Na razie tylko Tusk stwierdził że mają się odbyć w październiku, Kancelaria Prezydenta okazała się bardziej powściągliwa i o terminach nie wspomniała. Minister Adam Lipiński wciąż mówi, że wybory będą, jeśli w Sejmie nie będzie większości rządzącej, a to da się sprawdzić dopiero 22 sierpnia.
Roman Giertych już powiedział, że wcześniejsze wybory to zdrada IV RP, a to znaczy, że mimo wszelkich pogróżek i fanfaronady, wyborów się boi i raczej będzie chciał się układać. Także z Samoobrony dochodzą sygnały, że powrót do koalicji jest jeszcze możliwy. Tej partii z kolei żal setek stanowisk w terenie, które już traci, a po wyborach straci na pewno.
Tak więc decyzja, jak zwykle zresztą, jest po stronie władz PiS, ale partia ta nie ma żadnego powodu, aby jeszcze przed pierwszym, powakacyjnym posiedzeniem Sejmu podejmować twardą decyzję o październikowych wyborach i wyzbyć się w ten sposób wszelkich negocjacyjnych atutów. Tak do tej pory nigdy Jarosław Kaczyński nie postępował.
Jeśli zatem Rada Polityczna PiS „klepnie” już w najbliższym czasie październikowe wybory, to znaczy że sytuacja ugrupowania jest naprawdę dramatyczna, albo też doszło do jakichś dalej idących, niż to dziś wiadomo, uzgodnień z Platformą Obywatelską.
Bardziej prawdopodobne jest jednak rozwiązanie wstrzymujące, decyzja cząstkowa, warunkowa „gotowość na wybory”, ale jeszcze nie ostateczne postanowienie. Gdyby takie we władzach PiS ostatnio zapadło, Giertycha, Kalaty i Aumillera, a więc ministrów przystawkowych, już by w rządzie nie było.
Dopóki są, to decyzji nie ma, cokolwiek by bracia Kaczyńscy mówili i w cokolwiek by Donald Tusk wierzył.
WIĘCEJ:
- Kaczmarek jak Sobotka?: Janusz Kaczmarek, najbardziej zaufany człowiek obecnej ekipy, wierny towarzysz Zbigniewa Ziobro i przyjaciel prezydenta, zdaniem premiera okazał się zdrajcą - pisze na blogu Janina Paradowska.
- W niektórych przypadkach udawałem głupiego: Rozmowa z Andrzejem Lepperem, przewodniczącym Samoobrony
- Pozostałe komentarze i artykuły dotyczące bieżących wydarzeń politycznych