Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Prawdziwa historia Mariki. Jak z chłopakiem oczyszczali naród polski

Marika na czele nacjonalistycznej demonstracji w Katowicach. Lipiec 2020 r., miesiąc przed napadem w Poznaniu, za który została skazana. Marika na czele nacjonalistycznej demonstracji w Katowicach. Lipiec 2020 r., miesiąc przed napadem w Poznaniu, za który została skazana. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
„Patriotyczna harcerka” współpracowała z neofaszystowską bojówką – opisujemy historię Mariki Matuszak i jej partnera Michała Ostrzyckiego, założycieli Frontu Oczyszczenia Narodowego. Według sądu „Matuszak jest osobą zdemoralizowaną, kieruje nią nienawiść wobec innych”.

Marika wraz z partnerem są bohaterami niedawnej medialnej burzy twitterowej. To w obronie tej dziewczyny wystąpił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zaczęło się od Ordo Iuris: 13 lipca Centrum Interwencji Procesowej tej fundamentalistycznej organizacji zaczęło nagłaśniać w swoich mediach społecznościowych „skandaliczny” wyrok, który otrzymała poznańska studentka. Informacji towarzyszyło zdjęcie uśmiechniętej dziewczyny w harcerskim berecie, która wedle podawanych informacji miała odsiadywać trzyletnią karę więzienia za wyrwanie tęczowej torebki jednej z uczestniczek poznańskiej Parady Równości. Prawicowy komentariat na Twitterze eksplodował oburzeniem.

„Zbrodnia sądowa”

Widoczna na podawanej setki razy fotografii Marika Matuszak, na pierwszy rzut oka pogodna młoda dziewczyna, „aktywistka”, miała odbywać kilkuletni wyrok w zakładzie karnym. A domniemani sprawcy innych głośnych „szarpanin” (tu na Twitterze wymieniano Władysława Frasyniuka, Katarzynę Augustynek, czyli „Babcię Kasię”, czy Margot) nie spotykały się z podobną „surowością” sądu. Po Ordo Iuris sprawę zaczęły nagłaśniać prawicowe media – Kresy.pl, Tygodnik „Solidarność” i Młodzież Wszechpolska, której członkinią dawniej była skazana. Ordo Iuris zaczęło domagać się od Andrzeja Dudy ułaskawienia dziewczyny i złożyło do prokuratora generalnego wniosek o przerwę w odbywaniu kary.

15 lipca w sprawę zaangażował się Ziobro. „Zleciłem przygotowanie i skierowanie do Sądu Najwyższego skargi nadzwyczajnej. To sytuacja wyjątkowo bulwersująca. Sąd z przyczyn politycznych, ideologicznych pozbawił młodą kobietę wolności. To rzeczy, które w głowie się nie mieszczą” – deklarował podczas konferencji prasowej lider Suwerennej Polski. Kolejną konferencję na ten temat zwołał 18 lipca i pokazywał przykłady rzekomego lepszego traktowania przez sądy lewicowych czy opozycyjnych demonstrantów („Babci Kasi” czy Sławomira Nitrasa z KO).

Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł dodał, że 54,3 proc. gwałcicieli w Polsce otrzymuje niższe kary niż Marika – dwa lata pozbawienia wolności. „Marika nigdy nie powinna trafić do więzienia. To nadużycie prawa” – kwestionował wyrok sądu. „To zbrodnia sądowa” – mówi kolejny wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. W efekcie decyzji Ziobry Matuszak opuściła zakład karny. Minister-prokurator generalny zagroził zmianami kadrowymi w poznańskiej prokuraturze i zapowiedział złożenie do Sądu Najwyższego skargi nadzwyczajnej, której celem ma być podważenie wyroku skazującego.

Kolejna mina z Ordo Iuris?

Fundacja Ordo Iuris już wcześniej wprowadzała prawicowe władze na miny – promowała w ultrakonserwatywnych samorządach „prorodzinne uchwały” (nazywane przez media „strefami wolnymi od LGBT”) i wspierała zaostrzenie interpretacji prawa aborcyjnego, którego przyjęcie przez Trybunał Konstytucyjny zakończyło się gigantycznymi demonstracjami. Akcja „w obronie Mariki” może doprowadzić do kolejnych problemów.

Kiedy bowiem przyjrzeć się bliżej postaci Matuszak, a także jej partnera Michała Ostrzyckiego, wyłania się obraz daleki od wizerunku pogodnej harcerki i katolickiej aktywistki, który próbują rysować prawicowi politycy i media. Pochodząca z Gniezna para od kilku lat jest aktywna w kręgach ekstremistycznej prawicy i bierze udział w demonstracjach i działaniach, które trudno zakwalifikować inaczej niż jako neofaszystowskie.

Droga do „oczyszczania narodu”

Oboje w czasach licealnych aktywni w nacjonalistycznej Młodzieży Wszechpolskiej (skazany w tym samym poznańskim procesie co Matuszak Ostrzycki był wiceprezesem jej lokalnego oddziału), z wiekiem coraz bardziej się radykalizowali. Początkowo, jeszcze jako wszechpolacy, organizowali akcje promujące patriotyzm i protesty przeciwko działalności lokalnego środowiska LGBT.

Z czasem, po konflikcie w łonie gnieźnieńskich wszechpolaków, Ostrzycki i Matuszak opuścili organizację, aby założyć własną grupkę: Front Oczyszczenia Narodowego (FON). W mieście zaczęły pojawiać się namalowane symbole o charakterze nacjonalistycznym i faszystowskim (krzyż celtycki, falanga, hasło „Śmierć wrogom ojczyzny”). Na budynku niezależnego centrum kultury ktoś napisał „Antifa”.

Równolegle według lokalnych mediów Ostrzycki opublikował na portalu społecznościowym zdjęcie z bronią. Sygnalizował, że trenuje strzelanie na strzelnicach i poza nimi. Wraz z Matuszak coraz chętniej nosili odzież (czapeczki, koszulki) obrandowaną krzyżem celtyckim, międzynarodowym symbolem supremacji białej rasy. Ostrzycki został też publicystą neofaszystowskiego pisma „Szturm”.

O czym pisze „Szturm”

W „Szturmie” Ostrzycki opisywał m.in. pochwalnie strasseryzm, czyli antykapitalistyczne skrzydło hitlerowskiej partii NSDAP. Miesięcznik ukazuje się w sieci od 2014 r. To pismo narodowych radykałów i autonomicznych nacjonalistów – polskiej odmiany neofaszyzmu. Możemy tu przeczytać np., że Eligiusz Niewiadomski, zabójca Gabriela Narutowicza, to „autor chwalebnego zamachu na prezydenta wybranego przez wrogie Polsce siły”.

Chwaleni są w piśmie hitlerowscy kolaboranci, np. Walon Leon Degrelle – pułkownik Waffen SS. Z aprobatą pisano o ideologu neofaszyzmu Juliusie Evoli, polskim neopogańskim działaczu narodowego bolszewizmu Janie Stachniuku, przywódcy religijnego faszyzmu rumuńskiej Żelaznej Gwardii Corneliu Codreanu Zelei, ekofaszyzmie kapłanki religijnego kultu Hitlera Savitri Devi i klasycznym faszyzmie w ujęciu Benito Mussoliniego.

Pismo opiewa „rycerzy” Ku Klux Klanu i „ducha wojownika” żołnierzy III Rzeszy, zachęca do odrzucenia „semickiej lichwy” legalizmu, nawołuje do krucjaty przeciwko komunizmowi i świętej wojny przeciwko mieszaniu ras, gdyż to ona jest „fundamentem tożsamości”. Naczelny „Szturmu” Grzegorz Ćwik został w 2019 r. zatrzymany w śledztwie dotyczącym promowania ustroju faszystowskiego. Jest też autorem broszury „Poradnika samotnego wilka” („samotny wilk” to w naukach o bezpieczeństwie określenie działającego w pojedynkę terrorysty).

Czytaj też: Naziole i fanatycy. Jak wygląda i o co walczy polska skrajna prawica

Oczyszczanie Gniezna i trzy swastyki

Angaż do środowiska „Szturmu” i publikowanie w nim tekstów przełożyły się na radykalizację gnieźnieńskiej grupy Ostrzyckiego. Zbliżyła się do neofaszystowskich środowisk autonomicznych nacjonalistów i ruchu szturmowego. W internecie członkowie FON prezentowali się z twarzami zasłoniętymi kominiarkami i balaklawami, trzymając w rękach pałki teleskopowe i banery z falangą, krzyżem celtyckim i napisem „Śmierć wrogom ojczyzny”.

W manifeście opublikowanym w lipcu 2020 r. FON nawoływał do „oczyszczania pierwszej stolicy naszego Kraju, a następnie całej Polski, z wszelkich skaz, brudów i wrogów Narodu polskiego”, posługując się przy tym symbolami neofaszystowskimi i neonazistowskimi: krzyżem celtyckim i „czarnym słońcem” (niem. Schwarze Sonne).

To ostatnie to trzy nałożone na siebie swastyki (lub dwanaście run „sig”), a jej pierwsze historyczne zastosowanie to stworzona na rozkaz Reichsführera SS Heinricha Himmlera mozaika w Obergruppenführersaal w zamku Wewelsburg, planowanym jako centrum mistycznej religii nazistowskiej. Sam Ostrzycki ma na ciele wytatuowany krzyż celtycki i używaną przez neonazistów runę życia algiz. Dostępne są też jego fotografie ubranego w czapkę oficera Wermachtu i salutującego na tle flagi III Rzeszy.

„Katowice miastem nacjonalizmu”

Front Oczyszczenia Narodowego współorganizował też w lipcu 2020 r. wraz z grupą Nacjonalistyczny Górny Śląsk manifestację pod hasłem „Katowice miastem nacjonalizmu”. Miała to być odpowiedź na Paradę Równości, antyrasistowski wiec „Black Lives Matter” oraz marsze dla klimatu i Autonomii Śląska. Jak twierdzili organizatorzy, „w ostatnich miesiącach na ulicach Katowic odbywają się wyłącznie lewackie spędy, w których ciągle te same osoby, manifestując (mamy nadzieję, że nie za darmo) czy to przepraszając za rasizm w Ameryce, czy to walcząc o prawa czteroliterkowców. (...) Najwyższy czas to zmienić i pokazać, że Katowice są miastem nacjonalizmu”.

Tego dnia przez stolicę Górnego Śląska przemaszerowało ponad sto osób – pod flagami z czarnym słońcem, krzyżem celtyckim, falangą, nazistowskim (strasserowskim) skrzyżowanym młotem i mieczem i hiszpańskim faszystowskim symbolem Jarzma i Strzał. Wznoszono okrzyki poparcia dla rasistowskiego terrorysty Janusza Walusia. W tym samym roku Ostrzycki z kolegami zakłócił w Gnieźnie piknik rodzinny, śpiewając: „Parol, weź sznur i powieś się” (Kacper Parol to lokalny działacz lewicy).

Czytaj też: Dlaczego LGBT budzi tyle emocji

Co się zdarzyło w Poznaniu

Ledwie miesiąc po katowickiej demonstracji Matuszak i Ostrzycki udali się z grupą kolegów protestować przeciwko poznańskiej Paradzie Równości. Ich działanie nie skończyło się jednak na werbalnym sprzeciwie. Wedle uzasadnienia wyroku 10 sierpnia 2020 r. na skrzyżowaniu ul. 27 Grudnia i Ratajczaka w centrum Poznania Matuszak i Ostrzycki z dwoma kolegami napadli na młodą kobietę. „Stosując przemoc w postaci szarpania, popychania i wykręcania trzeciego palca lewej ręki”, próbowali wyrwać pokrzywdzonej tęczową torebkę. Nie udało im się tylko dlatego, że pokrzywdzona i towarzysząca jej koleżanka stawiły opór.

Napadnięta kobieta odniosła obrażenia – sińce na dłoni, skręcenie stawu paliczkowego dalszego lewej dłoni. Rozpoznani przez świadka sprawcy zostali zatrzymani. Postawiono im zarzut rozboju. Za przestępstwo to grozi w Polsce kara od dwóch do dwunastu lat więzienia, a zakwalifikowanie czynu jako chuligańskiego automatycznie podwyższa minimalny wyrok do trzech lat. I taki wyrok 26 sierpnia 2021 r. otrzymali Matuszak i Ostrzycki.

Wedle uzasadnienia sądu „Marika Matuszak jest osobą zdemoralizowaną, kieruje nią nienawiść wobec innych. Była najbardziej agresywna. Oskarżona w dalszym ciągu wyraża poglądy przesycone nienawiścią wobec mniejszości, w tym mniejszości seksualnych. Analiza materiałów, które dotyczą aktywności oskarżonej, świadczy niezbicie, że przyjazd [do Poznania – red.] nie był przypadkowy i z pewnością nie miał charakteru pokojowego. Przez cały proces była uśmiechnięta, sprawiając wrażenie osoby, która czerpie satysfakcję z tego, że znajduje się na ławie oskarżonych”.

Czytaj też: Faszyzm też bywa kobietą. Polityczki skrajnej prawicy

Socjalna Alternatywa

Po zdarzeniu FON w praktyce zaprzestał działalności, a Ostrzycki został działaczem Socjalnej Alternatywy, jednej z następczyń ruchu szturmowego, również znanej z działalności bojówkarskiej organizacji neofaszystowskiej. Był nawet w lutym 2021 r. autorem opublikowanego w „Szturmie” manifestu tej grupki.

Pisze w nim: „wielu mówi, że otwarta wojna z systemem to samobójstwo. Ma on w obecnym świecie, którym właściwie kontroluje, praktycznie wszystko, w tym także narzędzia, aby nas zmiażdżyć. Jest to jednak nieprawda, gdyby tak było, to już dawno nasza idea by nie wybrzmiewała, nawet tak cicho jak dziś. Jest jeszcze czas na walkę i istnieją pola do jej prowadzenia. Walka z systemem to nie samobójstwo, tylko szansa dla ludzkości, szansa na przetrwanie człowieka, rasy i narodu, a walką jest nacjonalizm”.

Tekst został zmodyfikowany na podstawie sprostowania nadesłanego przez pełnomocnika senatora Roberta Gawła.

Sprostowanie

Michał Ostrzycki nigdy nie był asystentem senatora PiS Roberta Gawła i nie współpracował z nim w żaden inny sposób.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną