Lepiej być nie mogło
Recenzja filmu: „Spider-Man Uniwersum”, reż. Bob Persichetti, Peter Ramsey, Rodney Rothman
Studio Sony od lat nie radziło sobie ze Spider-Manem i w akcie desperacji oddało tę postać Marvelowi. A teraz samo, bez niczyjej pomocy, nakręciło doskonałą ekranizację. Nie jest to zaskakujące dla nikogo, kto śledzi Hollywood. W Fabryce Snów im ważniejsza produkcja, tym większe obawy twórców i kontrola nie nad artystami nawet, ale nad księgowymi i prezesami. I tym gorsza jakość. Dowodem „Spider-Man 3” Sama Raimiego – Sony w pogoni za pieniędzmi ograniczało reżysera prawie na każdym polu. Inne przykłady to „Batman v Superman” czy „Liga Sprawiedliwości”. Można zakładać, że kosztująca „skromne” 90 mln dol. animacja była dla potężnego studia projektem na tyle małym, że pozwolono twórcom działać w miarę swobodnie. Efekty są porażająco dobre.
„Spider-Man Uniwersum” olśniewa wizualnie. Ciekawie wykorzystano komiksowy rodowód Pajączka, pojawiają się „dymki” albo „KABOOM!” przy okazji wyjątkowo głośnych wybuchów. W filmie czuć miłość do Spider-Mana. A zarazem jest to produkcja przystępna dla komiksowych laików, nawiązująca do komiksowych schematów czy historii medium. Czerpie też z bogactwa świata Marvela, co sugeruje już tytuł. To dlatego Spider-Man pojawia się w kilku wersjach: czarno-białej, japońskiej oraz... świńskiej (jako Peter Porker).
Najbardziej cieszy, że znalazło się tu także dużo miejsca na dobrą opowieść o chłopaku i jego ojcu policjancie. Oraz wujku, który jest niejako czarną owcą w rodzinie, a mimo to młody bohater go uwielbia. To też historia o trudach dorastania. Zagubienie Milesa Moralesa – który w „Uniwersum” jest głównym Spider-Manem – udanie łączy się z zagubieniem nastolatka, zyskującym niezwykłe moce, ale niegotowym, by zostać superbohaterem.
Kręcić nosem można tylko na czarne charaktery. Są Tymi Złymi i niewiele ponadto. Uwiera jednowymiarowy Kingpin, który w serialu „Daredevil” jest wspaniały. Najwyraźniej w animacji z sześcioma głównymi bohaterami nie wystarczyło miejsca na inne wątki.
Nawet kiedy się uwzględni tę wadę, „Spider-Man Uniwersum” należy uznać za najlepszy film komiksowy roku. Bije na głowę „Czarną Panterę”, „Avengers: Wojnę bez granic” czy „Deadpoola 2”. I pokazuje niezwykłe możliwości animacji jako medium.
Spider-Man Uniwersum, reż. Bob Persichetti, Peter Ramsey, Rodney Rothman, prod. USA, 116 min