Seria zamachów 11 marca, w których terroryści z Al-Kaidy zabili 191 osób, otworzyła socjalistom drogę do władzy. Zamachy ETA, które miały miejsce ledwie kilka dni temu, będą dla młodego premiera Rodrigueza Zapatero wielkim sprawdzianem. Hiszpanie znowu są w szoku, a Zapatero nie ma talentu uspokajania nastrojów.
Do 11 marca nierzadko odwoływałem się do aforyzmów Ortegi y Gasseta. Jeszcze w czasach hiszpańskiej republiki autor „Buntu mas” doszedł do wniosku, że dzięki Europie będzie można uporać się z hiszpańskim zapóźnieniem.
W Hiszpanii bomba za bombą. Najpierw szok z powodu zbrodni terrorystów, potem z powodu zwycięstwa socjalistów. A teraz trzeci: Europa oskarża Hiszpanów o uległość wobec terroru.
Najpierw przychodzi odruch ludzkiej solidarności. Potem wyładowanie gniewu. Dopiero później analiza polityczna. Wygląda na to, że Al-Kaida mści się na Hiszpanii za zaangażowanie w Iraku. Może więc lepiej – i dla Hiszpanów, i dla Polaków – wycofać stamtąd wojska? Czy nie o tym świadczy wynik hiszpańskich wyborów, które rozegrały się w cieniu tragedii?
Smak hiszpańskiej przeszłości można sprawdzić w dwóch miastach: kastylijskiej Segowii i andaluzyjskiej Sewilli. Prawdziwe wydarzenia historyczne mieszają się tu z legendami i klechdami. A miejsca z nimi związane nieodmiennie przyciągają turystów.
Mało brakowało, a mikroskopijna niezamieszkana wysepka Perejil (Pietruszka), położona 200 metrów od wybrzeży Maroka, byłaby areną działań wojennych. Konflikt udało się zażegnać, Marokańczycy zwinęli flagi. Hiszpanie obawiają się jednak, że to tylko przygrywka. Stawką jest Ceuta i Melilla, ostatnie bastiony ich dawnego imperium kolonialnego na kontynencie afrykańskim.
Tym, którzy planują spędzić letni urlop za granicą, proponujemy mały przewodnik po polach bitew w Europie. Leżą one z reguły trochę w bok od tras, jakimi się poruszamy. Przewodniki kierują nas w stronę zabytków architektury, kultury lub do miejsc egzotycznych, zjawiskowych itp. Warto jednak czasem zboczyć z drogi. Wyboru dokonał wielki znawca tematu prof. Ludwik Stomma.
Mówią, że Hiszpania i Polska są podobne: rolnicze, katolickie, leżą na krańcach europejskiej wspólnoty, wyszły z dyktatury, przeżyły głęboki polityczny podział społeczeństwa. To podobieństwa złudne. Hiszpania bardzo się od nas różni. I w pojednaniu dawnych śmiertelnych wrogów, czyli tej sławnej „hiszpańskiej drodze”, i w procesie integracji z Unią Europejską. Może właśnie dlatego hiszpański przypadek wart jest studiowania w Polsce.
Szok. Kościół w Hiszpanii ma swego pierwszego jawnego kapłana-geja. Miał. Biskup ordynariusz zawiesił księdza José Mantero we wszystkich czynnościach kapłańskich – za złamanie celibatu i porzucenie parafii. Hiszpańscy homoseksualiści wezwali do bojkotu Kościoła.