Finlandia ma Nokię, Dania klocki Lego, a Hiszpania znakomitą literaturę, która wyrasta na główny towar eksportowy tego kraju. Rodacy Miguela de Cervantesa dokonali niemożliwego – wdarli się przebojem na globalny rynek księgarski, zdominowany przez wydawnictwa z Wielkiej Brytanii i USA.
Aż sześć królewskich rodów w Europie spodziewa się potomka. W Hiszpanii ta długo oczekiwana wiadomość wywołała dyskusję na temat konstytucji i równości płci.
Czy w Polsce można skorzystać z doświadczeń zagranicznych komisji prawdy i pojednania, które miały pomóc goić rany społeczeństw poddanych dyktaturom? W ponad 20 krajach – od RPA i Salwadoru przez Bośnię po Timor Wschodni – podjęto taką próbę, więc jest co przemyśleć i do czego się odwołać.
Seria zamachów 11 marca, w których terroryści z Al-Kaidy zabili 191 osób, otworzyła socjalistom drogę do władzy. Zamachy ETA, które miały miejsce ledwie kilka dni temu, będą dla młodego premiera Rodrigueza Zapatero wielkim sprawdzianem. Hiszpanie znowu są w szoku, a Zapatero nie ma talentu uspokajania nastrojów.
Do 11 marca nierzadko odwoływałem się do aforyzmów Ortegi y Gasseta. Jeszcze w czasach hiszpańskiej republiki autor „Buntu mas” doszedł do wniosku, że dzięki Europie będzie można uporać się z hiszpańskim zapóźnieniem.
W Hiszpanii bomba za bombą. Najpierw szok z powodu zbrodni terrorystów, potem z powodu zwycięstwa socjalistów. A teraz trzeci: Europa oskarża Hiszpanów o uległość wobec terroru.
Najpierw przychodzi odruch ludzkiej solidarności. Potem wyładowanie gniewu. Dopiero później analiza polityczna. Wygląda na to, że Al-Kaida mści się na Hiszpanii za zaangażowanie w Iraku. Może więc lepiej – i dla Hiszpanów, i dla Polaków – wycofać stamtąd wojska? Czy nie o tym świadczy wynik hiszpańskich wyborów, które rozegrały się w cieniu tragedii?
Smak hiszpańskiej przeszłości można sprawdzić w dwóch miastach: kastylijskiej Segowii i andaluzyjskiej Sewilli. Prawdziwe wydarzenia historyczne mieszają się tu z legendami i klechdami. A miejsca z nimi związane nieodmiennie przyciągają turystów.