Rynek

Rozmowy przez okna

Po co firmie Microsoft jest Skype?

Za rekordową sumę 8,5 mld dolarów producent oprogramowania Microsoft przejmie lidera internetowej telefonii, firmę Skype. Sprzedawca Windows nie kupuje jednak w ten sposób technologii, ale olbrzymią bazę klientów.

Skype, założony w 2003 roku przez kilku przedsiębiorczych studentów, stał się jedną z najlepiej rozpoznawalnych i ulubionych marek w Internecie. Jest symbolem rewolucji: możliwości bezpłatnej rozmowy (opcjonalnie – również z przekazem wideo) z praktycznie każdym zakątkiem kuli ziemskiej. Wystarczy komputer z odpowiednio szybkim połączeniem do sieci. Skype omija to, co zdaje się zmorą tradycyjnej telefonii – operatorów i ich wzajemne rozliczenia, centrale, rachunki, numery kierunkowe. Głos rozmówców, raz wpuszczony do sieci, wędruje w niej bez przeszkód i bez kosztów. A więc i bez opłat dla użytkowników, których jest miesięcznie już około 170 milionów.

Pomimo olbrzymiej popularności, już z powodu samej swej filozofii darmowości serwis nigdy nie był specjalnie dochodowy. Pobiera co prawda opłaty za pewne usługi premium (na przykład za połączenia do części sieci stacjonarnych i komórkowych), ale wciąż stanowią one margines w bilansie firmy, która w zeszłym roku zanotowała 7 mln dolarów strat. Ze zmienieniem Skype’a w kurę znoszącą złote jaja nie poradził już sobie gigant aukcyjny eBay, który w 2005 odkupił go od jego twórców za 2,6 mld dolarów, a potem dyskretnie pozbył się, sprzedając grupie inwestorów z Doliny Krzemowej. Jak to więc możliwe, że teraz ci sami inwestorzy odsprzedają tę „kulę u nogi” za 8,5 mld dolarów? I po co Microsoftowi taki kwiatek do kożucha? Przecież zatrudnieni tam programiści mogą napisać analogiczny komunikator, oparty na podobnej technologii, w kilka miesięcy. Mają zresztą swój własny, zintegrowany z Windows Live Messenger.

Wbrew pozorom, ta transakcja ma jednak sens. Po pierwsze dlatego, że Skype to przede wszystkim olbrzymia baza klientów, którzy darzą tę firmę sporym zaufaniem. Microsoft - który dzięki Windows wciąż jest liderem, choć podgryzanym, jeśli chodzi o systemy operacyjne komputerów i oprogramowanie biurowe - czuje, że jego pozycja w nowej cyfrowej gospodarce zaczyna słabnąć. Nowe trendy, takie jak cloud computing, urządzenia mobilne (i system Android), kultowe gadżety (iPhone, iPad), społeczności przyciągają dziś uwagę klientów i ich pieniądze. A także lansują nowych liderów, takich jak Facebook, Google czy Apple.

Szczególnie te dwie ostatnie firmy do perfekcji opanowały czerpanie profitów z drobnych kwot – 0,79 euro za aplikację w AppStore czy kilka groszy za klik w reklamę wyszukiwarkową – które przemnożone przez miliony użytkowników, dają ostatecznie miliardowe zyski. Udane wejście Microsoftu na rynek gier wideo (konsola Xbox 360 i serwis Xbox Live) jest jednym z kroków w tym właśnie kierunku. Już teraz mówi się, że gigant z Redmond wykorzysta technologie Skype do bezpośredniej komunikacji graczy. Łatwo też może wbudować komunikator w systemy Windows czy pakiet Office. Użytkownicy oprogramowania biurowego na przykład mogą chcieć zapłacić za łatwe i zintegrowane połączenia przez Skype.

Po drugie – Microsoft dobrze wyczuwa trend, którym jest przenoszenie się wszelkiej komunikacji do sieci. Firmy oferujące tylko telefoniczne połączenia głosowe powoli będą odchodzić w biznesowy niebyt. Wkrótce tzw. „głos” będzie stanowił tylko jeden z rodzajów danych, które krążyć będą w wielkiej przestrzeni sieci. Na tym rynku Skype jest liderem i wyborem przyszłości. Po trzecie wreszcie - Skype był wystawiony na sprzedaż, nie było więc pewne, że nie przejmie go któryś z konkurentów Microsoft. Może to więc być klasyczne przejęcie zapobiegawcze.

Pytanie tylko, czy ta firma, wchłonięta w tryby wielkiej korporacji, będzie umiała utrzymać wysoką jakość świadczonych usług i sympatię klientów?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Ranking najlepszych galerii według „Polityki”. Są spadki i wzloty. Korona zostaje w stolicy

W naszym publikowanym co dwa lata rankingu najlepszych muzeów i galerii sporo zmian. Są wzloty, ale jeszcze częściej gwałtowne pikowania.

Piotr Sarzyński
11.03.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną