Jeśli zsumować wszystkie wyznania i kraje, okazuje się, że w skali globalnej wybraną religię wyznaje 83,4 proc. kobiet oraz 79,9 proc. mężczyzn. Różnica uderzająca, chyba, że przyjrzymy się codziennej praktyce w wyznawaniu wiary.
W krajach chrześcijańskich aż 10 proc. więcej kobiet niż mężczyzn modli się codziennie. Rekord dotyczy Włoch i w Kolumbii, gdzie do kościoła chodzi w niedzielę aż o 20 proc. więcej kobiet niż mężczyzn. Statystycznie więcej jest również ateistów płci męskiej niż żeńskiej.
Prestiżowy tygodnik „The Economist” w swojej tradycyjnej rubryce „Economist explains” szuka przyczyn większej religijności kobiet. Oto do jakich wniosków dochodzi.
Jednym z ważniejszych czynników są matczyne obowiązki kobiet. W ugruntowanych religiach kobiety mają większa umiejętność przetrwania, zwłaszcza w czasach reżimu. W czasie rządów dyktatorów, które mają na celu zniesienie religijności, to kobiety przekazują wiarę swojemu potomstwu. Tak się działo choćby w czasach komunizmu, także w Polsce. I bez względu na ustrój polityczny praktyki religijne, które odbywają się w domu (jak powiedzmy, utrzymywanie domowej kapliczki lub modlitwa przy świętych obrazach) oraz podtrzymywanie płomienia wiary, dosłownie i w przenośni, na ogół spada na barki kobiet.
Ale są też inne powody. Kobiety są bardziej skłonne niż mężczyźni do konwersji religijnej, czyli zmiany jednego wyznania na inne. W szczególności odnosi się do kościołów zielonoświątkowych, które zyskały Ameryce Łacińskiej wielu wyznawców kosztem katolicyzmu.
Mężczyźni mają większą tendencję do podejmowania ryzyka („nie pójdą do nieba”). Kobiety rzadziej naruszają status quo ze strachu przed wykluczeniem społecznym i karą.
Kobiety, zajmujące w społeczeństwie rolę podporządkowanych i dyskryminowane, szukają w Bogu odpowiedzi na pytania dotyczące ich życia. Według badań badań Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego słuchaczami Radia Maryja są przede wszystkim kobiety, w większości wdowy, które znosząc ciężar życia za 1000 zł, wsparcia szukają w Bogu i modlitwie.
Pozostaje się zastanowić, dlaczego, skoro to kobiety są motorem napędzającym religię, jest ich tak niewiele wśród duchowieństwa?