Kultura

Braci się nie traci

Braci się nie traci! Kings of Leon pozbierali się i ruszyli w trasę. W lipcu będą w Polsce

Kings of Leon Kings of Leon materiały prasowe
Kings of Leon są w ciągłej podróży między niebem i piekłem. Jeśli akurat nie rozkochują w sobie tysięcy fanów na koncertach, to wystawiają na ciężką próbę swoją bratnią miłość.

Bracia Caleb, Nathan i Jared Followillowie, pochodzący z Oklahomy i Tennessee, oraz ich kuzyn Matthew z Missisipi założyli zespół pod koniec lat 90. w Nashville. Rocka, country bluesa i folk mają we krwi. Po pierwszych dwóch płytach „Youth & Young Manhood” z 2003 r. i „Aha Shake Heartbreak” z 2004 r. krytycy przypięli im łatkę „południowych The Strokes”. Łatki na szczęście można zedrzeć, z czym Kings of Leon sobie skutecznie poradzili. A jeśli ktoś się jeszcze zastanawiał, czy wypracowali własne brzmienie, to wątpliwości te rozwiała czwarta płyta „Only by the Night” z 2008 r. z nagrodzonymi Grammy turboprzebojami „Sex on Fire” czy „Use Somebody”. Zawojowali listy sprzedaży (płyta rozeszła się w nakładzie przekraczającym 3 mln egz.), a przede wszystkim podbili serca i stadiony. Z wszelkimi konsekwencjami. Sława okazała się wyczerpująca, a ciągłe napięcie i oczekiwania były zbyt ciężkie do uniesienia. Alkohol, wzajemne żale, emocjonalna degrengolada, której skutkiem bywały bijatyki między braćmi, doprowadziły zespół na skraj przepaści.

Na szczęście Followillowie się pozbierali i znów weszli do studia, ruszyli w trasy koncertowe. Dziś mają w dyskografii dziewięć płyt, w tym świetną, podszytą country „Come Around Sundown” z 2010 r. czy przebojowy, przynoszący rozliczenie z przeszłością „Mechanical Bull” z 2013 r.

Jest coś w brzmieniu zespołu, co od razu trafia do wszystkich płci i sprawia, że taniec wydaje się niemal obowiązkowy – tak w swojej encyklopedii muzyki popularnej pisze ceniony brytyjski dziennikarz Dylan Jones. I nie sposób mu odmówić racji. Trudno nie tańczyć i nie śpiewać przy niesfornym „Sex on Fire”. Niełatwo jest nie kołysać się przy melancholijnej, rozczarowaniem podszytej „Pyro”. Najbliższa okazja ku temu nadarzy się w Krakowie. Kings of Leon odwiedzą Polskę już po raz kolejny, tym razem przedstawią fanom kilka nagrań z wydanej w maju dziewiątej już płyty „Can We Please Have Fun”. Grają na niej bezpiecznie, co nie znaczy, że grzecznie. Album jest destylatem dotychczasowej twórczości, urzeka sentymentalnymi balladami, szturcha uszy przesterowanymi gitarami. Jak zawsze idealnie skrojony na stadiony i hale koncertowe.

Kings of Leon, Kraków, Tauron Arena, 17.07

Polityka 23.2024 (3466) z dnia 28.05.2024; Kultura+; s. 89
Oryginalny tytuł tekstu: "Braci się nie traci"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Barwicha pod Moskwą. Jak się żyje na osiedlu byłych dyktatorów? „Polityka” dotarła do osoby z otoczenia Janukowycza

Zbiegły z Syrii Baszar Asad prawdopodobnie zamieszka teraz w podmoskiewskiej Barwisze, czyli na politycznym cmentarzysku rosyjskiej polityki imperialnej.

Paweł Reszka, Evgenia Tamarchenko
08.01.2025
Reklama