Dwa doniosłe wydarzenia przykuły dziś uwagę opinii publicznej: zaprzysiężenie Joego Bidena i transfer Joanny Muchy z Platformy do Polski 2050.
Bartosz Arłukowicz zrezygnował ze startu w wyborach na szefa PO. Nie poparł jeszcze nikogo, ale zapewne wybierze faworyta tego wyścigu: Borysa Budkę.
Polegli starzy polityczni wyjadacze, a w niektórych okręgach nawet 80 tys. głosów nie przekładało się na mandat. Kto ostatecznie nie pojedzie do Brukseli?
Nie sprawdza się ani jako historia fantastyczna, ani jako metaforyczna opowieść o współczesności.
Janina Paradowska ostro skrytykowała nominację Andrzeja Biernata na stanowisko ministra sportu: „Tak trywialnego polityka od dawna nie widziałam”.
Ministerstwo i NCS odmówiły POLITYCE wglądu w biznesplan oraz w rozliczenia zakupu i dystrybucji biletów na koncert. Minister odsyła nas do NCS, a NCS odpowiada, że poza tym, co minister już powiedziała, nic nie doda. Obie instytucje zasłaniają się klauzulami poufności. Ów mur poufności przebić może prokuratura i CBA.
Wśród recept na poprawienie notowań rządu Tuska i Platformy na pierwszy plan wybija się przebudowa rządu. Ale jakie pole manewru ma tu premier?
Firmowana przez minister Joannę Muchę reforma wspiera duże związki kosztem mniejszych. Przyszłe zyski medalowe na igrzyskach są wciąż jednak niepewne. Widać za to straty: podziały w środowisku.
Tusk nie pacnął Muchy – oznajmił z nadzwyczajną galanterią jeden z tabloidów, gdy premier nie przyjął dymisji minister sportu. Tak więc po blisko dwóch tygodniach egzekucji wykonywanej na pani minister wspólnie przez polityków i media okazało się, że żądza jakiegoś rządowego mordu nie została zaspokojona.
Igrzyska olimpijskie za pasem. To nie jest dobry moment na wzniecanie bałaganu w instytucji, która ma pomóc naszym sportowcom w optymalnych przygotowaniach do najważniejszej imprezy czterolecia.