Miałeś wypadek? To masz pecha. Często nie uratuje cię nawet ubezpieczenie. W Polsce pojawiło się wiele firm, które pomagają poszkodowanym w dochodzeniu roszczeń.
W Polsce lekarz, który dostrzega rażącą niekompetencję swego kolegi, ba, zaniedbanie prowadzące do śmierci pacjenta i domaga się wymierzenia sprawiedliwości, zachowuje się – w myśl kodeksu etyki lekarskiej – haniebnie.
Wrocławska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie 157 zgonów, które w ciągu ostatnich trzech lat miały miejsce we wrocławskiej Klinice Chirurgii Serca. Anonim, na podstawie którego ówczesny minister Lech Kaczyński polecił rozpoczęcie śledztwa, utrzymywał, że pacjenci zmarli w wyniku operacji kardiochirurgicznych i powikłań pooperacyjnych.
Im dłużej się leczył, tym częściej słyszał od lekarzy: Potrzebny jest panu psychiatra, nie chirurg. Zrozpaczony pisał do jednego z operujących go profesorów: „Nie potrafię przyzwyczaić się do zaistniałego stanu. O ile więc nie znajdę innego wyjścia, podejmę decyzję ostateczną, skończenia ze sobą”.
Wojewoda pomorski zobowiązał się niedawno wypłacić w imieniu szpitala w Gdańsku 100 tys. zł rodzicom pięcioletniego Patryka, który zmarł w 1998 r. na skutek błędu anestezjologa. Rzadko się zdarza, by walka o odszkodowania dla ofiar błędów i zaniedbań lekarskich kończyła się sukcesem. Jest to problem nie tylko Polski.
Potoczna opinia, że jeszcze nikt nie wygrał z lekarzem, powoli traci rację bytu. Polskie sądy zaczynają życzliwiej traktować pacjentów dochodzących sprawiedliwości. Sądowa ścieżka jest jednak wyboista; łatwo stracić pieniądze, czas - i zdrowie.