Powtórka nokautu z 2018 r. (56,7 proc. głosów) byłaby oczywistym sukcesem Rafała Trzaskowskiego. Zwycięstwo w pierwszej turze w mieście od lat rządzonym przez Platformę przez polityka, na którego w 2020 w wyborach prezydenckich wbrew propagandzie TVP i pandemii zagłosowało ponad 10 mln obywateli, nie będzie jednak zaskoczeniem.
Sondaże, prognozy i wewnętrzne badania sztabów dość zgodnie przewidują poparcie dla Trzaskowskiego w okolicach 50 proc., czyli na granicy pierwszej i drugiej tury. Ostatni sondaż firmy Pollster dla TVP Info daje Trzaskowskiemu 49,7 proc. głosów, czyli brakuje ułamka to triumfu. Lecz biorąc pod uwagę tylko zdecydowanych wyborców, obecny prezydent przekroczyłby połowę głosów (niezdecydowanych jest 11 proc.).
Marzenia o dogrywce
Druga tura nie jest jednak wykluczona, a o ewentualnej dogrywce zdecydować może kilka czynników. Pierwszy z nich to możliwa stosunkowo niska frekwencja (w wyborach do Sejmu w stolicy sięgnęła prawie 85 proc.!). Kampania samorządowa w Warszawie nie porywała, była przewidywalna, wręcz nudna. Kandydaci zgodnie z podręcznikami do uprawiania polityki jeździli metrem, pozowali na zwykłych ludzi, czytali książki i atakowali urzędującego prezydenta, korzystając ze „świętego prawa” opozycji.
Większość zaczepek kierowanych w stronę ratusza trafiało jednak w próżnię, bo do