Wystawy

Surrealizm magiczny

Recenzja wystawy: "Matta. Człowiek i Wszechświat"

Roberto Matta, bez tytułu, olej na płótnie, ok. 1957 r. Roberto Matta, bez tytułu, olej na płótnie, ok. 1957 r. Germana Matta / Muzeum Sztuki w Łodzi
Autor genialnie balansował między abstrakcją a figuratywnością, między pobudzaniem emocji widza a drażnieniem jego intelektu.

Cicha rywalizacja wielkich muzeów narodowych rozwija się w najlepsze, ku naszej – widzów – radości. Warszawa zaprasza na wystawę Marka Rothki. Kraków odpowiedział na nią ekspozycją innego światowej sławy malarza ubiegłego wieku. Tym razem udało się pozyskać 25, w większości wielkoformatowych, prac Chilijczyka Roberto Matty. A właściwie obywatela świata, bo głównie przemieszkiwał w Paryżu, Nowym Jorku, Rzymie. Łączony jest przede wszystkim z surrealizmem, i słusznie, bo jego prace wyraźnie kojarzą się z poetyką marzeń sennych czy odmiennych stanów świadomości. Zazwyczaj zapełnionych biomorficznymi formami, które idealnie nadają się do umysłowych zabaw typu: „Co widzicie na tym obrazie?”.

Matta genialnie balansował między abstrakcją a figuratywnością, między pobudzaniem emocji widza a drażnieniem jego intelektu. Ciekawił go kosmos i nauka, ludzka psychika i polityka, a także to, co stworzyła cywilizacja – wszystkie te obszary znajdowały jakieś odzwierciedlenie w jego enigmatycznych obrazach. Sam o sobie mówił: „poprzez obrazy stworzyłem sobie świat, coś na kształt Uniwersum, z rytuałem, w którego centrum jestem całkiem sam, jak Robinson Crusoe”. To Uniwersum, które bardzo wciąga.

 

Matta. Człowiek i Wszechświat, Muzeum Narodowe w Krakowie, wystawa czynna do 29 września

Polityka 29.2013 (2916) z dnia 16.07.2013; Afisz. Premiery; s. 61
Oryginalny tytuł tekstu: "Surrealizm magiczny"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Życie seksualne polskich księży. Michałowe z plebanii odchodzą, wchodzą tinderowe

Młodzi księża są bardziej aspołeczni, stałe związki to dla nich wyjście ze strefy komfortu. Szukają relacji na portalach społecznościowych. Przelotnych, bez zobowiązań – mówi Artur Nowak, autor reportaży „Plebania” i „Zakrystia”.

Joanna Podgórska
16.03.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną