Prawda jest taka, że w obliczu nowych wyzwań, na poważnych stanowiskach w państwowych instytucjach, potrzeba ludzi dysponujących kameralnym wykształceniem, ale otwartych i rozumiejących, co się do nich mówi. Ludzi wsłuchanych w innych ludzi (którzy powiedzą im, co trzeba zrobić, bo od tego są). Prasa donosi, że takich ludzi o niewielkim, ale uczciwie i z dużym trudem zdobytym wykształceniu, bezbłędnie znajduje Samoobrona. Małe jest piękne, powiadają liderzy tej partii, wyciągając coraz to nowe kadry z sobie tylko znanych miejsc. Ostatnia zdobycz to Kazimierz Wójcik – nowy doradca zarządu Funduszu Składkowego Ubezpieczenia Społecznego Rolników. Dysponuje wykształceniem średnim bez matury, a o tym, że kompetencje ma, może świadczyć to, że jako poseł Samoobrony i szef partii w regionie zatrudnił syna jako dyrektora biura poselskiego, zaś najbliższą rodzinę ulokował na listach wyborczych.
Doradca Wójcik pytany przez dziennikarzy, czym się będzie zajmował, nie chce powiedzieć, co potwierdza, że głupi to on nie jest i się na doradcę nadaje. Życzymy mu, żeby znalazł sobie jakieś zajęcie, ale gorąco wierzymy, że nawet jeśli nie znajdzie, to i tak weźmie stosowne wynagrodzenie.