Określenie „czeski film” na sytuację, w której nie bardzo wiadomo, o co chodzi, weszło do języka polskiego ponoć w latach 60., kiedy Polacy, próbując obcować z trudną czeską kinematografią, gubili się w sensach, a nawet przebiegu akcji filmów. Podobne wrażenie można odnieść dziś, śledząc polsko-czeski tragikomiczny serial dziejący się wokół kopalni i elektrowni Turów.
Czytaj także: