Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Putin marzy o Noworosji. Ta idea pchnęła go do wojny

Odessa przygotowuje się do szturmu rosyjskich wojsk. Odessa przygotowuje się do szturmu rosyjskich wojsk. Gilles Bader / Zuma Press / Forum
Z Chersoniem w garści można myśleć o odgrzaniu kotleta Noworosji, która przez ostatnie 200 lat dawała szyld terenom na północnym wybrzeżu Morza Czarnego, ciągnących się od Donbasu po Mołdawię i Rumunię.

Wołodymyr Zełenski ostrzega, że rosyjskie wojska przygotowują się do zbombardowania Odessy. To będzie zbrodnia wojenna, zbrodnia historyczna, mówi. Na razie tereny wokół miasta pozostają tym fragmentem ukraińskiego wybrzeża Morza Czarnego, gdzie jeszcze nie trwają walki na lądzie. Spodziewany był natomiast szturm od strony morza, przynajmniej od momentu, gdy przystosowane do desantu statki przepłynęły m.in. z Bałtyku na nieodległy Krym. Teraz kosmopolityczne miasto szykuje się do obrony, stawiane są barykady i zasieki, mieszkańcy i licznie napływający uchodźcy wyjeżdżają albo czekają na sygnał, by zejść do przygotowanych schronów.

Czytaj też: Cywilizacja nuklearna. Dlaczego Putin straszy bombą?

Podbój południa Ukrainy będzie żmudny

Z wojskowego punktu widzenia przechwycenie całego wybrzeża przez Rosję nie jest sprawą prostą. Tu znajdują się jedne z największych miast – Odessa jest po Kijowie i Charkowie trzecia, przed wojną miała milion mieszkańców. Oblegany i wściekle nękany kilkudniowym, nieprzerwanym atakiem Mariupol, trwający bez wody, prądu, ogrzewania, połączeń telefonicznych i internetu, miał ponad 400 tys., zdobyty przez Rosjan Chersoń – 300 tys., Mikołajów – 400 tys. Nawet gdyby Rosja skierowała w ten obszar wszystkie siły, jakie zgromadziła w lutym wokół Ukrainy, nie byłaby zdolna do pełnego opanowania pasa nadmorskiego. Ludzi jest tam za dużo i jak się okazuje, wcale nie witają Rosjan z otwartymi rękami.

Reklama