No i spełniło się Gruzińskie Marzenie. Opozycyjna koalicja Bidziny Iwaniszwilego - według exit poll - zebrała 51 proc. głosów i tym samym wygrała gruzińskie wybory do parlamentu i możliwość wyznaczenia przyszłego premiera, który zgodnie z wprowadzonymi dwa lata temu poprawkami do konstytucji, od 2013 r. będzie rządził krajem.
Najbogatszy Gruzin i gwiazda gruzińskiej piłki zamierzają odebrać władzę ojcu gruzińskiej demokracji, Micheilowi Saakaszwilemu. Próbą sił będą obecne wybory parlamentarne.
Autorce udaje się wiarygodnie i zabawnie oddać realia lat 90., w których rozgrywa się akcja powieści.
Julia Loktev, amerykańska reżyserka rosyjskiego pochodzenia, zrobiła subtelny, a jednocześnie poruszający film.
Zaza Burczuladze jest prozaikiem, który na pewno mógłby podpisać się pod słynnym wersem Świetlickiego „Niczego o nas nie ma w Konstytucji”.
Wojna gruzińsko-rosyjska z sierpnia 2008 r. trwała tylko kilka dni (7-12 sierpnia), ale dla Gruzinów była zimnym prysznicem i lekcją pokory. Uświadomiła im, że są małym kaukaskim krajem, za który nikt nie będzie umierał.
Mellerowie napisali książkę o Gruzji, którą trudno sklasyfikować.
Schwytanie szpiega to sukces. Publiczne o tym ględzenie to klęska, albo propagandowe piciu-miciu, które z grą wywiadów nie ma nic wspólnego.
Świat obiegły niedawno informacje o panice w Gruzji wywołanej inscenizowaną telewizyjną relacją o rosyjskiej inwazji. To nie pierwsza tego typu historia. Fantazjom mediów nie oparli się też Amerykanie, Francuzi i Belgowie.
Ostatni weekend pokazał więcej podobieństw między Gruzją i USA niż tylko zbieżność nazwy republiki i jednego z amerykańskich stanów.