Po sprawie Niedzielskiego. Czy wiecie, że jako pacjenci nie decydujecie o swoich danych?
Ujawnienie przez byłego już ministra zdrowia Adama Niedzielskiego informacji o wypisanej na siebie przez lekarza recepcie stawia pod znakiem zapytania korzyści płynące ze zbierania i przetwarzania danych medycznych, które w teorii mogą przyczynić się do poprawy zdrowia społecznego.
Minister naruszył RODO i kodeks karny
Przypomnijmy: sprawa dotyczyła lekarza Piotra Pisuli, który wskazywał wcześniej w telewizji TVN na trudności związane z wystawianiem recept. Bezpieczeństwo informacji, które nas dotyczą, reguluje unijne rozporządzenie o ochronie, znane szerzej jako RODO. Według niego dane medyczne powinny być gromadzone i przetwarzane z zachowaniem bezpieczeństwa i celowości. Jak twierdzą w swoim wpisie na blogu przedstawiciele fundacji Panoptykon (organizacja zajmująca się ochroną prywatności), działanie Adama Niedzielskiego stanowiło naruszenie art. 107 ustawy o ochronie danych osobowych oraz art. 231 kodeksu karnego.
W pierwszym przypadku osoba, która przetwarza dane osobowe, choć nie jest to dopuszczone albo nie jest do tego uprawniona, podlega karze grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności do dwóch lat. Drugi przepis dotyczy nadużycia władzy, niedopełnienia obowiązku i przekroczenia uprawnień.
Jak wygląda system e-ochrony zdrowia
Kto generuje dane w ochronie zdrowia? Są to pacjenci korzystający z systemu, lekarze wypisujący recepty i wypełniający dokumentację medyczną, aptekarze, diagności laboratoryjni i obrazowi.