Wanda Ziembicka, emerytowana wrocławska dziennikarka i radna osiedlowa, prezenty świąteczne od lat kupuje latem. W lumpeksach. Bo to wtedy można w nich znaleźć poszewki na poduszki, pudełka, sweterki dla dzieci i pluszaki z obowiązkowym Mikołajem, gwiazdą betlejemską, reniferami i gwiazdkami.
– Od lat organizuję wigilię dla ubogich, mam też kilka rodzin pod opieką. I do paczek żywnościowych, które dostają, zawsze dokładam obok oleju, szynki czy ryżu prezenty, zwłaszcza gdy wiem, że w rodzinie są dzieci – opowiada. I dodaje, że co prawda zasadzie zero waste, a więc idei „zero odpadów”, zbyt wiele uwagi nie poświęcała, ale podejście ma jasne: po co kupować nowe rzeczy, jeśli w zasięgu ręki są takie, które świetnie nadają się do używania. A że z odzysku?
– Tyle się mówi o nadmiernym konsumpcjonizmie, a ja bez gadania wpadłam na ten prezentowy recykling lata temu i wiem, że ludzie cieszą się przede wszystkim z tego, że ktoś o nich pamięta, a nie z wysokości rachunku ze sklepu – podkreśla Ziembicka.
Prezenty i ozdoby zero waste
Gosia Braszka ze stowarzyszenia Tu Razem, które na wrocławskim Przedmieściu Oławskim prowadzi w przedwojennej, wyremontowanej kamienicy Przed*Pokój H13, miejsce integrujące mieszkańców osiedla, wylicza, co udało się zrobić tylko w ostatnich tygodniach: sąsiedzki kiermasz „prosto z szafy”, wymiana kwiatów doniczkowych, warsztaty, podczas których uczestnicy sami robili świąteczne kartki, ozdoby choinkowe z recyklingu.
– Zorganizowaliśmy też świąteczny kiermasz, na którym można było kupić zabawki zrobione w duchu zero waste, czapki i szaliki – też zrobione na drutach, zapachowe świece wykonane na naszych warsztatach czy pocztówki – wylicza Gosia Braszka. Chodziło o to, żeby nie tylko zintegrować mieszkańców, ale też by w szale kupowania pokazać, że prezenty mogą być bardzo osobiste, i to dosłownie. – Taki szalik z włóczki ze starego, sprutego swetra to nie tylko praktyczny dodatek, ale też drugie życie tej włóczki i czyjeś serce włożone w tę pracę wykonaną na drutach – mówi Braszka i przyznaje, że takich prezentowych kiermaszy zero waste, które przy okazji (a może przede wszystkim) scalają lokalne społeczności, jest coraz więcej.
Wyróżnia je też to, że robione są właśnie w skali mikro – przez stowarzyszenia, przy radach osiedli, przy okazji wyprzedaży garażowych, w kawiarniach społecznych, domach kultury, wszędzie tam, gdzie znajdą się zapaleńcy, którzy potrafią przekonać innych, że wymiana książek czy ubrań nie dowodzi złej sytuacji majątkowej, ale odpowiedzialności za środowisko.
Szary papier i rafia do przewiązania
Paweł Kowalik, student z Poznania, prezenty też ma już kupione: książki z internetowego antykwariatu, filiżanki i porcelanowe figurki z wystawek w Niemczech czy Holandii. Wyszukuje je w second handach przez cały rok.
– Ale jak mi wpadnie w oko fajny krawat, apaszka czy szal, też nie pogardzę – mówi, dodając, że dzięki temu czasem udaje się znaleźć rzeczy z drogą metką. Upolował m.in. krawat od Hugo Bossa, który sprezentował tacie kilka lat temu. Bo second handy sprawdzać zaczął w liceum. Najpierw dlatego, że kieszonkowe nie pozwalało mu zbytnio na szaleństwa. A potem doszła świadomość.
– Ile można kupować swetrów, spodni, kurtek? Jak się człowiek zaczyna interesować śladem wodnym i węglowym, to zaczyna rozumieć, że każda nowa para dżinsów odciska piętno na środowisku, dosłownie. I tak od cienkiego portfela doszedłem do świadomej decyzji i nie żałuję. To nawet większa frajda, gdy się uda znaleźć coś fajnego za niewielkie pieniądze, niż gdybym miał wydać kilka stów, nie mając gwarancji, że trafię z prezentem – przyznaje Paweł. I dodaje, że w tym roku nawet opakowania będzie miał z recyklingu i eko: szary papier i rafia do przewiązania.
Pokolenie Z wyznacza trend
Rok temu rynek „z odzysku” zbadali Niemcy – z analiz firmy e-commerce Otto Group wynika, że 73 proc. ankietowanych kupuje i sprzedaje używane przedmioty. Najczęściej są to meble i ubrania, ale pokolenie Z, a więc młodzi, urodzeni pomiędzy 1990 a 2010 r., wyznacza nowy trend, pokazując, że posiadanie nowych ciuchów, aut, gadżetów nie jest już priorytetem.
Teraz w modzie jest zdobycie ich z drugiej ręki, a więc z second handu, poprzez popularne aplikacje czy serwisy internetowe. Przed świętami obroty w niemieckich second handach rosną o ok. 10 proc. Polskich jeszcze nikt nie zbadał.