Społeczeństwo

Alicja w krainie garów

Hostessą być

Jak ma się taniec na rurze do tematyki Targów Budowlanych w Kielcach? Buduje dobre relacje z klientami. Jak ma się taniec na rurze do tematyki Targów Budowlanych w Kielcach? Buduje dobre relacje z klientami. Grzegorz Klatka
Hostessing stał się naturalnym etapem życia Polek. Obrzędem przejścia, w którym dziewczyna zamienia się w kobietę. I stałym elementem swojskiego marketingu.
Jeden z wystawców na targach wyrobów tytoniowych postanowił pokryć hostessę barwami ochronnymi, ta fantazja przypadła niektórym gościom do gustu.Grzegorz Klatka Jeden z wystawców na targach wyrobów tytoniowych postanowił pokryć hostessę barwami ochronnymi, ta fantazja przypadła niektórym gościom do gustu.
Nawet uruchomienie spalarni śmieci trzeba ozdobić długonogimi paniami.Grzegorz Klatka Nawet uruchomienie spalarni śmieci trzeba ozdobić długonogimi paniami.
Rozmowy biznesowe na targach umila towarzystwo pomalowanych w firmowe barwy hostess.Grzegorz Klatka Rozmowy biznesowe na targach umila towarzystwo pomalowanych w firmowe barwy hostess.
W razie potrzeby opaleniznę zyskasz od ręki.Grzegorz Klatka W razie potrzeby opaleniznę zyskasz od ręki.
Na Moto Show w Skaryszewie hostessy po prostu służą do mycia samochodów.Grzegorz Klatka Na Moto Show w Skaryszewie hostessy po prostu służą do mycia samochodów.
Na mistrzostwach body artu mają być zgrabnym „body” do czasem wątpliwego „artu”.Grzegorz Klatka Na mistrzostwach body artu mają być zgrabnym „body” do czasem wątpliwego „artu”.

Auto Moto Show w Skaryszewie. Natalia, tegoroczna maturzystka (rocznik 1999, wzrost 168 cm, waga 54 kg, miseczka A) debiutuje w roli hostessy. Pierwszy raz na szpilkach, chwiejnie podchodzi do czerwonej taśmy ogradzającej jedno ze stoisk. Już po drugiej stronie – wzorem koleżanki rocznik 1997 – opiera się o auto, wysuwa do przodu biodro, wypina ściśnięte za małą podkoszulką i push-upem piersi, przesuwa na tył głowy daszek czapki. Uśmiecha się – jak inne roczniki – pokazując zęby. W powietrzu unosi się zapach benzyny, w kolejce do stoiska czekają stuningowane beemwice, na plastikowych krzesełkach siedzą mężczyźni w najmodniejszych aviatorach od Ray Bana. Jest beka, bo skwar, a Natalia pod krótkimi spodenkami ma – żeby ukryć sine pajączki na białej skórze – grube rajstopy.

Na szczęście konferansjer odwraca uwagę luźną gadką z surferem spod Włodawy. Oglądają upakowane w golfa trójkę przewody od koparki, środek wyflokowany aż po podsufitkę i przyspawaną do dachu surf-deskę. Kiedy za taśmę wjeżdżają kolejne stuningowane beemwice, Natalia już nie pokazuje zębów, wbrew zakazom lekko się garbi, składa złożone dłonie na brzuchu i przenosi ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Po godzinie biegnie do toi toia, zdejmuje szpilki, maluje bezbarwnym lakierem oczko na rajstopie, poprawia i utrwala lakierem do włosów spływający make-up.

A potem, aż do zmroku, z kilkuminutowymi przerwami stoi, chodzi z ulotkami i pozwala się dotykać podczas robienia zdjęć. 10 zł na rękę za godzinę, za dzień niepełna stówa. Majątek: starczy na puder i podkład z Rossmana. Opłacało się znaleźć ogłoszenie na OLX.pl, wysłać zdjęcie, wstać o piątej i jechać do Skaryszewa z Lublina.

Słabsza płeć w wielkopowierzchniówce

Promotor dostaje więcej: od 14 zł netto do nawet 30 zł za godzinę. Za to samo hostessa ma o dwa, trzy zeta mniej – mówi Alicja, rocznik 1994, 160 cm wzrostu, 75 kg, miseczka D. Stand w supermarkecie, promocja garnków. – Promotorzy najczęściej prezentują alkohole, artykuły budowlane czy – w odróżnieniu od hostess ustawianych przy małym – duże AGD. Ale nawet za animowanie korzystających i obsługę fotobudki w zoo promotorzy dostają więcej.

Alicja początkowo miała żal. Bo przecież wszyscy, niezależnie od płci, zanim pójdą na stand, przechodzą takie same szkolenia produktowe. Wszyscy słyszą, że wymaga się od nich motywacji, nastawienia na sukces, komunikatywności. W zamian zapewniając, oprócz umowy o dzieło, niewygórowane progi sprzedażowe (plus 2 zł za każdy dodatkowo sprzedany produkt). I zero spiny oraz dobrą zabawę w przebraniu Kinder Niespodzianki, krewetki czy parówki. Po dwóch latach animacji przy standzie, przerywanej rozdawnictwem sampli spożywczych z tacy czy chemicznych z kosza, przywykła.

Przywykła też do rozmów z klientami marketów i ich zarzutów, że wciska kit, oszukuje na gramaturze, sprzedaje białą śmierć. Przestała się dziwić, że mimo to wracają po kolejny kawałek nabitej na wykałaczkę suchej krakowskiej, długo dojrzewającego sera typu szafir czy zlewają do plastikowych kubeczków rewolucyjne miksy piwa i wódki. Aby potem wychylać je w cieniu stoiska z dużym AGD. Mimo to miała kłopot z pogodzeniem pracy i studiów: superwisor narzekał, że jest niewydolna sprzedażowo i nie miała czasu na pisanie pracy licencjackiej o marketingu relacji. Dostała ćwiartkę etatu w przedszkolu w centrum fitness. Zajmowała się dziećmi, których matki ćwiczyły pilates i jogę.

Zajęcia czasem przedłużały się do trzech czy czterech godzin. Alicja za swoje kupowała wyjącym dzieciakom batony i coca-colę. Po pół roku miała dosyć, ale na dziennych studiach, z samej renty po matce nie miała jak wyżyć. Chciała na targi, ale w agencji powiedzieli, że odstaje wizerunkowo. Nikt jej nie weźmie, bo jest za niska i za gruba. Wróciła na wielkopowierzchniówkę.

Fordansing na zamkniętym evencie

Jolanta, rocznik 1998, 170 cm wzrostu, 60 kg, miseczka C, miała więcej szczęścia. Po roku przy standzie dostała się do agencji, której jakość nie jest przypadkowa i dokonuje starannej selekcji hostess. Najpierw, podczas imprez familijnych obsługiwała strefy malowania twarzy. Potem awanasowała na greeterkę, czyli na eventach otwarciowych sprawdzała listę gości i przecinała wstęgi. Nogi bolały jak przy standzie, bo mogła odejść od stanowiska co kilka godzin zaledwie na kwadrans. Ale – w białej bluzce, spódnicy do kolan i baletkach – masz inny szacunek ze strony klienta. Nie ma chamskich zarywek (norma na wielkopowierzchniówce), ochroniarze nie chowają – dla beki – tac z samplami. Nie musisz nosić za małych albo przepoconych przez inne strojów, bo obowiązuje cię skromna elegancja z własnej szafy. Gorzej z wypłatą, bo greeterka, która czasem też bywa kawiarką, zarabia podobnie jak te z marketów.

Ale Jolanta, która ma warunki na fordanserkę, szczególnie w sezonie letnim bierze zlecenia na akcje wewnętrzne w firmach. Ubiegły rok upłynął pod znakiem zamkniętych koncertów rockowych i pokazów mody. Na których hostessa udaje, że śpiewa i prezentuje modę, a potem tańczy z gośćmi. W tym roku najmodniejsze są Hawaje: plener na Mazurach albo ustawiona w hotelu na przedmieściach ścianka z morzem i palmami. Wszyscy bawią się w strojach kąpielowych i klapkach. Fordanserki w spódniczkach ze słomy wyciągają panów na parkiet. Od 20 nawet do 30 zł netto za godzinę. Albo – dla korporacyjnych zagraniczniaków, którzy mają się jednoczyć z tutejszymi – impreza stylizowana na wiejskie wesele. Hostessy w strojach ludowych wyciągają menedżerów na dechy, organizują zabawy typu przetaczanie jajka z jednej nogawki do drugiej. Stawki takie jak na Hawajach.

Ale najwięcej, bo nawet do 500 zł netto za kilka godzin, można dostać za bodypainting – mówi Jolanta, która dzięki miseczce C również tam pasuje wizerunkowo. Nagie ciało można malować na: czarno (promocja klimatyzatorów), zielono-brązowo (sprzedaż wyrobów tytoniowych), odcienie błękitu (wódki), w każdym kolorze tęczy (farby). Wstydu nie ma, bo tu przecież nikt nie patrzy na twarz.

Biała skóra na eksport

– Nie mogłabym tego robić. Mam uczulenie na farby – mówi Weronika, rocznik 1995, 175 cm, 55 kg, miseczka C. Od trzech lat hostessa targowa. Od czasu do czasu również konferencyjna: podczas debat podaje mikrofon, wręcza plakietki, zawiesza na szyjach smycze z identyfikatorami. Na targach chodzi w teamie nazywanym czasem dwukółką, czyli w parze z inną hostessą rozdaje ulotki albo w zamian za drobne gratisy zbiera dane uczestników. W Polsce godzina po 30 zł netto. Za granicą wychodzi nawet 80 euro za dzień. Za trzy dni chodzenia w dwukółce można zarobić ok. 2 tys. zł.

Nic dziwnego, że Weronika walczy z innymi hostessami o zagraniczne zlecenia. Czyli dba, żeby nie zejść z targowego rozmiaru ubrań 34. Na bieżąco reaguje na zlecenia z firmy (na FB). Na krajowych targach nie pije i nie umawia się z wystawcami, aby następnego dnia nie zaspać i nie mieć podpuchniętych oczu. Dba również o czystość skóry. Czyli, w odróżnieniu od koleżanek z roku (filologia angielska), nie robi tatuaży, jest przeciwniczką piercingu. Rzadko się opala, bo dziś czysta, biała skóra sprzeda wszystko. Niejedna agencja hostess przejechała się na multi-kulti czy nowoczesnym looku. Akcji z udziałem skośnookich (głównie sprzedaż koreańskiego sprzętu RTV) jest zaledwie kilka w roku. A ciemnoskóre modelki nie mają szansy dorobić nawet na targach czekolady.

Na jedne z ostatnich organizator zamówił kilka białych, długowłosych z miseczką D. Miały kąpać się w fontannie z rozpuszczonym kakao. Krótka fryzura – na szczęście Natalia ma blond włosy do pasa – też nie działa na korzyść firmy. Dredy, tak jak tatuaże kojarzące się z odstępstwem od normy, odpadają. Szczególnie za granicą, gdzie idealna wizytówka polskiej firmy ma być – tak jak Natalia – czysta, schludna i w typie słowiańskim.

Tu liczy się hurt

W detalu, jak mówią w agencjach hostess, dziewczyna powinna dbać o wizerunek na Facebooku (jeśli selfie z targów, to bez butelki i papierosa), nie kłamać na temat znajomości języków obcych (podnoszą wartość), a kiedy podejmuje się zlecenia, przychodzić na czas. Rynek jest wąski, wiadomości szybko się roznoszą. Jeśli zawiedzie w jednej agencji, kolejna odprawi ją z kwitkiem.

Generalnie nie mamy czasu skupiać się na detalu, tu liczy się hurt – mówi właściciel bazy hostess, pozycjonowanej na pierwszej stronie Google. – Codziennie przeglądamy strony internetowe firm. Kiedy szykują się targi albo event, wysyłamy maila z ofertą: „Nasze hostessy zwiększą zainteresowanie produktem, podniosą prestiż, wyróżnią na tle konkurencji”. Kiedy klient się odzywa i składa zamówienie, np. na cztery powyżej 170 cm, poniżej 60 kilo z miseczką minimum C, wysyłamy mu kilkadziesiąt zdjęć. Zazwyczaj wyboru dokonuje właściciel albo główny szef firmy. Działy marketingu tylko między nami pośredniczą. Zdarza się, że zamiast czterech hostess wysyłamy sześć albo dziesięć. My robimy obroty, klient zadowolony, że w hurcie wyszło taniej, a prestiż większy.

Zadowolony klient wraca albo poleca kolejnym. Inni – agencje eventowe czy działy promocji firm – sami znajdują ich w internecie. Ale utrzymanie się na pierwszej stronie Google kosztuje. Dlatego trzeba brać udział w przetargach na kilku zamkniętych stronach internetowych. Bywa trudno. Kontrahent wrzuca zapytanie ofertowe, np. pięć hostess na targi motoryzacyjne, a agencje prześcigają się w ofertach. Zazwyczaj wygrywa ten, kto dorzuci jedną hostessę gratis albo zaproponuje niższą stawkę. Na przykład 50 zł za godzinę. Z tego hostessa dostanie 15.

Bez wymagań, bez umowy

Hostessy z Myjnia Show, głównej atrakcji imprezy w Skaryszewie, nie trzymają wyśrubowanych norm wzrostu, wagi czy rozmiaru miseczki. Nie muszą. Grunt, żeby pokazywały w trzech czwartych biust, umiały tańczyć i akceptowały kasę bez pośrednictwa agencji. Wiadomo, wyjdzie więcej dla każdego.

Przeskakując przez kałuże oleju silnikowego, muszą i tak w końcu wejść na tor, gdzie jeszcze przed chwilą padał – jak mówi konferansjer – czarny śnieg palonej gumy. Kiedy już wejdą, pan Andrzej z obsługi obiektu przyciągnie do nich czerwone wiadro na kółkach. Konferansjer krzyknie do DJ: – Zagraj coś nisko! DJ krzyknie do hostess: – No to gąbeczka i empetrójeczka!

Kiedy zaczną myć beemkę, uderzając rytmicznie pośladkami o maskę, rozpłaszczając piersi o przednią szybę, siedząca wyżej widownia zacznie krzyczeć: – Pokażcie całe cycki! Ktoś będzie chciał do nich wskoczyć, ktoś krzyknie do kręcącego się w pobliżu pana Andrzeja z obsługi: – Nie czaj się jak stary kot, tylko se poruchaj!

A potem na tor wjadą auta na wyścig wraków, a one, całe w pianie pójdą się przebrać w toi toiu. – To bardzo ciekawe i pouczające doświadczenie, na pewno jeszcze nieraz zostanę hostessą – zapewnia Natalia z Lublina (rocznik 1999, miseczka A).

Polityka 29.2016 (3068) z dnia 12.07.2016; Na własne oczy; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Alicja w krainie garów"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną