Mamy korelację pomiędzy sondażami, oświadczeniami polityków PiS i głosem „ludu”. Wniosek z tego jest prosty, mianowicie ksenofobia sporej części społeczeństwa jest wykorzystywana w ramach demagokracji tej władzy.
Przede wszystkim wizja zaprezentowanej właśnie ćwierćmilionowej armii słabo koresponduje z największym problemem współczesnej Polski – kryzysem demograficznym. Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak w ogóle się o nim nie zająknęli.
Z rozmów z politykami PiS wynika, że jakaś epoka w relacjach Kaczyńskiego z Morawieckim się skończyła. Więcej wskazówek dostarczy pewnie kolejna rekonstrukcja, może już przy okazji odejścia prezesa z rządu.
Przetasowania w gabinecie Mateusza Morawieckiego to konsekwencje odejścia Jarosława Gowina i zdaniem ekspertów osłabią pozycję premiera.
Próba podboju Unii przez trybunał dobrej zmiany jest chybiona. Byłaby tylko zabawna, gdyby nie groziła poważnymi konsekwencjami, włącznie ze znalezieniem się Polski poza UE.
Dokonania wicepremiera od bezpieczeństwa Jarosława Kaczyńskiego na razie łatwiej przeliczyć na tony żelastwa i betonu niż realne wzmocnienie obronności kraju. Kaczyński odchodzi w momencie największego kryzysu od lat.
We wtorek premier Mateusz Morawiecki tłumaczył przed Parlamentem Europejskim działania i zamiary PiS. W czwartek temat TK Julii Przyłębskiej pojawi się przy okazji szczytu. Ten tydzień może rozstrzygnąć o tempie decyzji Brukseli co do polskiego KPO, choć rokowania „mocno zwolniły”.
Czy realnie grozi nam polexit i co może oznaczać? Co Polacy najbardziej cenią w Unii Europejskiej? Czy Unię da się lubić? Rozmowa z Anną Radwan, szefową Instytutu In.Europa.
Kwesta polexitu czy też marginalizacji Polski w Unii Europejskiej w wyniku polityki PiS Jarosława Kaczyńskiego wywołuje realne emocje społeczne. To mógłby być poważny impuls dla opozycji. Mógłby, ale nie musi.
Europejska wspólnota „osiąga nowy etap, w którym organy Unii Europejskiej działają poza granicami kompetencji” – orzekł Trybunał Julii Przyłębskiej, rozpatrując wniosek premiera Morawieckiego. Dlatego unijne przepisy uznał za niezgodne z polską ustawą zasadniczą.