Zapiski kampanijnie, cz. 13. Jak będzie na mecie? Prognoza: od dołu do szczytu stawki
Dziwna jest ta kampania prezydencka, długa, wyczerpująca i zarazem prowadzona zrywami. Po intensywnych dniach ze zwarciami w debatach mieliśmy świąteczne wyciszenie, teraz kandydaci znów przyspieszą, by za tydzień przejść do truchtu, bo w majówkę wszystko poza grillowaniem będzie na pół gwizdka, także kampania. A potem – od 5 maja – znów sprint, i tak już do ciszy wyborczej, która zaczyna się w sobotę 17 maja.
Po tym krótkim wielkanocnym interludium proponuję mały i subiektywny przegląd kandydatów, będący zarazem prognozą, w jakiej kolejności dotrą do mety. Dla 11 z nich będzie to meta definitywna, dwójkę czekają jeszcze dwa tygodnie rywalizacji przed Dniem Dziecka, gdy odbędzie się dogrywka. Faworytów zostawmy sobie jednak na deser, zaczynamy od dołu stawki.
Jakubiak. poglądy słabo odróżnialne od PiS
13. Marek Woch – można go podziwiać za żelazną konsekwencję i odporność na ciosy, bo to już jego dziesiąta kampania wyborcza, a z pierwszych dziewięciu wszystkie przegrał. Nie dostał się do Sejmu, Senatu, Parlamentu Europejskiego, sejmiku lubelskiego i nie został wójtem Kąkolewnicy. W tegorocznej kampanii odcięli się od niego Bezpartyjni Samorządowcy, a wydawało się, że Woch właśnie tę mikrosiłę reprezentuje. Nic nie da się powiedzieć o jego kampanii, jest najbardziej bezbarwnym kandydatem i mocnym faworytem w rywalizacji o ostatnie miejsce. Mało kto wie, że Woch istnieje, a jeszcze mniej osób jest świadomych, że jest kandydatem na prezydenta Polski.
12. Maciej Maciak – głos Kremla w twoim domu. Lider kanapowego Ruchu Dobrobytu i Pokoju, ceni Putina i Łukaszenkę. Na szczęście w Polsce to wciąż margines marginesu.
11. Joanna Senyszyn – postać barwna i rozpoznawalna, kiedyś istotna polityczka lewicy z doświadczeniem sejmowym i europarlamentarnym.