Najlepsze interesy na wschodniej granicy robi się dziś przerzucając paliwo. Zysk prawie jak na przemycie wódki i papierosów, za to proceder, na dobrą sprawę, legalny. Przez polską granicę przeciekają tysiące litrów oleju napędowego oraz benzyny, i nikt nie wie, jak poradzić sobie z tym zjawiskiem.
Sejmowa Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych zwróciła się do premiera o jak najszybsze uruchomienie terminalu odpraw celnych w Koroszczynie. Jeżeli stwierdzone zostaną nadużycia przy budowie (kontrola NIK jeszcze się nie zakończyła), sprawą winien zajmować się prokurator. Nie ma to jednak nic wspólnego z koniecznością otwarcia terminalu.
Niemal gotowy terminal celny w Koroszczynie, zbudowany kosztem 150 mln zł, to według Janusza Paczochy, prezesa Głównego Urzędu Ceł, knot nie spełniający wymogów GUC i Straży Granicznej. Jako taki nie zostanie uruchomiony. Wybuduje się nowy. Nie sposób więc nie zapytać, o co tu naprawdę chodzi?