W środku Europy mamy republikę bananową: w powszechnej opinii od 20 lipca prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko jest tylko uzurpatorem. Legalność jego władzy kwestionują organizacje międzynarodowe i demokratyczne stolice świata. Europa nie ćwiczyła dotychczas takiego wariantu, dlatego nikt naprawdę nie wie, jak będą dalej wyglądały stosunki dyplomatyczne z Mińskiem.
Wiadomość, że przywódca Białoruskiego Frontu Narodowego Zianon Paźniak wycofał się z wyborów prezydenckich, wywołała w Mińsku konsternację. Paźniak twierdzi, że wybory to intryga Moskwy przeciwko opozycji niepodległościowej. Wybory, ogłoszone przez opozycję, odbywają się w domach wyborców, do których przychodzą z urną przedstawiciele komisji. Miała być to manifestacja oporu przeciwko Aleksandrowi Łukaszence, ale okazała się manifestacją chaosu po stronie opozycji.
W nowogródzkiej siedzibie Związku Polaków na Białorusi byliśmy pod koniec sierpnia ubiegłego roku. - Gdyby nie kłopot, to dziesięć tornistrów. Dla naszych dzieci, które idą do pierwszej klasy - prosiła nieśmiało skromna, sędziwa pani Zofia Boradyn, przewodnicząca miejscowego oddziału. Tornistry pojechały. Ale polskiej pierwszej klasy w Nowogródku nie ma. I nie będzie pewnie wymarzonej przez panią Zofię polskiej szkoły. Tadeusz Gawin, przewodniczący Związku, za zorganizowanie pikiety w tej między innymi sprawie został niedawno ukarany wysoką grzywną.
Mówią, że mieli pecha: nie wyjeżdżali od siebie, to historia sprawiła, że stali się polską mniejszością na Białorusi. Język polski przechowali dziadkowie i Kościół. Młodzi najpierw przestali się uczyć polskiego, a potem po polsku rozmawiać. Polskość wróciła do nich dopiero za pierestrojki, w 1988 r. Trochę późno.
W Mińsku witano Nowy Rok dwa razy. Według czasu moskiewskiego i białoruskiego. Jedni wznosili toast za integrację z Rosją, chwaląc deklarację podpisaną właśnie przez prezydentów Jelcyna i Łukaszenkę. Drudzy przyszli na stypę, świętować po raz ostatni w wolnej Białorusi.
Niemal gotowy terminal celny w Koroszczynie, zbudowany kosztem 150 mln zł, to według Janusza Paczochy, prezesa Głównego Urzędu Ceł, knot nie spełniający wymogów GUC i Straży Granicznej. Jako taki nie zostanie uruchomiony. Wybuduje się nowy. Nie sposób więc nie zapytać, o co tu naprawdę chodzi?
W powrotnym pociągu do Polski białoruski pogranicznik niespiesznie przegląda dokumenty: - W Nowogródku byliście? - mimo że to środek nocy, wydaje się być usposobiony do dłuższej rozmowy. - Ano byliśmy, zbliża się rocznica, przyjedzie sam prezydent Łukaszenko, trwają wielkie przygotowania. Adam Mickiewicz, pan wie zapewne, nasz wieszcz narodowy... - Wasz? Chyba raczej nasz. Przecież wtedy tutaj była Rosja, czyż nie? - na twarzy pogranicznika rozkwita trudny do odszyfrowania uśmiech. Kpi, prowokuje, czy też - jak wielu mieszkańców Białorusi - gorączkowo usiłuje uporządkować swoją historyczną i narodową świadomość? Jubileusz 200-lecia urodzin poety robi tam sporo zamieszania.
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko z początkiem żniw ogłosił tzw. tryb nadzwyczajny funkcjonowania państwa. "Osobyj reżim". W państwowej telewizji, podporządkowanej prezydentowi prasie, oficjalnym radiu odbywa się wielki propagandowy "bój o urodzaj". Bitewna frazeologia, potoki statystyk, kombajniści - rekordziści. Ale przede wszystkim troskliwy gospodarz, co dnia - niczym deus ex machina - lądujący helikopterem wśród łanów. Dla wielu mieszkańców Białorusi to farsa, której się wstydzą, dla większości jednak (bo prezydent cieszy się poparciem większości) kojący powrót w przeszłość.
Odpowiadając na pytanie redakcji "Polityki" - nie zastanawiam się nad tym, kto i za jakie pieniądze zorganizuje Radio Wolna Białoruś, lecz wyłącznie nad tym, jak przy jego tworzeniu i prowadzeniu wykorzystać wieloletnie doświadczenia Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Dla jasności porządkuję swoje uwagi w dziesięciu punktach.
Izolować Białoruś czy wręcz odwrotnie - stosować politykę przyciągania. Unia Europejska skłania się do izolacji - przynajmniej do izolacji białoruskich elit politycznych. Warszawa, zwykle słuchająca głosu Brukseli, postąpiła inaczej. Drzwi do Polski pozostały otwarte dla prezydenta Aleksandra Łukaszenki i jego urzędników.