systemach wytwarzania energii, a zapominamy, że wąskie gardło jest w dystrybucji. „Ile by się nie postawiło wiatraków solarnych, paneli czy innych źródeł OZE, to nie ma jak tego prądu przepchnąć do sieci. Dlatego że zdolność przesyłowa sieci została przekroczona” – podkreślał Piotr Woźniak.

Ekspert przypomniał też jedną bardzo ważną kwestię: instalacje fotowoltaiczne bez magazynu energii, a na ogół takie się finansuje i buduje, w przypadku braku napięcia w sieci dystrybucyjnej nie działają. Chyba, że ma się magazyn energii, który wcześniej się napełniło. Na razie jednak nie wymyślono lepszego magazynu energii niż bateria litowo-jonowa, która jest niesłychanie kosztowna, a której dofinansowanie już nie obejmuje.

Dyrektor Maciej Maciejewski odpowiedział na zarzuty o braku kontroli ze strony NIK. „Jeśli chodzi o systemy ciepłownicze, to w tej chwili kończymy kontrolę w tym zakresie i piszemy raport. Gdy będzie gotowy, oczywiście przedstawimy go opinii publicznej” – wyjaśnił dyrektor Maciejewski. Dodał, że trwa też duża kontrola koordynowana dotycząca sieci dystrybucyjnych, a jej wyniki będą znane w przyszłym roku.

Czy panaceum na bolączki systemu energetycznego będzie energia z wodoru? Według dr. hab. Grzegorza Tchorka wodór ma ciągle jeszcze niepełną dojrzałość technologiczną, chociaż rozwija się dynamicznie i pokładane są w nim dosyć duże nadzieje. Jednym z największych problemów jest w tym wariancie sprawność technologii wodorowych, konwersji energii w procesie.

Podsumowując dyskusję, prezes NIK Marian Banaś stwierdził, że kluczowa konkluzja jest taka, iż bezpieczeństwo energetyczne Polski jest równie ważne jak bezpieczeństwo żywnościowe i militarne naszego państwa. Dlatego koniecznie trzeba wypracować długofalową, ponadpartyjną strategię zabezpieczenia źródeł energii, która zapewni ich dywersyfikację, tak aby nawet globalne kryzysy nie miały wpływu na nasze energetyczne bezpieczeństwo. Być może jest to dobry moment, aby po raz pierwszy ta strategia była skuteczna.

Materiał przygotowany przez Najwyższą Izbę Kontroli.

materiały prasoweNIK Najwyższa Izba Kontroli logo

Polityka 41.2022 (3384) z dnia 04.10.2022; Najwyższa Izba Kontroli; s. 20
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama