Oferta na pierwszy rok:

4 zł/tydzień

SUBSKRYBUJ
Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 24,99 zł!

Subskrybuj
Kraj

Czy rolnicy wiedzą, dlaczego protestują?

Protest rolników w Szczecinie, 15 maja 2024 r. Protest rolników w Szczecinie, 15 maja 2024 r. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl
Prosta odpowiedź jest taka, że rolnicy protestują po to, żeby TV Republika miała stały temat dla swoich audycji.

Przez kilka dni na pasku pojawiała się informacja, że relacja z demonstracji rolników 10 maja była najchętniej oglądaną (4,5 proc., ale nie wiadomo, z jakiej puli) audycją tej stacji, a inne telewizje zostały daleko w tyle. Trudno się dziwić, skoro połowa ekranu była przeznaczona na prezentację solidarnościowego protestującego indywidualnego chłopstwa.

Paskowy donosił, że tylko w TV Republika można znaleźć całą prawdę o powodach rolniczego zrywu, i dziękował widzom za zaufanie.

Zgadza się. Wprawdzie jak zwykle oglądałem medium p. Sakiewicza nader selektywnie, ale nie zawiodłem się i zostałem uraczony wielką ilością niedorzeczności. Nie wiem, czy zostało powtórzone zdanie jednego z protestantów, że Tusk nie spełnia ich postulatów, bo reprezentuje agenturę kapitału amerykańsko-niemieckiego, i zacytowany postulat widoczny na jednym z traktorowych banerów („Putin, zrób porządek z Ukrainą i Brukselą i z naszymi rządzącymi”), ale te wyznania dobrze oddają ton akcji kierowanej przez Solidarność Rolników Indywidualnych, reprezentującej ponoć tych, którzy żywią i bronią. Jak widać, TV Republika wie, co reklamować i czym się szczycić.

Czytaj też: Czy są jakieś granice politycznej bzdury?

Zielony Ład i stonka ziemniaczana

Obecnie na transparentach eksponowanych przez solidarnościowe chłopstwo indywidualne najczęściej pojawiają się hasła przeciwko Zielonemu Ładowi, tj. pakietowi inicjatyw politycznych i ekonomicznych, którego celem jest skierowanie UE na drogę transformacji ekologicznej, a ostatecznie – osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r. Zaczęło się jednak inaczej, mianowicie od sprzeciwu wobec konkurencji ze strony ukraińskich produktów spożywczych przewożonych tranzytem przez Polskę.

Dwie rzeczy trzeba zauważyć w tym kontekście. Po pierwsze, jeśli nawet prawdą jest, że żywność ukraińska jest niezdrowa, bo nadmiernie skażona chemikaliami (nie jest znany żaden przykład perturbacji zdrowotnych spowodowany konsumpcją ukraińskich produktów rolnych), Zielony Ład sprzyja wytwarzaniu zdrowej żywności. W samej rzeczy eksklamacje solidarnościowych chłopów indywidualnych dokładnie przypominają filipiki propagandzistów przełomu lat 40./50. o tym, jak stonka ziemniaczana, zrzucana przez amerykańskich imperialistów, zatruwała zboże siane i znojnie sadzone przez członków polskich spółdzielni produkcyjnych i państwowych gospodarstw rolnych, pozostających w sojuszu z klasą robotniczą i inteligencją pracującą.

Po drugie, solidarne chłopstwo indywidualne jakby zapomniało, że Zielony Ład został podpisany przez rząd p. Morawieckiego, a więc kondemnacje powinny być kierowane w te stronę, a nie do władz wybranych w październiku zeszłego roku. Tymczasem na protestach „rolników” pojawia się Bojem Silny, czyli p. Kaczyński, i Handlarz Pokościelnym Mieniem Bezspadkowym, tj. p. Morawiecki, a to sugeruje, że obaj politycy kwestionują własne rozstrzygnięcia i zgadzają się z apelem o „urwanie głowy rudemu” i hasłem „my rolnicy chcemy wyjść z Unii”.

Czytaj też: Gra w Zielony Ład. W tym gorącym sporze najbardziej szkodzi tępa propaganda

Kaczyński nie chce szczepionki

Obecna sytuacja polityczna, zarówno wewnętrzna, jak i międzynarodowa, jest nader skomplikowana. Świat zachodni przetrwa, o ile będzie zjednoczony militarnie i politycznie. W tej sytuacji wszelkie dążenia, a nawet deklaracje o charakterze separatystycznym są totalnie nierozsądne. Być może da się zrozumieć producenta płodów rolnych, który jest przede wszystkim zainteresowany możliwie zyskownym zbytem towarów, ale na pewno nie polityka czy analityka sytuacji społecznej.

Obóz tzw. dobrej zmiany chciałby wrócić do władzy, chociażby „po trupach”, ale UE jasno sugeruje, że polexit nie będzie (łagodnie mówiąc) mile widziany. Pytanie, które może być kłopotliwe, dotyczy bilansu funduszy otrzymanych z Brukseli i polskich wpłat do budżetu wspólnoty – to niebagatelna różnica wynosząca ok. 140 mld euro. A jeśli UE zażąda choćby częściowego zwrotu?

To tylko jeden aspekt, może nawet nie najważniejszy. Ważniejsza jest odpowiedź na pytanie, czy ostatnie pożary w Polsce są wyłącznie dziełem przypadku, czy celowego sabotażu. Organizowanie masowych protestów i podgrzewanie atmosfery wokół nich (tak czyni dobrozmienna propaganda) jest przejawem politycznego szaleństwa. Jakby nie było, postulaty solidarnościowego indywidualnego chłopstwa i politycznych promotorów tej grupy wydają się zamykać oczy na problem, jakim jest struktura UE, w szczególności stosunek państw członkowskich do całości. Stanowczo nie wystarczy powiedzieć, że jest to związek niepodległych państw. Ta narracja została podjęta również przez koalicję 13 października. Być może liczy na to, że udobrucha Solidarność Rolników Indywidualnych. Uważam to za przejaw naiwności. To grono jest niereformowalne w przeciwieństwie do tzw. normalnych rolników, którzy mogą kierować się zwykłą racjonalnością.

To oczywiste, że niełatwo osiągnąć zgodę w zasadach funkcjonowania UE, składającej się z krajów o różnym poziomie rozwoju gospodarczego, odmiennej historii, aspiracjach, interesach. W tej sytuacji mniejsze lub większe konflikty są nieuniknione. Dotychczasowa historia wspólnoty jest jednak zachęcająca. Większość problemów została rozwiązana, a pożytki ze zunifikowanej polityki gospodarczej i finansowej są oczywiste, zwłaszcza w przypadku tzw. nowych członków UE, w tym Polski (przypomnę saldo: 140 mld euro).

Racjonalna strategia wspólnoty powinna polegać na poszukiwaniu i realizowaniu takich projektów, które są relatywnie niekontrowersyjne (kwalifikacja „relatywnie” zostanie wyjaśniona później). Taki jest Zielony Ład. Nazwa jest kolokwialna, a „kolorowa” część sugeruje niejaki brak powagi, ale sprawa dotyczy jednego z najpoważniejszych zagrożeń egzystencjalnych dla życia na planecie noszącej nazwę Ziemia. Trzeba jasno powiedzieć, że stosunek Orbána i Kaczyńskiego, czyli hamulcowych europejskich, do Zielonego Ładu może być przyrównany do postaw osoby narażonej na ciężką chorobę i odmawiającej przyjęcia szczepionki.

Czytaj też: Unia coraz bardziej przypomina stare małżeństwo. Miłość się wypaliła, ale to nadal działa

Prognozy końca świata

Zapewne byłoby lepiej, gdyby Zielony Ład został nazwany Nowym Porządkiem Ekologicznym. Być może zapobiegłoby to wyszydzaniu tego projektu jako utopijnego czy propagowanego przez gimnazjalistki w rodzaju Grety Thunberg (nie sugeruję, aby traktować ją niepoważnie). Ekologia (nazwę wprowadził Ernest Haeckel w 1869 r.) jest stosunkowo młodą dyscypliną, definiowaną jako nauka o strukturze i funkcjonowaniu przyrody. Zajmuje się badaniem oddziaływań między organizmami a ich środowiskiem oraz wzajemnie między tymi organizmami (czyli strukturą ekosystemów).

Pierwsze poważne rozważania ekologiczne pojawiły się w XVIII w., gdy zdano sobie sprawę z wymierania gatunków i postawiono pytanie o nieograniczoność zasobów. Ekologia rozwinęła się na bazie biologii, na początku teorii ewolucji. Zajmowała się przede wszystkim kwestiami teoretycznymi, ale od połowy XX w. podjęła wspomniany problem egzystencjalny dotyczący przyszłości planety.

Po prawdzie to zawsze był temat chętnie rozważany. Wystarczy przypomnieć biblijny mit o Noem i potopie, w którym dominuje troska o uratowanie zwierząt. Dla człowieka religijnego, np. wyznawcy judaizmu czy chrześcijanina, sprawa jest prosta. Bóg stworzył świat dla swojej chwały i nie dopuści do jego zagłady, a koniec świata został zaplanowany w akcie stwórczym. Ta perspektywa jest jednak obecnie rzadko traktowana jako poważna prognoza. Dominuje obawa przed „końcem świata” z powodu zniszczenia globalnego ekosystemu przez nadmierną eksploatację przyrody. To motywuje projekty zapobiegawcze w rodzaju Zielonego Ładu.

Ich realizacja wymaga poniesienia rozmaitych kosztów. Ponieważ nie są ponoszone równomiernie prze rozmaite grupy, pojawiają się protesty (nie tylko w Polsce), przede wszystkim rolników, którzy stosunkowo najbardziej muszą zmienić sposób życia i produkcji. Jest rzeczą rządów, aby wprowadzić stosowne rekompensaty. Ostatnie trzy zdania wyjaśniają sens kwalifikacji „relatywnie”.

Czytaj też: Antyunijna prawica, rosyjscy agenci. Kto jeszcze wykorzystuje rolników?

Fachowcy w TV Republika

Zielony Ład ma szczególne znaczenie dla Polski z powodu przeszłych zaniedbań. Byliśmy jednym z poważniejszych trucicieli Europy już przed 1989 r., co wiązało się z koncepcją rozwoju przemysłu, wysoce energochłonnego. To determinowało pozycję górnictwa węglowego i energetyki opartej na węglu. Po 1989 zamknięto niektóre fabryki, np. hutę aluminium w Skawinie, a inne zredukowano, np. dawną Hutę im. Lenina w Nowej Hucie (dzielnicy Krakowa). Struktura polskiej energetyki pozostała bez zmian – w szczególności zaniedbana została energetyka jądrowa i wiatrowa, w dużej mierze z powodu działań podejmowanych przez NSZZ „Solidarność” w interesie górników.

Miało to katastrofalne skutki dla zdrowia (ograniczam się do tego problemu), w szczególności w Krakowie (ograniczam się do tego przykładu). W 2016 r. w centrum miasta zawisła tablica „Pamięci ponad 6 tys. krakowian, do których śmierci w latach 2000–15 przyczynił się smog. Ich można było uratować”. Wedle szacunków w Polsce w 2014 z powodu smogu zmarło 42 tys. osób, a rok później 47 tys. Te dane dobrze ilustrują wagę Zielonego Ładu nie tylko dla ewentualnego końca świata w przyszłości, ale i dla obecnej kondycji Polki i Polaka.

Może przynajmniej część solidarnościowego chłopstwa indywidualnego zrozumie, że bez realizacji Zielonego Ładu straci nieco rynku zbytu dla swoich produktów?

TV Republika wyemitowała amerykański film dokumentalny „Zimna prawda”, w którym grono „fachowców” przekonuje, że zmiany klimatyczne są mitem, nie występuje globalne ocieplenie, a badania nad klimatem i ostrzeżenia formułowane na ich podstawie są hojnie sponsorowane przez jakieś, niestety nieznane, siły. Projekcja filmu może być uznana za wizytówkę p. Rachonia, nowego dyrektora programowego republikanckiej stacji, i jego zdecydowanej jazdy w kierunku totalnej bzdury.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną