Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

1269. dzień wojny. Co zmieni szczyt na Alasce. Nic nie wskazuje, że Putin zatrzyma się w pół drogi

Alaska Alaska Jae C. Hong / East News
Czuć wzmożenie i wielkie nadzieje na jakiś postęp w sprawie Ukrainy. My wielkich nadziei nie mamy, choć bardzo byśmy chcieli, żeby Rosja się zatrzymała.

Do Anchorage przybyła w ciągu dnia część rosyjskiej delegacji, w tym minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Rozmowy mają się rozpocząć ok. 11:30 czasu lokalnego na Alasce (21:30 w Polsce). Będą w nich uczestniczyć również minister obrony Andriej Biełousow i minister finansów Anton Siłuanow. Czyżby Rosjanie mieli nadzieję na zniesienie sankcji? To może jeszcze zabrać przedstawicieli koncernów zbrojeniowych, żeby podpisali jakieś kontrakty?

Wspólna konferencja prasowa obu prezydentów jest planowana opcjonalnie: jeśli Donald Trump będzie zadowolony, to wystąpią razem. Jeśli nie, to wystąpi sam. A zatem od razu będziemy wiedzieć, jak poszło.

Komentatorzy w Moskwie mówią, że szczyt dotyczy wielu spraw, a tylko jedną z nich jest pokój w Ukrainie. Widać, że Rosjanie chcą rozmydlić rozmowy w negocjacjach handlowych i globalnej polityce. Można odnieść wręcz wrażenie, że amerykański prezydent musi się skonsultować z rosyjskim prezydentem, bo to dwaj czołowi gracze na światowej scenie. Na miejscu Xi Jinpinga bym się za to obraził. Trump przed spotkaniem z Putinem skonsultował się z europejskimi przywódcami, a Putin skonsultował się wczoraj z Xi Jinpingiem właśnie. Rosja najwyraźniej chce trzymać z Chinami wspólny front do czasu, aż przeciwnicy z obu krajów zostaną pokonani.

Oczywiście wszyscy obserwatorzy podkreślają zły stan rosyjskiej gospodarki.

Reklama