Zapanowała ostatnimi czasy moda na wystawy socjologiczne, które to czy owo zagadnienie artystyczne mają pokazywać w szerszym kontekście społecznym, politycznym, obyczajowym. Niestety, akurat w Zachęcie tego typu przedsięwzięcia nie wypadają najlepiej (vide „Bogactwo”, „Podróżnicy”, „Zaraz po wojnie”), a najnowsza wystawa ów trend podtrzymuje. Folklor to była w PRL rzeczywiście ważna sprawa, silnie wpleciona w politykę, ideologię, kulturę, a nawet ekonomię. Jest na wystawie cykl ludowych koronek powstałych w latach 50., haftowanych w złote myśli poświęcone dialektyce. Jakiż to byłby wspaniały punkt wyjścia do pogłębienia tematu! Niestety, kuratorzy jedynie ślizgają się po powierzchni rozlicznych uwikłań folkloru, stosując interpretacyjne klisze. Wielu wątków brakuje – choćby wykorzystywania folkloru w modzie (np. góralszczyzna!) czy jego wpływu na tzw. kulturę wysoką. O panoramie zagadnienia, o które zapytano w tytule wystawy, możemy więc zapomnieć. Ale ta prezentacja ma jeden duży walor. To przypomnienie kilku niezwykłych fenomenów funkcjonujących na styku kultury ludowej i oficjalnej polityki kulturalnej. Takich jak wzornictwo kwiatowe z Zalipia, tkactwo z Janowa, dzbany Antoniego Kenara czy rekonstrukcja fragmentu słynnej wystawy z 1965 r. poświęconej sztuce naiwnej. I dla nich samych wystawę warto odwiedzić.
Polska – kraj folkloru?, Narodowa Galeria Sztuki Zachęta, Warszawa, wystawa czynna do 15 stycznia 2017 r.