Skala odpowiedzialności za aferę Piebiak Gate jest szeroka i nie sprowadza się do działań Herszta i jego wojaków. To jednak sprawia kłopot w ustaleniu, kto, za co i w jakim stopniu jest winien.
Premier wypadł blado i nieprzekonująco w wywiadzie z Anitą Werner? Morawiecki nie miał przekonać do siebie widzów TVN24. Raczej ich uśpić.
Myślicie o tym, ale boicie się zapytać. Socjolog Radosław Markowski odważył się i zapytał: czy Polacy koniecznie muszą się dogadać i pojednać? Pytania tego rodzaju przemilczeć się nie da. Skoro padło, musi też paść odpowiedź.
Rząd chwali się, że pierwszy raz od 30 lat przygotował projekt bez deficytu. Budżet w 2020 r. ma wydać tyle pieniędzy, ile do niego trafi. Ma to dowodzić, że nikt tak dobrze jak obecna ekipa rządząca nie potrafi zarządzać finansami państwa.
PiS postanowił stworzyć własną wersję Europejskiego Centrum Solidarności. Jednak każdy, kto był w ECS, sam może sobie odpowiedzieć na pytanie, czy potrzebuje innej wersji historii, pisanej pod dyktando polityków.
Premier Morawiecki niemalże słowami Edwarda Gierka opowiada, że teraz „Polska rośnie w siłę, a ludzie żyją dostatniej”. Niewiele robi sobie z tego, że Polacy przed wyborami chcieliby rozmawiać o czymś innym: o dramatycznej sytuacji służby zdrowia, kosmicznym bałaganie w edukacji i coraz bardziej bijącej po kieszeni drożyźnie.
24 sierpnia 2019 r. mija 30 lat od objęcia urzędu premiera przez Tadeusza Mazowieckiego. Jego dawni współpracownicy wystosowali odezwę na tę okoliczność. Odkąd PiS przejął władzę, „dzieją się w Polsce rzeczy budzące głęboki niepokój” – piszą.
A także łódzkie, opolskie i świętokrzyskie. Wszystko w imię wskrzeszenia województwa częstochowskiego. Częstochowskie, skasowane reformą administracyjną z 1998 r., odradza się w politycznych programach przed każdymi wyborami.
Sondaż Kantar, w którym notowania partii rządzącej spadły o 5 pkt proc., to tylko potwierdzenie czarnej serii partii Jarosława Kaczyńskiego.
Mało jest tak demoralizujących politykę haseł jak to, które robi ostatnio karierę: „może kradną, ale przynajmniej się dzielą”. W mniej dosłownej wersji zaczyna używać jej także jako argumentu sam obóz władzy, zwłaszcza po tzw. aferze samolotowej.