Moje miasto

Czy PiS odbije Radom?

Prezydent miasta Radosław Witkowski Prezydent miasta Radosław Witkowski Agencja Gazeta
Do prezydentury w Radomiu jest siedmiu chętnych. Będzie to bój ciekawy przede wszystkim dlatego, że PiS chce z powrotem odbić miasto z rąk PO.

Radomianie przez wiele lat stawiali na partię Jarosława Kaczyńskiego, ale w poprzednich wyborach prezydentem zrobili Radosława Witkowskiego, który dziś stara się o reelekcję. Choć w tych wyborach do walki o ratusz stanęło aż siedmiu kandydatów, to sondaże zdecydowanie wskazują dwóch faworytów. Najprawdopodobniej w drugiej turze zmierzą się Radosław Witkowski (PO) i Wojciech Skurkiewicz (PiS).

Witkowski to urzędujący prezydent, który w 2014 r. zrezygnował z mandatu poselskiego, aby po wygranych wyborach objąć prezydenturę w Radomiu. Skurkiewicz jest wiceministrem obrony narodowej i posłem PiS. Kilka sondaży, które pojawiły się w lokalnych mediach, dają Witkowskiemu od 7 do 10 procent przewagi nad Skurkiewiczem.

Konkurenci pod lupą CBA

Witkowski pięć lat temu startował pod szyldem Platformy Obywatelskiej, a teraz chce powtórzyć sukces razem z komitetem Koalicja na Rzecz Zmian. Pod parasolem jego koalicji zebrali się działacze PO, Nowoczesnej i SLD. Kilka tygodni temu, kiedy Witkowski prezentował swój komitet, mówił, że zaprasza wszystkich radomian, którzy są zainteresowani „działaniem ponadpartyjnym, nieukierunkowanym na ideologie partyjne”.

Prezydentura Witkowskiego wisiała na włosku, po tym jak na początku ubiegłego roku CBA wystąpiło z wnioskiem o wygaszenie jego mandatu. Według funkcjonariuszy Witkowski, łącząc funkcję prezydenta i członka rady nadzorczej, złamał zapisy ustawy antykorupcyjnej. Wojewoda mazowiecki z PiS w porozumieniu z ministrem spraw wewnętrznych i administracji wydał zarządzenie i wygasił mandat prezydenta. Pełnomocnik prezydenta adwokat Michał Królikowski (były wiceminister sprawiedliwości w rządzie PO) złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Choć za pierwszym razem WSA podzielił argumentację Witkowskiego, to jednak trzy tygodnie temu stwierdził, że naruszył on przepisy ustawy antykorupcyjnej, a decyzja wojewody została wydana zgodnie z prawem. Prezydent już zapowiedział skargę kasacyjną, ale tak naprawdę cała sprawa przestanie mieć jakiekolwiek formalne znaczenie w dniu wyborów, bo mandat można wygasić komuś jedynie w trakcie trwania kadencji. Ale jednak te niejasności wokół jego stanowiska mogą sprawiać wrażenie, że prezydent ma coś na sumieniu, skoro CBA chce pozbawić go prezydentury.

Jeszcze ciemniejsze chmury zawisły nad radomskim PiS-em. Chodzi o zakończoną w 2016 r. operację specjalną CBA, w której wśród podejrzanych o korupcję byli radomscy działacze samorządowi związani z PiS. Dwaj z nich to posłowie tej partii – Andrzej Kosztowniak (były prezydent Radomia) i Krzysztof Sońta. „Gazeta Wyborcza” i Radio ZET niedawno ujawniły m.in. ustalenia tajnego raportu podsumowującego przebieg operacji. Wyliczono w nim kilkadziesiąt inwestycji w regionie radomskim, w których mogło dojść do ustawienia przetargów. Jak twierdzą dziennikarze, po przejęciu władzy przez PiS operacja została przerwana, a politykom, na których zebrano obciążające dowody, nie postawiono zarzutów. Kierujący operacją funkcjonariusz CBA odszedł ze służby.

Suski tłumaczył dziennikarzom, że gdyby dochodziło do korupcji, byłyby aresztowania i wyroki. Tyle że od trzech lat prokuraturą dowodzi polityk – Zbigniew Ziobro. Faktem jest, że to właśnie ze względu na podejrzenia o korupcję Kosztowniak (był prezydentem przed Witkowskim) nie jest dziś kandydatem PiS na prezydenta Radomia. Inny człowiek związany z radomskim baronem PiS Markiem Suskim – Dariusz Piwoński – w 2017 r. musiał zrezygnować z funkcji doradcy zarządu państwowej spółki Enea. Do rezygnacji doszło po reportażu TVN zarzucającym mu przestępcze działania i lekceważenie obowiązków pracy.

A to jeszcze nie wszystko, bo wokół radomskiego posła PiS, byłego prezydenta Kosztowaniaka, robi się coraz goręcej. Chodzi o drogę S12, która miała przebiegać przez nieużytki, ale kilka miesięcy temu mieszkańcy podradomskiej gminy Kowala dowiedzieli się, że urzędnicy mają inne plany i droga będzie przebiegała przez ich miejscowość. Mieszkańcy protestują i mówią o powiązaniach świata biznesu i polityki. Jeżeli dojdzie do realizacji S12 zgodnie z nowy wariantem trasy, to trzeba będzie zburzyć osiedle należące do biznesmena Romana Saczywki, które okazało się niewypałem i biznesmen dostanie odszkodowanie z budżetu państwa. Jak podał TVN, jedną z największych inwestycji podczas pierwszej kadencji prezydenta Kosztowniaka był zespół szkół muzycznych, a wykonawcą była właśnie firma Romana Saczywki.

Suski przywraca godność?

Najgorętszym tematem w Radomiu jest słynne lotnisko. Kilka tygodni temu dobiegły końca negocjacje z państwowa spółką Polskimi Portami Lotniczymi (PPL), które wezmą na siebie ten miejski kłopot i za państwowe pieniądze (prawie 500 mln zł!) uczynią z niego zapasowe lotnisko dla warszawskiego Chopina.

Lotnisko, nad którym jak mawiają radomianie – latają dziś tylko komary, to temat mieście ważny, ludzie o nim rozmawiają, irytują się, że stali się przez nie pośmiewiskiem dla całej Polski. Witkowski mówi w rozmowie z POLITYKĄ, że było efektem gigantomanii: – Na cały ten wyśniony projekt PiS-u i mojego poprzednika, a dziś posła tej partii, pana Kosztownika wydaliśmy 128 milionów, czyli tyle, ile wynosi cały roczny budżet inwestycyjny miasta. Wszystkim ulżyło, że państwowa spółka, czyli Polskie Porty Lotnicze, wpakuje w lotnisko pół miliarda złotych i postawi na nogi. Radomianie cieszą się, że będą nowe miejsca pracy, wyremontowane zostaną drogi, przyspieszy kolej i zostanie wybudowany nowy peron.

Marek Suski mówi, że lotniskiem przywraca godność radomianom, że „przyzwoity port lotniczy będzie przełamaniem tego obciachu, bo ludzie z Radomia nie są gorsi niż ci z Warszawy”. Choć to PiS naważył tego piwa, bo kilka lat temu wymarzył sobie w Radomiu lotnisko, to teraz chce spijać śmietankę, obwieszczając sukces. Adam Bielan dziękował ostatnio Markowi Suskiemu, „który jako pierwszy poznał ten projekt w fazie embrionalnej, kiedy można było uznać, że to jest projekt kosmiczny i wiele osób w niego nie wierzyło, a on w to uwierzył”.

Polityczne wsparcie i chytra baba

To ponad dwustutysięczne byłe wojewódzkie miasto na południu Mazowsza ma szczęście do polityków „dobrej zmiany”. Oprócz szefa gabinetu politycznego premiera Marka Suskiego, wicemarszałka Adam Bielana ma również Jakuba Kowalskiego, dziś szefa Kancelarii Senatu, radomskiego radnego i byłego asystenta Suskiego. Jest też wreszcie Wojciech Skurkiewicz, wiceszef MON, który chce zostać prezydentem miasta.

Radomianie przyznają, że miasto od kilku lat zmienia się na lepsze. Na głównym deptaku, przy ul. Żeromskiego, otwierają się knajpki, a kamienice, które sukcesywnie są remontowane, przestają straszyć przechodniów. Do zalewu na Borkach można przejechać się rowerem miejskim, a na przystankach zawisły elektroniczne rozkłady jazdy. Jest wygodniej i ładniej, ale Radom i okolice wciąż borykają się z dużym – bo 11-procentowym – bezrobociem. Za miastem ciągną się też negatywne stereotypy i skojarzenia, jak choćby „chytra baba z Radomia”.

PiS stawia sobie za punkt honoru, by „odbić” Radom. Kandydaci partii Kaczyńskiego od lat wygrywają w Radomiu wybory parlamentarne i prezydenckie, a w ostatnich wyborach prezydenckich Andrzej Duda miał nad Bronisławem Komorowskim 10-procentową przewagę. Wyjątkiem były jednak ostatnie wybory samorządowe, w 2014 r., które bardzo zdziwiły i rozczarowały polityków PiS. Po ich aktywności w terenie widać, że mobilizacja jest ogromna, by Radom odbić. Jednak sondaże dają im dziś powody do niepokoju. Bo radomianie, choć generalnie są za „dobrą zmianą”, to prezydenta swojego miasta wymieniać chyba nie chcą. Tak przynajmniej wynika z rozmów z nimi i z sondaży. No i jeszcze bukmacherzy przewidują, że nadchodzące wybory na prezydenta Radomia wygra właśnie Radosław Witkowski. To na niego kurs jest najniższy.

Zobacz także pojedynki przedwyborcze naszym okiem w innych miastach: Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Łodzi, Wrocławiu oraz w Poznaniu.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama