Sejm odrzucił już w pierwszym czytaniu projekt ustawy o dekomunizacji życia publicznego w Polsce, przygotowany przez posłów AWS. Autorzy dla swych pomysłów nie pozyskali żadnego znacznego ugrupowania politycznego. Tak to jest, gdy skomplikowany polityczny, społeczny i historyczny problem próbuje się rozplątywać przy pomocy narzędzi nazbyt prostych, w zamian stosując szantaż - kto przeciw temu konkretnemu projektowi, ten za PZPR i SB.
Kandydaci wybrani w wyborach 4 czerwca 1989 r. w miesiąc później, po złożeniu ślubowania, stali się parlamentarzystami. 4 lipca uroczyście zainaugurował obrady Sejm, pochodzący z częściowo wolnych wyborów, i Senat wyłoniony całkowicie demokratycznie. Tym samym, po dziesięcioleciach przerwy, historia polskiej demokracji parlamentarnej zaczęła się na nowo.
Porządek obrad ostatniego posiedzenia Sejmu można uznać za wzorcowy dla debat w ostatnich miesiącach. Sprowadza się on do rozpatrzenia projektów "ustawy o zmianie ustawy", a więc niby poprawiania prawa. Jest to jednak psucie prawa, gdyż zmienia się ustawy bez żadnej wizji docelowej systemu prawnego, załatwia natomiast interesy lobbystyczne, partyjne i ideologiczne.
Termin wejścia w życie ustawy o działach administracji rządowej, która nie tak dawno miała stać się podstawą gruntownej rekonstrukcji rządu i wzmocnić władzę premiera, przesunięto z 1 stycznia na 1 kwietnia. Ta primaaprilisowa data niczego dobrego nie wróżyła. Rzeczywistość przeszła jednak oczekiwania. Wchodzenie w życie tego aktu prawnego stało się bardzo długim, bo trwającym już dwa miesiące primaaprilisowym żartem.