Lapidarnie, acz dobitnie spointowała wystawę jej kuratorka Anda Rottenberg, zauważając: „Zaczynamy mówić o czystości architektury, a kończymy na czystości rasy”. Ekspozycja ma więc wyraźny i nieukrywany motyw przewodni: wskazać na niebezpieczne związki między ideami modernizmu i postępu a tak złowrogimi zjawiskami, jak eugenika, rasizm, nacjonalizm, a nawet manipulacje genetyczne. Narracja została poprowadzona na szerokim tle historycznym, od lat 30. XX w. do dziś. Cenne są takie wystawy z tezami odważnymi, osobistymi i nieoczywistymi. Niestety, momentami można odnieść wrażenie, że nieco zabrakło armat, czyli wystarczająco licznych prac, które wiarygodnie uzasadniałyby postawioną tezę. I choć twórcy dość chętnie i często sięgają do wątków podejmowanych na wystawie, to powiązać je z „modernistycznym ukąszeniem” jest już dużo trudniej. A może owe związki pokazane zostały w sposób nieoczywisty, by w ten sposób zmusić widza do większego wysiłku w kojarzeniu, dopasowywaniu, szukaniu tropów.
Paradoksalnie to właśnie zebrane na wystawie obiekty, jeżeli nie będziemy się w nich na siłę doszukiwać argumentów na rzecz kuratorskiej tezy, okazują się największym atutem ekspozycji. Wyśmienite monumentalne prace Santiago Sierry, Mirosława Bałki, Jana Fabre’a. Doskonałe obrazy Luca Tuymansa czy Gerharda Richtera. Ciekawe próby zmierzenia się z tematem Anny Konik, Joanny Rajkowskiej czy Zuzy Ziółkowskiej. Pokazane w nowych kontekstach prace Zbigniewa Libery czy Rafała Bujnowskiego. Wystawa to ważna i ciekawa, choć być może nie dla wszystkich ideowo przekonująca.
Postęp i higiena, Narodowa Galeria Sztuki Zachęta, Warszawa, wystawa czynna do 15 lutego 2015 r.