Gen polskości według Nawrockiego. Trzaskowski nabrał mocy, ale musi się skonfrontować
Kandydat obywatelski Karol Nawrocki ma swoiste wyobrażenie na temat owej obywatelskości. Zdaje się wykluczać ze zbioru obywatelskiego wszystkich, którzy jego zdaniem pobawieni są – jak mówi – genu patriotycznego. Nie rozwija tej myśli, tylko dokłada kolejne komponenty.
Czytaj też: Nawrocki gra na „starszego brata”. Może skończyć z ręką w Konfie
Nawrocki myśli i czuje jak Polak
Potrafi powiedzieć, i to nie raz, że jako że jest Polakiem, to myśli i czuje jak Polak. Świadomie odwołuje się w ten sposób do Romana Dmowskiego, który w książce „Myśli nowoczesnego Polaka” użył tej właśnie formuły. Książka ta była uważana przez rodzący się ruch narodowy za obowiązujący katechizm i drogowskaz ideologiczny polskiego nacjonalizmu i antysemityzmu. Wtedy, pod koniec XIX w. i na początku XX, został uformowany główny zrąb ideowy obozu politycznego, obecny w trzech zaborach (stąd ulubiona etykieta „wszechpolskości”), a potem w II RP, a i dziś nie brak marzeń o powrocie do wielkości.
Na ten zrąb składały się takie wartości jak „egoizm narodowy, „instynkt narodowy”, figura Polaka katolika, antyniemieckość i antysemityzm, paternalizm wobec mniejszości narodowych.
Antyniemieckość i antysemityzm wynikały z tego, że przyjęto, że polski instynkt narodowy w obu przypadkach jest słabszy. Zatem Żydów trzeba się pozbyć (na Madagaskar), a Niemców odepchnąć twardą „rubieżą” od „macierzy” – ulubione twarde słowa endeków. I to nie komuniści wymyślili granicę na Odrze i Nysie, tylko o wiele wcześniej polscy nacjonaliści.
Czytaj też: Sondaż prezydencki „Polityki”. Trzaskowski się odbił. Gdzie jest sufit Nawrockiego?
Trzaskowski musi odpowiedzieć
Karol Nawrocki swoich poglądów i gestów nacjonalistycznych specjalnie nigdy nie krył, choć powinien w kampanii być z nich przepytany. Nawet przez pisowców, gdyż formacja ta pod kuratelą braci Kaczyńskich próbowała pokazać się jako najlepszy kontynuator jednocześnie Dmowskiego i Piłsudskiego, narodowego katolicyzmu prawicy i państwotwórczego dziedzictwa Marszałka. To jednak dość daleko od kandydata obywatelskiego. A jemu zdecydowanie bliżej do nacjonalistycznej części Konfederacji.
Tak czy inaczej, i tak to na Rafale Trzaskowskim spoczywa obowiązek skonfrontowania się z poglądami Karola Nawrockiego, wydobycia ich na wierzch, nazwania rzeczy po imieniu. Widać, że w ostatnich dniach (Grudziądz, Inowrocław) prezydent Warszawy nabrał mocy, jakby wyszedł z drogerii i wszedł do sklepu z narzędziami. Wyraźnie chciał wyjść z cienia Tuska, mówił, że nie będzie „długopisem”, ostro jechał po prezesie IPN, niemniej brakuje w tym ożywieniu autorskich treści, pomysłów. To, co mocno dźwięczało – Europa, Ukraina, imigranci – mieściło się nadal w domenie narzuconej przez Tuska.
Jednym ze sposobów nakreślania przyszłości jest właściwe odczytanie przeszłości. Jeśli słyszymy o „genie patriotycznym”, to słyszymy zapowiedź nadejścia agresywnego nacjonalizmu. To nie są słowa błahe, byle jakie, za nimi kryje się złowrogi świat nienawiści, wykluczeń i obojętności. Nie bądź obojętny.