Ostatnio posłanka Sobecka weszła w temat jeszcze głębiej i, opierając się prawdopodobnie na własnych doświadczeniach, bez fałszywej pruderii potępiła seks w ogóle. Jej zdaniem seks to szambo gorsze niż książki Gombrowicza i w ogóle zajęcie dla osobowości prymitywnych. „Należy eksponować to, co jest piękne w narodzie” – powiada posłanka, tymczasem seks jest brzydki, oparty na cynicznym wykorzystywaniu jednych przez drugich i naprawdę trudno się zorientować, na czym tu polega przyjemność. Sobecka daje do zrozumienia, że w trakcie uprawiania tak modnego dziś seksu ludzie gubią nie tylko garderobę, ale także uczucia oraz wartości chrześcijańskie, dlatego Polak nie powinien takich rzeczy robić, jeśli nie jest liberałem lub feministką. „Nie uważam, żeby kobieta czy mężczyzna byli do seksu powołani” – konkluduje parlamentarzystka nie kryjąc, że czynność ta bynajmniej nie rozwija tak jak rozwiązywanie krzyżówek czy słuchanie radia. Trzeba uczciwie powiedzieć, że posłanka Sobecka ma rację, bo kiedy patrzy się, jak mówi, ochota na seks zaraz mija, a w to miejsce człowiek nerwowo zaczyna szukać podniet bardziej wzniosłych i w efekcie sięga po Dobraczyńskiego.