Norweski malarz Edvard Munch (1865-1944) był niedawno ponownie na ustach wszystkich z powodu kradzieży, a następnie odzyskania najsłynniejszego obrazu jego autorstwa, czyli „Krzyku”, pochodzącego z Nasjonalgalleriet w Oslo. Dlaczego mówić i pisać o Munchu dziś? Wydaje się, ze malarz, mimo powszechnego uznania, jest kojarzony z pewną przebrzmiałą już ekspresjonistyczną estetyką i dekadenckim stylem życia. Prawdą jest jednak, obrazy Muncha nadal mają wielka emocjonalną siłę rażenia. Jego wizja człowieczeństwa –dysharmonijnego, pełnego pęknięć i czających się pod powierzchnią neuroz, lęków i cierpienia, jest zaskakująco współczesna.
W opublikowanej właśnie ciekawej biografii Atle Naessa „Munch” mamy do czynienia z klasyczną formułą o korespondencji twórczości i życia. Obok warstwy osobistej jest tu portret artysty, Naess prześledził rozterki twórcze malarza i walkę o uznanie na barwnym tle Europy przełomu wieków.
Główne tematy i obsesje malarskie Mucha odzwierciedlały najbardziej traumatyczne wydarzenia w biografii malarza. Edvard był dzieckiem ponurym i introwertycznym. W wieku 5 lat utracił matkę, która zmarła na gruźlicę, a kilka lat później - siostrę. Obsesja śmierci prześladowała go przez całe życie, stale obecna w jego twórczości. Książkę Naessa rozpoczyna zresztą sugestywna analiza znanego płótna „Śmierć w domu chorego”, gdzie autor identyfikuje konkretne osoby z otoczenia malarza, które miały na niego wpływ. Głęboka samotność, której nie przełamały nawet późniejsze sukcesy artystyczne, oraz ponury norweski krajobraz odcisnęły piętno na jego estetyce.
Krytycy prześcigali się w obrzucaniu go oskarżeniami o chorobliwe obsesje i szerzenie patologii. Skandynawski chłód połączył się w umyśle malarza ze szczególniewówczas popularną teorią psychoanalityczną. Fantazmaty i manieodgrywały w jego życiu rolę nie mniejszą, niż realne zdarzenia. Ludziena jego obrazach są zazwyczaj tragicznie osamotnieni, przybierająwygląd upiorów i masek.
W Berlinie poznał m.in. Stanisława Przybyszewskiego i jego norweską żonę Dagny Juel. Jeśli Munch jest w Polsce dość powszechnie znany, to ze względu na swoje koligacje z awangardą krakowską. Dagny, muza i bohaterka berlińskiej i norweskiej bohemy modernistycznej, była przez pewien czas kochanką i muzą Muncha. Do konstelacji Dagny-Munch dochodził jeszcze kolejny Skandynaw, August Strindberg, z którym Munch miał wiele wspólnego.
Bardzo ciekawy jest epilog życia Muncha. Jego ostatnie lata to niechlubne czasy kolaboracji Norwegii z nazistami. Zdarzało się, ze do pracowni 70-letniego malarza przychodzili panowie w obcisłych mundurach ze swastykami i podziwiali jego malarstwo, choć przecież ekspresjonizm został przez nazistów opatrzony etykietką „sztuka zdegenerowana”.
Munch był dzieckiem swoich czasów: przemian społecznych, zaniku mecenatu i narodzin bohemy, która rzucała wyzwanie mieszczańskiemu stylowi życia.
Atle Naess, Munch. Biografia, tłum. Iwona Zimnicka, WAB 2007
- Kup książkę w merlin.pl