Ludzie i style

Wszystko, co wiedzą o Tobie Facebook i Google. Wyliczmy

Giganci, jak Facebook i Google, wiedzą o użytkownikach więcej niż najbliżsi. Giganci, jak Facebook i Google, wiedzą o użytkownikach więcej niż najbliżsi. Alexandre Godreau / Unsplash
Nie milkną echa afery Cambridge Analytica. Niektórzy użytkownicy w odpowiedzi opuszczają serwis Marka Zuckerberga, inni ze zdumieniem odkrywają, co tak naprawdę wie o nich sieć.

Mark Zuckerberg, 33-letni szef jednej z największych firm i potęg technologicznych na świecie, jest przesłuchiwany przez komisje sprawiedliwości i handlu Senatu USA. To pokłosie głośnej afery wokół Cambridge Analytica, firmy pozyskującej wrażliwe dane na różny użytek. Dla serwisu – i innych bratnich gigantów, jak Google – moment jest więc symboliczny, a być może wręcz przełomowy. Tak jak dla dwóch miliardów użytkowników Facebooka, nie do końca świadomych, które konkretne dane udostępniają, kiedy logują się i korzystają z serwisu.

„Chcesz się przestraszyć? Zaraz ci powiem, które dane udostępniasz bezwiednie takim firmom jak Facebook czy Google” – ostrzega Dylan Curran w brytyjskim „Guardianie”. I dodaje: „Zbieranie danych wykracza poza naszą wyobraźnię”. Powodów do obaw o prywatność istotnie jest sporo i Curran starannie je wylicza. Co zatem wiedzą o swoich użytkownikach dwaj technologiczni giganci?

Facebook wie, co potencjalnie może Cię zainteresować

Sam mu o tym mówisz, wymieniając wiadomości i publikując komentarze. Na tej podstawie serwis wnioskuje, kim jesteś i które tematy są Ci bliskie. Wie nawet, których używasz emotikonów i tzw. naklejek. No i zbiera dane z aplikacji połączonych z serwisem. Facebook zapamiętuje też – last but not least – kiedy się logujesz i kiedy na chwilę się z serwisem rozstajesz. Pory korzystania z mediów społecznościowych są dla ich administratorów niezwykle istotne, bo podpowiadają, w którą stronę powinny się rozwijać i jak targetować reklamy.

Dla Facebooka jesteś jak wielki plik w Wordzie

Plik liczący nawet kilkaset tysięcy słów. Serwis pozwala pobrać wszystkie nasze dane – i warto to zrobić, żeby mieć świadomość, co właściwie o nas wie (a o czym my sami dawno zapomnieliśmy). Jak się okazuje, jest kopalnią informacji różnej wagi. Wystarczy, że wymieniamy tędy wiadomości, podajemy numery telefonów (własny lub cudze), wysyłamy wiadomości dźwiękowe, zdjęcia itd. Sporo na tej podstawie można wywnioskować.

Dane można pobrać tutaj »

Google wie, gdzie przebywałeś

Pod warunkiem, że masz włączoną „Historię lokalizacji”. Jeśli tak, możesz obejrzeć swoją „oś czasu” – prześledzić, dokąd się udałeś. Google instruuje: „Historia lokalizacji pomaga zdobywać przydatne informacje, na przykład automatyczne prognozy dojazdów, oraz poprawiać wyniki wyszukiwania. Po włączeniu Historii lokalizacji i zalogowaniu tworzymy Twoją prywatną mapę miejsc, w których przebywasz”. Te dane są widoczne tylko dla użytkownika. Ale przy okazji – co oczywiste – także dla Google. Informacje można edytować i usuwać, funkcję na przemian włączać i wyłączać. Wielkiej różnicy to jednak nie robi.

Swoją oś czasu można sprawdzić tutaj »

Google wie, czego szukasz w przeglądarce

Nawet jeśli skrupulatnie ją czyścisz, dane, także te usunięte, są przez Google przechowywane. Dotyczy to rzecz jasna wszystkich urządzeń, których używasz – laptopa, smartfona, tabletu. Google precyzuje, że intencje ma szlachetne: „Informacje o Twojej aktywności pozwalają nam dostarczać Ci szybsze, lepsze i bardziej przydatne usługi”. Albo jakie wyświetlić reklamy.

Swoją aktywność można prześledzić tutaj »

Google wie, jaki z Ciebie typ klienta

Na podstawie danych, które udostępniasz – takich jak płeć, wiek, zainteresowania, dochody, miejsce pochodzenia, miejsca, które odwiedzasz, a nawet status związku – Google tworzy profil konsumenta. Żeby sprawdzić ten profil, należy włączyć funkcję „Personalizacja Google”. Firma obiecuje, że dzięki temu dobierze użytkownikom trafniejsze reklamy.

Sprawdź, jakim konsumentem jesteś »

Google wie, jakich aplikacji używasz

Więcej: wie, czy używasz ich w wersji podstawowej czy rozszerzonej. Wie, kiedy, gdzie i do czego Ci służą. Jeśli np. do wymiany korespondencji, Google dowiaduje się między innymi, skąd nasi rozmówcy pochodzą. Jeśli używamy aplikacji od Google – np. zdrowotnej, mierzącej kroki – to wie także dokładnie, ile ich dziennie robimy i czy zdrowo się prowadzimy.

Do których naszych aplikacji ma dostęp Google, można sprawdzić tutaj »

Google wie, co oglądasz na YouTube

Ma dostęp do historii wyszukiwanych haseł, wie zatem, co Cię interesuje. I wyciąga wnioski. Komentuje Dylan Curran: „Google z dużym prawdopodobieństwem przewidzi, czy zostaniesz rodzicem, czy jesteś konserwatystą czy postępowcem, Żydem, chrześcijaninem czy muzułmaninem, czy jesteś przygnębiony albo czy masz myśli samobójcze”.

Twoja historia na YouTube jest do wglądu tutaj »

Google czyta Twoje maile!

Firma przechowuje maile, które otrzymaliśmy, ale i te, które skasowaliśmy. Wliczając spam.

Dla Google jesteś jak… gigantyczny plik w Wordzie

Tak jak Facebook, tak i Google pozwala pobrać wszystkie dane na swój temat. To nawet kilka gigabajtów informacji i kilka milionów słów w formacie doc. I nic dziwnego – Google ma dostęp do naszej poczty, kalendarza (wie, gdzie byliśmy albo planowaliśmy się udać), zapisów czatów z platformy Gmail, wynotowanych kontaktów, utworzonych przez nas witryn internetowych itd. Ba, Google wie nawet, jakie pliki pobieramy. Dysk Google, który pozwala przechowywać w chmurze różne informacje, to także kopalnia wiedzy. Czasem nieaktualnej i przez nas usuniętej – ale przechowywanej.

We własne archiwa można zajrzeć tutaj »

Facebook i Google mają dostęp do kamery i mikrofonu

Jeśli daliśmy aplikacjom takie uprawnienia, mają dostęp do bardzo czułych narzędzi, a co za tym idzie – wrażliwych danych, takich jak wiadomości, kontakty, kalendarz, historia połączeń, zdjęcia (wliczając dane dodatkowe, jak data i czas ich wykonania), ale i to, jakiej słuchamy muzyki i jakie filmy oglądamy. To truizm, ale fakt: giganci pokroju Facebooka i Google wiedzą o nas więcej niż najbliżsi. Dylan Curran puentuje: „Protestowaliśmy, kiedy władze chciały montować kamery w pobliżu naszego miejsca zamieszkania. A potem sami to sobie zrobiliśmy”. Tyle że w sieci.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama