Władze odrodzonej Polski nakłoniły biskupów prawosławnych II RP do ogłoszenia kościelnej niezależności, czyli autokefalii. Pierwsze decyzje zapadły 80 lat temu, ale historia obfitowała w dramatyczne momenty, łącznie z zabójstwem metropolity.
Dla nas to Rosja była odwiecznym zagrożeniem i fakt, że w Rosji traktowano Polskę jako niebezpieczeństwo, może wydać się nam fantastyczny. A jednak tak było.
Rozmowa z rosyjskim reżyserem filmowym Aleksandrem Sokurowem o wielkości sztuki, znikomości kina i szkodliwości telewizji
Młody i ambitny German Grief, minister rozwoju gospodarczego i handlu, uznawany jest za symbol reform. Niemiec-reformator – to w rosyjskiej historii obraz dobrze znany, wręcz stereotypowy.
Zdecydowana większość mieszkańców Birobidżanu oraz innych miasteczek i osiedli czerwonego Syjonu nie pamięta już o „żydowskim” statusie obwodu. Jeśli ten status komuś jeszcze do czegoś służy, to tylko obwodowemu kierownictwu.
Rosyjski Kaliningrad (dawniej Königsberg, Królewiec) wraz z całym obwodem (950 tys. mieszkańców, 0,64 proc. ludności Federacji Rosyjskiej, 15 tys. km kw. powierzchni) staje się powoli enklawą w Unii Europejskiej.
Tamtego września 1999 r. Rosja długo nie zapomni. Dzień po dniu wylatywały w powietrze domy. Niemal 300 trumien zapełniło się od razu. Wielu ludzi pozostało na zawsze gdzieś między gruzami. Kto wysadzał te domy? Kto mordował ludzi? Jedni mówią, że Czeczeni. Inni – że rosyjskie służby specjalne.
Pojawiająca się w Rosji niechęć do katolicyzmu ma długie korzenie. Rosyjska literatura naukowa i beletrystyka nieraz podejmowały temat prześladowań wyznawców prawosławia przez zwolenników Watykanu.
Na lwowskim dworcu, pod tablicą z rozkładem jazdy pociągów, emerytka z niewielką skórzaną torbą pyta, czy miałby kto odstąpić kilka torebek herbaty. W Czopie, wrotach Ukrainy od strony Węgier i Słowacji, na jedynej kolejowej trasie łączącej z południem Europy, kilkuletnia dziewczynka i niewiele od niej starszy chłopczyk podchodzą do podróżnych i proszą: – Dajtie kopijku. W okolicy wielkich moskiewskich dworców w tłumie spotkać można dorosłych bezdomnych – bomży – i niechciane przez nikogo dzieci – bezprizornych.