Nowe kościelne statystyki nie rzucają na kolana. Jeszcze nie katastrofa, ale widać trend
Kończy się okres wyraźnych spadków aktywności katolików w Polsce, wywołany pandemią. Wierni częściej chodzą na msze niedzielne i przystępują do sakramentu komunii. Nie są to jednak wzrosty tak wyraźne, jak wyraźne były i są spadki w ważnych dla Kościoła dziedzinach. O katastrofie nie można mówić, ale o wyraźnym trendzie kulturowym i społecznym na pewno tak.
Siły apostolskie
Kościelny instytut statystyczny ISKK od lat publikuje corocznie dane dotyczące Kościoła w Polsce. Rocznik za 2024 zaprezentowano w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie w połowie grudnia z udziałem świeckich i duchownych przedstawicieli ISKK. Dla mediów szczególnie interesujące są dane opisujące frekwencję wiernych na mszach, najprostszy test praktyk religijnych, a pośrednio jakiś wskaźnik społecznego poparcia dla instytucjonalnego Kościoła.
Otóż w takim ujęciu rzecz nie rzuca na kolana. Wprawdzie instytucjonalne „siły apostolskie”, jak to określili kościelni statystycy, są wciąż znaczące – ponad 10 tys. parafii, 23 tys. księży, 15 tys. sióstr zakonnych – to z drugiej strony tylko nieco ponad tysięcy kleryków, czyli kandydatów na kapłanów.
Podobnie z frekwencją. Oscyluje wokół 30 proc., choć zanotowano pewien wzrost. Przybyło ok. 0,5 proc. wiernych na obowiązkowych mszach niedzielnych i tyleż wśród przystępujących do komunii. Zarazem aż o ponad 27 proc. zmniejszyła się liczba osób bierzmowanych. Natomiast na lekcje religii uczęszczało w 2023 r. aż 75 proc. uczniów.
Czytaj też: Fajnie być bluźniercą. Czy duchowość bez religii jest możliwa? Mówi „Polityce” były dominikanin
Wyzwanie dla Kościoła
Dane z rocznika statystycznego to fotografia jednego roku. W tym wypadku uchwycono stan sprzed dwóch lat. Można zakładać, że kolejny rocznik będzie zawierał podobne wyniki: baza materialna (parafie i inne instytucje kościelne) i kadrowa (duchowni, zakonnice, różnego rodzaju wolontariat) jest stabilna, liczba wiernych praktykujących – płynna i od lat spada.
Geograficznie biorąc, bastionem pozostają diecezje wschodnie i południowe. Kościół zachowuje tam tradycyjnie większe wpływy niż w Polsce zachodniej i północnej. Ta zróżnicowana mapa pokrywa się w sporym stopniu z mapą wyborczą: gdzie Kościół jest silny, tam zwykle dobre wyniki uzyskują PiS i skrajna prawica. W sondażach politycznych rośnie dla nich poparcie, mimo że ich przekaz bywa w jaskrawej opozycji do doktryny chrześcijańskiej i katolickiej nauki społecznej. To wielkie wyzwanie dla episkopatu nadzorującego „apostolskie siły” Kościoła – jak dotąd skutecznie i przekonująco niepodjęte.