Centralne Biuro Antykorupcyjne rodziło się długo i w bólach. A kiedy wreszcie powstało, zapadła cisza. Czymś się zajmowało, ale czym? Potrzebowano spektakularnego sukcesu. Zdemaskowanie Mirosława G. przyszło w samą porę.
Do połowy lipca Mariusz Kamiński, pełnomocnik ds. organizacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego, został zasypany czterema tysiącami podań o pracę w nowym urzędzie. Kandydatów szukał od dawna: wśród dawnych znajomych z Ligi Republikańskiej i Generalnego Inspektoratu Celnego oraz funkcjonariuszy innych służb.
Zaczynamy oczyszczanie państwa – powiedział z satysfakcją Jarosław Kaczyński po przegłosowaniu przez Sejm ustawy powołującej do życia Centralne Biuro Antykorupcyjne i ostatecznym utworzeniu sejmowej komisji śledczej do spraw prywatyzacji banków. Ruszyła koalicyjna maszynka do głosowania.
Ma być aniołem stróżem, chroniącym przed pokusami korupcji. Jak na anioła wyposażenie dostanie niebanalne: broń palną, kolczatki drogowe, siatki obezwładniające, kaftany bezpieczeństwa, ręczne miotacze gazu, granaty łzawiące i tym podobne. Ma też posiadać uprawnienia nadzwyczajne, takie jakie mają wszystkie istniejące dotychczas policje razem wzięte, a może jeszcze większe.
Centralne Biuro Antykorupcyjne będzie osobliwym skrzyżowaniem NIK z ABW