Tzw. afera mięsna wybuchła w 1964 r., kiedy organy ścigania zatrzymały w Warszawie ponad setkę pracowników branży mięsnej, którym zarzucono, że działając w zorganizowanej grupie okradają obywateli konsumentów i socjalistyczne państwo. Główni oskarżeni przyznali się do winy. Był jeszcze tylko problem kary. Tym zajęły się już najwyższe władze, z samym ówczesnym I sekretarzem KC PZPR Władysławem Gomułką na czele. Trzeba było bowiem pokazać ludowi wołającemu o mięso, że pogarszającej się sytuacji rynkowej nie jest winien system, lecz nieuczciwi ludzie. (W czasie procesu rzucono nawet większe przydziały do sklepów). Nad przebiegiem pokazowego procesu czuwali funkcjonariusze partyjni, którzy dobierali posłusznych sędziów i zaproponowali najwyższy wymiar kary dla głównego oskarżonego Stanisława Wawrzeckiego. Wyrok wykonano.
Reżyser Janusz Dymek rekonstruuje przede wszystkim przebieg samego procesu, którego szczegóły poznał, sięgając do ukazujących się wówczas reportaży i relacji prasowych. (Nie zachowała się dokumentacja sprawy; ponoć spłonęła w jakimś pożarze, który jednak nie naruszył pozostałych zbiorów archiwalnych). W tych fragmentach, stylizowanych miejscami na stare kroniki filmowe, spektakl robi naprawdę wstrząsające wrażenie. Szkoda, że realizatorom zabrakło środków na przedstawienie szerszego tła, dlatego np. sceny z miasta są słabsze (choćby kabaretowe dialogi w kolejce po mięso). W spektaklu mamy kilka dobrych ról, wyróżnia się Andrzej Franczyk odtwarzający Stanisława Wawrzeckiego. Niemniej trudno oprzeć się wrażeniu, że afera mięsna to był (dalej jest?) temat na duży film.
Afera mięsna, Scena Faktu Teatru Telewizji, emisja 29 października, TVP 1, godz. 20.20