Rozczarowani i zniecierpliwieni: młodzi i kobiety. Czy teraz pójdą zagłosować?
Polski samorząd ma twarz mężczyzny. Jak wynika z badań Fundacji Batorego na podstawie danych z PKW, statystyczny kandydat w wyborach 7 kwietnia to mężczyzna w średnim wieku, z wyższym wykształceniem, bez przynależności partyjnej. W wyborach wójtów, burmistrzów i prezydentów miast udział kobiet jest mały: kandydatek jest ok. 20 proc. Najwięcej z nich ubiega się o funkcję wójta.
Choć kobiety w samorządzie działają, to wyraźnie widać, że jest ich najwięcej na najniższych szczeblach. Tylko co dziesiąty wójt, burmistrz czy prezydent jest kobietą. Kandydatów i kandydatek jest mniej więcej tyle samo, ale to mężczyźni okupują najlepsze miejsca – dostali aż 85 proc. jedynek na listach.
Kandydaci posapują spod wąsa
– Samorządom potrzebna jest zmiana. Jeśli popatrzymy na Sejm, jedna czwarta posłów to posłowie pierwszej kadencji. Następuje wymiana pokoleniowa, zwiększa się udział kobiet. Ale Senat i samorządy to inna bajka. Zwłaszcza gdy mamy do czynienia z jednomandatowymi okręgami, które nie sprzyjają wymianom, a więc także kobietom. Widać to w Senacie, widać w samorządach – mówi posłanka Anita Kucharska-Dziedzic. Kandydatki na burmistrzynie i prezydentki z szansami na wybór to rzadkość. Rady miast, gmin, powiatów, sejmiki – to przecież w większości te same osoby od lat.
Ale te wybory będą inne od poprzednich. – To pierwsze wybory samorządowe, w których kwestie światopoglądowe będą tak ważne. To dlatego, że w wyborach 15 października zostały złożone bardzo konkretne obietnice, z których wiele skierowano do kobiet. Wśród wyborczyń i wyborców zauważalne są nastroje rozgoryczenia, które jest zrozumiałe zwłaszcza w kontekście tych, którzy głosowali na Trzecią Drogę – uważa dr Anna Materska-Sosnowska.