Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Środowiska LGBT pod ostrzałem społeczeństwa, cerkwi i polityków

17 maja na całym świecie to Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii. W Gruzji tego dnia dochodzi do protestów. Na zdjęciu demonstracja z 2012 r. 17 maja na całym świecie to Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii. W Gruzji tego dnia dochodzi do protestów. Na zdjęciu demonstracja z 2012 r. David Mdzinarishvili/Reuters / Forum
Z jednej strony państwo gruzińskie względnie dobrze traktuje środowiska LGBT. Z drugiej – wciąż dochodzi do pobić i morderstw.

Gruzini w przygniatającej większości są konserwatywni. Wiedza o problemach osób LGBT jest wśród nich niewielka, a ich postulaty wywołują masową niechęć i strach. Uprzedzenia te wzmacnia Gruzińska Cerkiew Prawosławna, która uznaje homoseksualizm za grzech. Organizowanie 17 maja (data jest nieprzypadkowa: 17 maja na całym świecie to Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii) cerkiewnego Święta Czystości Rodziny oraz twierdzenie, że prawa osób nieheteronormatywnych są zagrożeniem dla tradycyjnej rodziny, wzmacniają i tak silną niechęć heteroseksualnej większości Gruzinów wobec mniejszości. Jeszcze sporo czasu upłynie, zanim Gruzini zmienią swoje nastawienie do osób LGBT, zanim ustaną ich pobicia lub morderstwa. Umożliwienie zawierania przez nie związków partnerskich to już pieśń przyszłości.

Na szczęście nikt nigdy nie napadł na naszą siedzibę. Nie możemy jednak liczyć na pomoc finansową ze strony państwa – tłumaczy w rozmowie z „NEW” aktywista Ruchu Równości Giorgi Tabagari. – Pieniądze na działalność otrzymujemy z grantów i datków. Prawo w ostatnich latach zmieniło się nieznacznie na naszą korzyść, ale tylko z powodu podpisania przez Gruzję umowy stowarzyszeniowej z Brukselą.

Gruzja nie chroni osób homoseksualnych

Nawet znaczna część liberalnych gruzińskich polityków jest homofobiczna. Kilka lat temu ówczesny spiker parlamentu i lider Partii Republikańskiej stwierdził, że należy pozwolić demonstrować poglądy wszystkim obywatelom, w tym homoseksualnym, mimo że jego zdaniem wszyscy woleliby, żeby takich osób nie było. Jednak władze i policja w Gruzji zachowują się nie najgorzej (jak na standardy poradzieckie): nie zakazuje się osobom LGBT demonstracji oraz się ich nie aresztuje. Wręcz przeciwnie – chroni się je i ewakuuje, jeśli zachodzi taka potrzeba. W niedawnym badaniu organizacji zajmującej się prawami osób nieheteronormatywnych ILGA Europe na temat poziomu ich równouprawnienia Gruzja uzyskała 26 na 100 możliwych punktów. Jest to drugi najlepszy wynik wśród byłych europejskich republik radzieckich. Lepsza była tylko Estonia (39 punktów). Pozostałe kraje uzyskały gorsze rezultaty (Litwa i Ukraina – 21, Łotwa – 16, Mołdawia i Białoruś – 13, Rosja – 11, Armenia – 7, Azerbejdżan – 5). Gruzja wciąż jednak zdecydowanie odstaje od zachodnioeuropejskiego poziomu ochrony mniejszości seksualnych (przykładowo: Belgia otrzymała 79 punktów, Norwegia – 78, Francja i Wielka Brytania – 73).

Osoby LGBT nie są akceptowane przez rodziny

Problemem jest także sytuacja rodzinna i zawodowa osób LGBT. – Wielu z nas jest odrzucanych przez najbliższych, wyrzucanych wręcz z domów. Często w swoim mieszkaniu nocuję kilka osób LGBT, które trafiły na ulice. Nierzadko sami członkowie rodzin osób nieheteronormatywnych są wyszydzani – mówi Nino Bolkwadze, radczyni prawna w Ruchu Równości.

W zeszłorocznych wyborach samorządowych prawniczka startowała z list Partii Republikańskiej na radną Tbilisi jako pierwsza jawna lesbijka. Jak sama podkreśla, ubieganie się o mandat z siódmego miejsca na liście nie dawało wielkich szans na sukces, jednak jej celem było przede wszystkim poruszanie kwestii praw osób LGBT. – Bardzo wielu z nas w związku z odrzuceniem ma problemy ze zdrowiem psychicznym oraz ze znalezieniem i utrzymaniem pracy, a homoseksualni mężczyźni są często nosicielami wirusa HIV – wylicza. – Niektórzy z nas są akceptowani przez najbliższych. Ale nawet wówczas ci ostatni są na ogół niechętni naszej działalności w organizacji – mówi Giorgi Tabagari.

Czytaj także: Polsce coraz bliżej do tytułu najbardziej homofobicznego kraju w Unii

Walka o prawa mniejszości

Po raz pierwszy osoby LGBT zorganizowały demonstrację w Tbilisi w 2012 r. Uczestniczyło w niej zaledwie kilkanaście osób, które zostały bardzo szybko przegonione z centrum miasta przez agresywnych przedstawicieli środowisk konserwatywnych i prawosławnych, w tym duchownych.

Do znacznie liczniejszej demonstracji doszło w 2013 r., jednak spotkała się ona z masowym kontrprotestem, ponownie tych samych środowisk (około 20 tys. osób). Osoby LGBT i ich sojusznicy musieli zostać ewakuowani autobusami przez siły policyjne, aby nie doszło do linczu. Tłum był wściekły i nienawistny. Sprzeciwiał się rzekomej „propagandzie homoseksualizmu”. Osoby LGBT domagały się natomiast wprowadzenia efektywnych mechanizmów walki z ich dyskryminacją oraz umożliwienia im zawierania związków partnerskich.

W kolejnych czterech latach miejsca demonstracji mniejszości seksualnych nie były ujawniane do ostatniej chwili, aby nie dochodziło do napaści. Zgromadzeniom takim zawsze towarzyszyły liczne siły policyjne. Gruzińskie władze (premierzy, prezydent, ministrowie oraz politycy Gruzińskiego Marzenia) twierdziły, że wszyscy obywatele mają prawo do publicznego artykułowania swoich poglądów. Pomimo to służbom porządkowym nie udawało się zapewnić odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa.

W 2014 r. parlament przyjął ustawę antydyskryminacyjną, zakazującą prześladowania m.in. ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową. Prawo to zostało jednak uchwalone pod naciskiem Unii Europejskiej. Jego przyjęcie było niezbędnym wymogiem wprowadzenia ruchu bezwizowego. Nowa regulacja na niewiele się zresztą zdała, gdyż już w 2016 r. partia rządząca uchwaliła zapis mówiący, że małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny. Przepis ten praktycznie zamyka w przyszłości możliwość wprowadzenia związków partnerskich dla osób homoseksualnych.

Pod pretekstem walki z dilerami narkotykowymi

W tym roku przygotowaniom do demonstracji osób LGBT towarzyszyło podobne napięcie jak w latach poprzednich. Strona kościelno-konserwatywna przygotowywała się tego samego dnia do obchodów wprowadzonego w 2014 r. Święta Czystości Rodziny. Zapowiedziała demonstrację w centrum Tbilisi, organizację kilkuset ślubów w całej Gruzji i błogosławieństw rodzin wielodzietnych.

Sytuacja eskalowała po ataku sił specjalnych na dwa popularne kluby muzyczne w Tbilisi w nocy 12 maja – pod pretekstem walki z dilerami narkotykowymi. Tydzień przed tym zdarzeniem umarło kilka młodych osób, które miały zażyć narkotyki z domieszką dopalaczy. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych po akcji opublikowało filmy, na których funkcjonariusze resortu incognito kupowali narkotyki od dilerów pod wspomnianymi klubami. Środowisko miało być rozpracowywane przez MSW przez trzy miesiące, a w proceder handlu narkotykami mieli być zaangażowani pracownicy klubów.

Uderzenie w tęczowe Bassiani

Podniosły się głosy oburzenia, że władze zamiast zająć się zwalczaniem przemytu na wielką skalę przez Gruzję do krajów ościennych oraz łapaniem hurtowników, zastosowały nieproporcjonalne środki do wyłapania drobnych dilerów, którzy w rzeczywistości działali przed klubami, a nie w nich. Rzeczywistym celem władz miało być uderzenie w środowiska LGBT. Jednym z miejsc, które zaatakowano, był klub Bassiani: powstały kilka lat temu w opuszczonych podziemiach klubu piłkarskiego Dynamo Tbilisi, w miejscu dawnego basenu. Stał się on miejscem zabawy i wolnej ekspresji środowisk LGBT, ich przyjaciół oraz osób lubiących muzykę elektroniczną i techno, przylatujących do Gruzji z całej Europy na koncerty najbardziej wziętych światowych didżejów.

Oburzeni zorganizowali protest przed parlamentem. Uczestniczyło w nim wiele osób LGBT. Demonstracje pod hasłem „Tańczymy razem, walczymy razem” zakończyły się po dwóch dniach, a ich organizatorzy zrzeszeni w stowarzyszeniu Biały Szum rozpoczęli rozmowy z rządem na temat liberalizacji polityki narkotykowej. Odpowiedni projekt został zgłoszony do parlamentu w czerwcu 2017 r., jednak ze względu na brak jedności w łonie partii rządzącej nie był procedowany. W Gruzji za posiadanie niewielkiej ilości narkotyków grozi kara więzienia od ośmiu do 20 lat, a za handlowanie nawet dożywocie. Tak rygorystyczne przepisy okazują się nieskuteczne w walce z narkomanią, która w tym kraju jest bardzo poważnym problemem społecznym.

Czytaj także: Gdzie osoby homoseksualne legalnie wezmą ślub – a gdzie grozi im śmierć

„Sodomici” i neofaszyści

Środowiska konserwatywno-tradycjonalistyczne szybko powiązały kwestie liberalizacji przepisów antynarkotykowych i walki o prawa osób LGBT. Podkreślano, że „sodomici” chcą doprowadzić do zniszczenia gruzińskiego społeczeństwa poprzez swobodny dostęp do środków odurzających. Dwie neofaszystowskie, antyimigranckie i homofobiczne organizacje – Gruziński Marsz oraz Ruch Narodowo-Socjalistyczny Gruzińska Jedność Narodowa – zorganizowały znacznie mniej liczne kontrdemonstracje. Agresywnych, skrajnie prawicowych aktywistów od protestujących przed starym budynkiem parlamentu musiały odgradzać służby porządkowe. Napięcie było duże i wydawało się, że wystarczy iskra, aby nastąpił wybuch, nad którym już nikt nie zapanuje.

Był to jeden z powodów, dla których liderzy Białego Szumu zwrócili się z apelem do demonstrujących o zakończenie protestu. Zapowiedzieli, że jeśli rozmowy z rządem nie przyniosą rezultatów, a sprawa pacyfikacji klubów nie zostanie wyjaśniona, protest zostanie wznowiony. Politycy GM zobowiązali się do uchwalenia przepisów liberalizujących politykę narkotykową do końca czerwca.

Odwołany marsz i niewielka demonstracja

Tak silne wrzenie zmusiło aktywistów LGBT (zrzeszonych w organizacji Ruch Równości) do podjęcia decyzji o odwołaniu marszu w Międzynarodowym Dniu Przeciw Homofobii, Transfobiii i Bifobii 17 maja w centrum Tbilisi.

Chwilę przed spotkaniem z przedstawicielami MSW w sprawie zabezpieczenia planowanego marszu otrzymaliśmy informację o planowanej na 17 maja poważnej destabilizacji – tłumaczy Giorgi Tabagari. – Patriarchat chciał zmobilizować wielu ludzi, przywożąc ich do Tbilisi z różnych regionów kraju oraz planując masowe śluby.

Działacz podkreśla, że strona konserwatywno-tradycjonalistyczna celowo zmieniła godziny swojego marszu, aby pokrywały się z mityngiem LGBT. Do tego poinformowano aktywistów, że siły porządkowe nie będą w stanie zapanować nad grupami neofaszystowskimi.

Nie mieliśmy wyboru. Musieliśmy odwołać marsz, żeby nie narażać zdrowia i życia jego uczestników. Później część naszych zwolenników i aktywistów postanowiła, że indywidualnie zorganizuje niewielką demonstrację przed budynkiem administracji rządowej oraz kilka happeningów w różnych miejscach miasta o różnych porach – dodaje Tabagari.

Ostatecznie w odwołanym zgromadzeniu przed siedzibą rządu wzięło udział ok. 250 osób. Wszystkie drogi dojazdowe do tego miejsca zostały zablokowane. Zdarzenie zabezpieczało kilkuset policjantów, a po jego zakończeniu obecni zostali wywiezieni specjalnie przygotowanymi autobusami. Demonstracja przebiegła niemal bez zakłóceń.

„Gejropa” i bezradność polityków

Patriarcha Gruzji Eliasz II oraz metropolita, przyszły następca katolikosa, Szio Mudżiri, w trakcie homilii 17 maja protestowali przeciwko wspieraniu „postulatów antyrodzinnych”, rosnącej liczbie rozwodów oraz podkreślali, że „walka z rodziną jest walką z samym Bogiem”. Jednocześnie zaznaczali, że są przeciwnikami przemocy w procesie ochrony wartości rodzinnych.

W podobne konserwatywne tony uderzyli przedstawiciele wspomnianych neofaszystowskich grup, którzy włączyli się do wspomnianego cerkiewnego marszu w Święto Czystości Rodziny. Jednak w przeciwieństwie do władz duchownych neofaszyści jawnie opowiadają się za fizycznym rozprawieniem się z osobami LGBT, nawołują do nienawiści wobec nich. Twierdzą, że tzw. promocja homoseksualizmu jest wymysłem Gejropy, która próbuje swoją „zgnilizną moralną” zarazić „zdrową i chrześcijańską” Gruzję.

Rząd zajął stanowisko podobne jak w latach poprzednich. Politycy podkreślali, że wszystkie strony sporu mają prawo do publicznego wyrażania swoich postulatów, a zadaniem państwa jest zapewnienie im bezpieczeństwa. Nie wsparli żadnej grupy.

Jedno jest pewne – przed gruzińskimi działaczami LGBT jeszcze długa droga.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Dlaczego książki drożeją, a księgarnie upadają? Na rynku dzieje się coś dziwnego

Co trzy dni znika w Polsce jedna księgarnia. Rynek wydawniczy to materiał na poczytny thriller.

Justyna Sobolewska, Aleksandra Żelazińska
18.04.2024
Reklama