Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Trzaskowski w pierwszej turze? Czy Warszawę czeka dogrywka?

Rafał Trzaskowski po debacie w TVP Info 27 marca 2024 r. Rafał Trzaskowski po debacie w TVP Info 27 marca 2024 r. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl
Zgodnie z sondażami i prognozami obecny prezydent ma duże szanse na wygraną już 7 kwietnia. Ale rzecz nie jest przesądzona. Co mogłoby doprowadzić do dogrywki?

Powtórka nokautu z 2018 r. (56,7 proc. głosów) byłaby oczywistym sukcesem Rafała Trzaskowskiego. Zwycięstwo w pierwszej turze w mieście od lat rządzonym przez Platformę przez polityka, na którego w 2020 w wyborach prezydenckich wbrew propagandzie TVP i pandemii zagłosowało ponad 10 mln obywateli, nie będzie jednak zaskoczeniem.

Sondaże, prognozy i wewnętrzne badania sztabów dość zgodnie przewidują poparcie dla Trzaskowskiego w okolicach 50 proc., czyli na granicy pierwszej i drugiej tury. Ostatni sondaż firmy Pollster dla TVP Info daje Trzaskowskiemu 49,7 proc. głosów, czyli brakuje ułamka to triumfu. Lecz biorąc pod uwagę tylko zdecydowanych wyborców, obecny prezydent przekroczyłby połowę głosów (niezdecydowanych jest 11 proc.).

Marzenia o dogrywce

Druga tura nie jest jednak wykluczona, a o ewentualnej dogrywce zdecydować może kilka czynników. Pierwszy z nich to możliwa stosunkowo niska frekwencja (w wyborach do Sejmu w stolicy sięgnęła prawie 85 proc.!). Kampania samorządowa w Warszawie nie porywała, była przewidywalna, wręcz nudna. Kandydaci zgodnie z podręcznikami do uprawiania polityki jeździli metrem, pozowali na zwykłych ludzi, czytali książki i atakowali urzędującego prezydenta, korzystając ze „świętego prawa” opozycji.

Większość zaczepek kierowanych w stronę ratusza trafiało jednak w próżnię, bo do bezpośredniej konfrontacji doszło tylko raz, podczas debaty w TVP Info. To jedyne zaproszenie, które − poza wypełnieniem kwestionariusza „Gazety Wyborczej” − przyjął Trzaskowski. Sama debata przebiegła bez niespodzianek i jej najistotniejszym odkryciem jest nowy trend – manifestowanie przez kandydatów transportu, którym dojeżdżają do studia telewizyjnego. Progresywni Magdalena Biejat (Lewica) i Trzaskowski skorzystali z komunikacji publicznej, konserwatywny Przemysław Wipler (Konfederacja) przyjechał samochodem, a Tobiasza Bocheńskiego (PiS) przywiózł kampanijny TobiBus.

Do niskiej frekwencji może się przyczynić również przekonanie, że Trzaskowski wygraną ma w kieszeni, lub zmęczenie duopolem PO-PiS. − Jesteśmy ciekawi, jak zagłosuje Warszawa, kiedy nie trzeba jej bronić przed prawicą. I kiedy wyborcy mogą sobie pozwolić na odejście od konieczności głosowania „przeciw” komuś − przekonuje osoba z Lewicy, dla której takie podejście wyborców mogłoby być przepustką do drugiej tury dla Biejat.

Lewica we mgle

Drugim ewentualnym scenariuszem „dogrywkowym” byłby właśnie dobry wynik Biejat. Politycy PO i Lewicy są zgodni, że w Warszawie walczą o ten sam elektorat − to wyborcy progresywni i proeuropejscy, aspirujący do zachodnich standardów i rozwiązań. Dotychczas wzorem dla nich był Trzaskowski, ale w otoczeniu kandydatki Lewicy słychać nadzieję i gotowość do przejęcia tej roli. W skali Polski nie byłoby to możliwe ze względu na słabą rozpoznawalność polityczki, ale politycy Lewicy przekonują, że w stolicy Biejat staje się już postacią znaną.

Jakie jest obecne poparcie dla Biejat? − Poruszamy się we mgle − przyznaje osoba zaangażowana w jej kampanię. Plan minimum wicemarszałkini Senatu to wynik lepszy, niż Lewica osiągnęła w wyborach parlamentarnych 15 października (8,6 proc.), a najlepiej dwucyfrowy. W samej Warszawie Lewica osiągnęła w październiku wynik dużo lepszy niż w kraju – 12,9 proc. Niektóre sondaże (w tym wspomniane badanie Pollstera) na ostatniej prostej wieszczą współprzewodniczącej Razem rezultat w okolicy 16 proc. To dawałoby jej drugie miejsce i może zmobilizować kolejnych wyborców do oddania głosu, a tym samym stać się samospełniającą się przepowiednią.

O wspólnym elektoracie kandydatów KO i Lewicy świadczy też podobny program oraz oszczędna i raczej techniczna dyskusja dotycząca sposobu realizowania postulatów. We wspomnianej debacie telewizyjnej można było odnieść wrażenie, że gdyby wyłączyć kamery, to Magdalena Biejat i Rafał Trzaskowski opuściliby studio zgodnie i z bardzo podobną wizją Warszawy. Z drugiej strony może to oznaczać, że wyborcy wybiorą Trzaskowskiego, bo z dwojga podobnych kandydatów to on ma dużo większe szanse na zwycięstwo.

Co zrobią wyborcy Trzeciej Drogi?

W tym pytaniu nadziei upatrują wszyscy kandydaci. W wyborach do Sejmu na alians Polski 2050 i PSL w Warszawie głosowało 13,8 proc. wyborców. Teraz liderzy Trzeciej Drogi podjęli decyzję o poparciu Trzaskowskiego w zamian za funkcję wiceprezydentki ds. polityki społecznej dla Adriany Porowskiej. Warszawskie struktury Polski 2050 burzą się, że w ten sposób poświęcono wyniki stołecznych radnych tej koalicji, pozbawiając Trzecią Drogę liderki, która pociągnęłaby listy. Ponadto w stolicy między PSL i Polską 2050 nie ma specjalnej chemii.

Dla Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza układ z KO w Warszawie to korzystny sojusz, ale nie wiadomo, jak na niego zareagują sami wyborcy PSL i Polski 2050. Brak alternatywy dla duopolu PO-PiS może sprawić, że zdecydują się postawić krzyżyk przy innym nazwisku. Na to liczy zarówno otoczenie Biejat, jak i Wiplera. Zwolennicy Trzeciej Drogi, niezadowoleni z kapitulacji w walce o stolicę, mogą też pozostać w domu.

Stołeczna trampolina?

Wynik Trzaskowskiego w pierwszej turze będzie odzwierciedlał niestandardową kadencję. Polityk urząd pełnił prawie sześć lat − ze względu na wydłużenie kadencji i przesunięcie wyborów o ponad pół roku. W międzyczasie kandydował na prezydenta kraju w 2020 r. i zdobył prawie rekordowy wynik w czasie kryzysu swojej partii. Zarzut, że już za rok porzuci stolicę i ponownie spróbuje sił w walce o Pałac Prezydencki, był zresztą lejtmotywem jego rywali.

7 kwietnia pokaże, czy wyborców przekonał kontrargument Trzaskowskiego, że za wcześnie na deklaracje w sprawie kandydowania na prezydenta kraju w przyszłym roku. Wyborcy wiedzą też, że inni kandydaci − Biejat, Bocheński czy Wipler − instrumentalnie wykorzystują Warszawę, budując wizerunek, pozycję i rozpoznawalność.

Do 2025 r. wiele może się zmienić, ale faktem jest, że Rafał Trzaskowski jest już dziś faworytem do otrzymania partyjnej nominacji i wygrania wyborów na prezydenta kraju. Poprzednie starcie z Andrzejem Dudą nie tylko pozostawiło w wyborcach partii demokratycznych poczucie, że w uczciwej rywalizacji by wygrał, ale i oswoiło ludzi z myślą o jego kandydaturze. Lecz nawet jeśli dla Trzaskowskiego druga kadencja w stolicy jest przystankiem, to trzeba na ten przystanek dotrzeć.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną