Spodziewamy się wielkiej bitwy – mówi sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Walki w Donbasie mogą być gwałtowniejsze i krwawsze niż te wokół Kijowa, ale wcale nie muszą trwać krótko. Zachód już mówi o wojnie na lata.
Unia Europejska wprowadziła embargo na węgiel z Rosji i szykuje się do ograniczenia importu ropy. Minister Dmytro Kułeba apeluje do krajów NATO o przyspieszenie dostaw broni.
Putin nie zamierza kończyć wojny. Jest nastawiony na „ostateczne rozwiązanie”: unicestwienie państwa, ale też ukraińskiej tożsamości. To nie jest już wyłącznie zbrodnia wojenna, lecz polityka ludobójstwa.
Rosja kończy niestety przegrupowywać siły, więc niedługo może dojść do decydującego starcia w Donbasie. Do tradycyjnej defilady na placu Czerwonym został tylko miesiąc, a sukces musi być. Amerykanie uchwalili tymczasem ważną ustawę Lend Lease 2.0.
Nakładamy embargo na rosyjski węgiel, gaz ziemny i ropę naftową. Sami, odważnie, bez porozumienia z Unią Europejską, choć taki jest wymóg przy tego rodzaju posunięciach – wszak to kompetencje Komisji Europejskiej, a nie naszego rządu.
Mimo wszystkich rewolucyjnych zmian Berlin nie jest gotowy ponieść wysokiego ryzyka, jakim byłoby rzucenie na szalę wszystkiego, czego wymagałaby aktualna sytuacja.
Przez Borodziankę rosyjskie kolumny szły na Kijów. Potem była okupacja. O centrum tego prowincjonalnego miasteczka można mówić tylko w czasie przeszłym.
Bucza to tylko wierzchołek góry lodowej. Ukraińskie wojska pomału rozminowują Borodziankę, Makarów, Hostomel, Iwankowo i wszędzie trafiają na ślady takich samych zbrodni.
Co należy do nas, zwykłych ludzi, którzy nie pełnimy żadnych funkcji i nie podejmujemy żadnych decyzji o znaczeniu publicznym i instytucjonalnym? I co od nas zależy?
Bestialstwo Rosjan sprowadza się do prostego mechanizmu: „jakie społeczeństwo, taka armia”. Ujawniają się w nim wszystkie patologie, nieprzepracowane traumy i przemocowe tradycje.